Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi Ciacho1985 z miasteczka Jordanów Śląski / Wrocław. Mam przejechane 45703.13 kilometrów w tym 6687.79 w terenie. Jeżdżę z prędkością średnią 16.57 km/h i się wcale nie chwalę.
Więcej o mnie.

baton rowerowy bikestats.pl
button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl

Archiwum bloga

  • DST 49.78km
  • Czas 03:38
  • VAVG 13.70km/h
  • VMAX 43.69km/h
  • Podjazdy 838m
  • Sprzęt [R.I.P.] Diamant
  • Aktywność Jazda na rowerze
Uczestnicy

Čilipi- Soline. Dzień pierwszy.

Czwartek, 4 września 2014 · dodano: 03.10.2014 | Komentarze 0

O szóstej trzydzieści szczęśliwie wylądowaliśmy.





Blisko godzina jeszcze minęła, zanim udało nam się z powrotem dostać bagaże i rowery. Na szczęście nic nie zostało uszkodzone, choć kartony nieźle ucierpiały (mój nawet się otworzył); ogólne były dobrze zapakowane, ruchome części przymocowane na trytki, mimo to zarówno u mnie, jak i Justynki zdarł się trochę mostek (śruby mocujące kierownicę).
Čilipi przywitał nas słońcem, i ponad dwudziestoma stopniami na plusie. Na pobliskim przystanku autobusowym zacząłem skręcać nasze rowery do kupy i wzięliśmy się za przepakowywanie sakw.











Około ósmej trzydzieści byliśmy już gotowi i ruszyliśmy w stronę miasta; lotnisko jest oddalone od Dubrovnika ponad dziewiętnaście kilometrów, więc było co pedałować z rana :)
Droga dobrej jakości, chociaż bardzo ruchliwa, kierowcy niewiele sobie robią rowerzystów. Ciekawe, jak to wszystko wygląda w szczycie sezonu...







Trasa choć bardzo widokowa, to dość nudna- bez przerwy w górę i w dół. Czas się przyzwyczajać ;) "Urozmaiceniem" są podjazdy o ponad dziesięciostopniowym nachyleniu.

Sam Dubrovnik bardzo ładny, ale nie zdobył naszej sympatii. Przeolbrzymi ruch, nawet w ścisłym centrum; kupa bezsensownych, wąskich jednokierunkowych uliczek. Samo stare miasto z taką ilością schodów, że ciężko było by tam chodzić pieszo, a co dopiero z rowerami objuczonymi sakwami... ;)



W jednej z knajpek przysiedliśmy na poranną kawę, piwko i uzgodnienie, co dalej robimy z tym dniem.





Powodem naszej antypatii do tego miasta była jeszcze jedna istotna sprawa. Kupionych we Wrocławiu kartuszy z gazem do kuchenki na pokład samolotu wziąć nie mogliśmy. Sprawdziliśmy wcześniej w Internecie, że mają w Dubrovniku InterSport; u nas można w tej sieci kartusze kupić do wyboru, do koloru, w zależności od pojemności, producenta i tak dalej... Na miejscu okazało się, że faktycznie InterSport jest (nawet udało się do niego trafić, z pomocą Centrum Informacji Turystycznej), ale nakręcanych kartuszy nie mają (mało tego- dziwili się, że takie coś jest, bo oni mają tylko nabijane na "stałe"...). Odwiedziliśmy jeszcze dwa inne sklepy z podobnym asortymentem i nic. Na stacji benzynowej również mieli tylko nabijane. 
W końcu, jakimś cudem, Justynce udało się znaleźć te nas interesujące w... sklepie wędkarskim. Od razu wzięliśmy dwa (59kn za 220g). Sytuacja została uratowana- mogliśmy liczyć na ciepły posiłek i kawę we własnym zakresie.
Z miłą chęcią pożegnaliśmy więc Dubrovnik i trochę naokoło, linią brzegową Zatoki Dubrovačkiej wyjechaliśmy z miasta.











Kierując się Jadranską Magistralą wzdłuż wybrzeża na północ, dotarliśmy do miejscowości Soline, gdzie znaleźliśmy spokojny kemping. Po dwóch dniach i nocce bez snu nie chciało nam się szukać niczego "na dziko".
Wieczorem szybka kolacja, kąpiel, pogaduchy, piwko i spać. W końcu :)
















Kategoria Diamant, Wakacje 2014



Komentarze
Nie ma jeszcze komentarzy. Komentuj

Imię: Zaloguj się · Zarejestruj się!

Wpisz cztery pierwsze znaki ze słowa oczyc
Można używać znaczników: [b][/b] i [url=][/url]

Flag Counter