Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi Ciacho1985 z miasteczka Jordanów Śląski / Wrocław. Mam przejechane 45438.83 kilometrów w tym 6642.79 w terenie. Jeżdżę z prędkością średnią 16.55 km/h i się wcale nie chwalę.
Więcej o mnie.

baton rowerowy bikestats.pl
button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl

Archiwum bloga

Braki.

Środa, 20 listopada 2013 · dodano: 20.11.2013 | Komentarze 0

Kolejny wpis pod tytułem "praca".
Ale tak to się teraz kręci i teraz to mnie "zawodowo" zajmuje, więc ciężko inaczej... ;)

Dziś kolejny dzień obcowania z nartami. Jak już wcześniej wspominałem- zielonego pojęcia o tym nie mam (bo chyba za wcześnie pisać "miałem"?).
Podobnie, jak w pracy u wujka z, przy i na maszynach- przyszedłem zielony, a teraz nie dość, że coś wytoczę, wywiercę czy wyfrezuję, to rozbiorę i złożę maszynę...
Mniejsza o to.
Ad rem.
Padło pytanie czy chcę się nauczyć mocować nowe wiązania do nart. Pewnie!
Kamil pokazał mi o co chodzi, ale jakoś mi to nie grało. Nie dość, że robił większość nawiercanych otworów na oko, to po przymocowaniu dwóch wiązań do tej samej pary nie zawsze wychodziło, że są równio i symetrycznie.

Jak to zobaczyłem, to po pierwsze- przypomniał mi się Gienek. Wujka wspólnik z poprzedniej firmy, który (naprawdę!!!) najprostszymi narzędziami pomiarowymi, w stylu niedokładna suwmiarka i metrówka potrafił natrasować otwory na pierścieniu pod wiercenie. Z dokładnością do jednej dziesiątej milimetra. Poważnie. Dużo złego można o nim powiedzieć, ale robotę potrafił zrobić.
Po drugie- przypomniały mi się "nauki" Wiesława, gdy trafiłem do firmy wujka. Najpierw oczywiście zamiatanie, te sprawy, potem ślusarnia i tak dalej, i tak dalej...
Na ślusarni, gdzie Wiesiu był moim "nauczycielem", nauczyłem się podstaw trasowania. W międzyczasie wiercenia na wiertarkach stołowych i kadłubowych i obowiązkowa pilnikoterapia ;) Naprawdę- długo by o tym pisać.
Po trzecie, wreszcie- przypomniały mi się słowa Wiesława, gdy odchodziłem z owej firmy, że nieważne, gdzie będę pracował i co robił, to wiedza nabyta w czasie pracy tam przyda mi się w życiu nie raz i żebym pamiętał o tym, że uczeń przerósł swojego mistrza.

Tak więc dziś, po tym jak zobaczyłem, jak tu się to robi, to załamałem się i... wziąłem do pracy.
(W większych "firmach" stosuje się specjalne szablony do tego typu rzeczy, ale tu tego nie ma, bo się opłaca).
Przygotowałem sobie zestaw potrzebnych narzędzi- nawiertaki, mniejsze i większe wiertła, suwmiarkę, linijkę, deseczki i ściski, żeby zrobić bazę i żeby dwie narty wyszły tak samo...
Trochę zachodu i niecierpliwości, że tyle to trwa, bo "przecież można szybciej", a po skończonej pierwszej parze nart zdziwienie pomieszane z zachwytem, że jeszcze nigdy nie wyszło im tak równo i symetrycznie...

Fajne uczucie, gdy- pomimo, że sie coś robi pierwszy raz- można skorzystać z doświadczenia i wiedzy i zrobić to naprawdę fajnie. I do tego nauczyć kogoś czegoś nowego.

I tak oto, od dziś, przykręcanie nowych wiązań do nowych nart ma być moją działką; bez względu na to ile to potrwa.

(Chyba jest się czym pochwalić ;))

A tytuł?
Proste.
Jest fajnie, jest koleżeńsko i sympatycznie.
Brakuje jednak chwil, kiedy pomimo całego dnia w pracy i teoretycznego się nie widzenia, Justka przyjeżdżała, pomagała czasem (często). I te odpoczynki na rampie w upale, ale w cieniu...
I śniadania przywożone...
I cały czas pamiętam, jak na pierwszej wspólnej przejażdżce wylądowaliśmy na Jerzmanowskiej i co w tamtenczas powiedziałem... :)
Nie jestem osamotniony tu, ale trochę czuję się sam.



Komentarze
Nie ma jeszcze komentarzy. Komentuj

Imię: Zaloguj się · Zarejestruj się!

Wpisz dwa pierwsze znaki ze słowa madro
Można używać znaczników: [b][/b] i [url=][/url]

Flag Counter