Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi Ciacho1985 z miasteczka Jordanów Śląski / Wrocław. Mam przejechane 45438.83 kilometrów w tym 6642.79 w terenie. Jeżdżę z prędkością średnią 16.55 km/h i się wcale nie chwalę.
Więcej o mnie.

baton rowerowy bikestats.pl
button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl

Archiwum bloga

  • DST 47.07km
  • Teren 8.00km
  • Czas 03:03
  • VAVG 15.43km/h
  • VMAX 35.05km/h
  • Temperatura 7.0°C
  • Podjazdy 106m
  • Sprzęt [R.I.P] Canyon Nerve AL+
  • Aktywność Jazda na rowerze

Dolina Baryczy; dzień drugi.

Niedziela, 23 marca 2014 · dodano: 25.03.2014 | Komentarze 0

W nocy było całkiem ciepło, nawet twardość podłogi nie przeszkadzała nazbyt, bo w domu od jakiegoś czasu śpimy na podłodze z uwagi na przeprowadzkę ;)

W okolicach trzeciej nad ranem trochę popadało, ale rano pogoda była całkiem fajna. Bez pośpiechu i wariactwa wstaliśmy przed siódmą rano (zasnęliśmy w okolicach dwudziestej drugiej, co jest niezłym wynikiem ;))- o dziwo wszyscy (WSZYSCY, nawet ja! ;))
Dwóch Tomków poszło robić zdjęcia pięknych okoliczności przyrody, reszta z nas została w wiacie pomału jedząc śniadanie i spożywając powolnie piwo ;)





W końcu udało się wystartować; w międzyczasie odłączył się od nas Młody, który auto zostawił w Żmigrodzie i- chcąc nie chcąc- musiał do niego wrócić. Naszą piątkę po drodze dopadł deszcz. Po wypadzie na Okraj dwa lata temu mam na tyle dość jazdy na mokro, że zamknąłem się w sobie i powiedziałem, że dalej nie jadę i czekam, aż przestanie padać, ot taka słabość...
Rozdzieliśmy się z chłopakami i z Justką ruszyliśmy w stronę Twardogóry, a Herbic, Mateusz i Robercik wracali na kole do Wrocławia...

Po dojechaniu do Twardogóry przyszło nam godzinę czekać na pociąg, ale przynajmniej na spokojnie zmieniliśmy mokre ciuchy na trochę mniej mokre i jakoś się doczekaliśmy :)

Reszta wieczoru to dogrzewanie i odsypianie w domu pod kołderką...

Wszyscy po wycieczce bezpiecznie dotarli do swoich domów; ogólnie wyjazd naprawdę fajny; poprowadzony przez mistrza map i przewodników, który świetnie potrafi przełożyć to na teren, w którym się właśnie znajduje(my)- brawa dla Herbica, nie zawiódł, jak zawsze :)
Miejsce do spania sprawdzone kolejny raz i... mam nadzieję, że nie ostatni :)
Frekwencja może i słaba, ale i tak fajnie, że udało się ostatecznie uzbierać tych pięciu facetów i moją Justynkę :)

Dolina Baryczy o tej porze roku czaruje, nie ma co ukrywać; pozostaje mieć nadzieję, że wiosenne Rowersowe wyjazdy tam będą się, od teraz, odbywały już bez przerw. :)

A, no i porażka- po blisko siedmiu tygodniach bez papierosa jakoś tak wyszło, że skapitulowałem i zapaliłem. Dużo złych sytuacji się na to złożyło, niestety.
Przegrana bitwa, ale nie wojna.
Teraz wiem, że- mimo wszystko- nie jest to tak strasznie trudne [sic!].
Kolejny raz nawaliłem, ale dla mnie te blisko siedem tygodni było ogromnym sukcesem.





Komentarze
Nie ma jeszcze komentarzy. Komentuj

Imię: Zaloguj się · Zarejestruj się!

Wpisz trzy pierwsze znaki ze słowa acwbe
Można używać znaczników: [b][/b] i [url=][/url]

Flag Counter