Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi Ciacho1985 z miasteczka Jordanów Śląski / Wrocław. Mam przejechane 45438.83 kilometrów w tym 6642.79 w terenie. Jeżdżę z prędkością średnią 16.55 km/h i się wcale nie chwalę.
Więcej o mnie.

baton rowerowy bikestats.pl
button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl

Archiwum bloga

  • DST 50.45km
  • Teren 13.00km
  • Czas 02:40
  • VAVG 18.92km/h
  • Sprzęt [R.I.P.] Diamant
  • Aktywność Jazda na rowerze

Do Miłocic.

Sobota, 23 sierpnia 2014 · dodano: 25.08.2014 | Komentarze 0

Tydzień po naszym ślubie i weselu, przyszedł czas na wesele Ewy i Dominika; co prawda ślub mieli dwa tygodnie wcześniej, ale świętować można zawsze ;)
Formuła zupełnie inna, niż u nas- las, ognisko, leśniczówka. Czyli fajnie.

W okolicach południa zapakowaliśmy sakwy i ruszyliśmy do Miłocic, gdzie Dominik wynajął na imprezę leśniczówkę "Hubertówkę".
Trasa fajna i przyjemna- cały czas asfalt, wiatr w plecy, więc tempo nie najgorsze, do tego przyjemnie ciepło i słonecznie; taki przedsmak podróży poślubnej po Bałkanach ;)
I tak sobie radośnie pedałowaliśmy przez Dobrzykowice, Nadolice, Miłoszyce, Jelcz- Laskowice...





W Minkowicach Oławskich, teoretycznie ostatniej miejscowości na "trasie", zahaczamy o sklep, żeby uzupełnić zapas piwa. Przy okazji też odnajdujemy stary, opuszczony i mocno nadgryziony zębem czasu kościół pw. św. Jana Nepomucena...



Za Minkowicami Oławskimi skręcamy w stronę Miłocic.
Tu trochę nam nie poszło, bo Justynka, choć była tu z Dominikiem wcześniej, to nie do końca pamiętała trasę; ja źle obczaiłem mapę dojazdu zamieszczoną przez Domina na niebieskim portalu; na dodatek współrzędne "Hubertówki" podane przez Dominika nie do końca zgrały się z naszą mapą...
Trochę więc pobłądziliśmy po okolicznych piaszczystych (!?) lasach (co z sakwami wypełnionymi po brzegi butelkami ze złotym trunkiem wcale do najłatwiejszych nie należało...), żeby po przeszło godzinie (i nadkładając blisko piętnaście kilometrów) znaleźć się w miejscu przeznaczenia. Zupełnie gdzie indziej, niż się tego spodziewaliśmy.

Na miejscu trochę przeszły nam nerwy, więc można było spokojnie wyrównywać poziom alkoholu we krwi do zastanych przy ognisku osób... ;)
Nie wdając się w szczegóły- było naprawdę fajnie. Ognisko, śpiewy i takie tam inne ;)










Kategoria Diamant, Nepomuki



Komentarze
Nie ma jeszcze komentarzy. Komentuj

Imię: Zaloguj się · Zarejestruj się!

Wpisz cztery pierwsze znaki ze słowa ijree
Można używać znaczników: [b][/b] i [url=][/url]

Flag Counter