Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi Ciacho1985 z miasteczka Jordanów Śląski / Wrocław. Mam przejechane 45438.83 kilometrów w tym 6642.79 w terenie. Jeżdżę z prędkością średnią 16.55 km/h i się wcale nie chwalę.
Więcej o mnie.

baton rowerowy bikestats.pl
button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl

Archiwum bloga

  • DST 22.16km
  • Czas 01:15
  • VAVG 17.73km/h
  • Sprzęt [R.I.P.] Diamant
  • Aktywność Jazda na rowerze

MPK...

Czwartek, 6 listopada 2014 · dodano: 12.11.2014 | Komentarze 0

Do pracy, normalnie, na rowerze.
W pracy szybki serwis Diamanta po wakacjach- wymiana okładzin hamulcowych z tyłu, serwis piasty (właściwie niepotrzebny, bo smar świeży jeszcze był) i dokręcenie sterów.
Po pracy dojechałem rowerem do stadionu i stwierdziłem, że trochę nie chce mi się wracać rowerem. Podjechałem więc na przystanek i poczekałem na tramwaj.
Gdy ten podjechał, podszedłem na koniec składu i uporczywie naciskałem przycisk otwierający drzwi, ale te nie chciały się otworzyć... W końcu z kabiny wyskoczył poddenerwowany pan motorniczy, który stwierdził, że tymi drzwiami nie wsiada się z rowerem do tramwaju. Trzeba środkowymi i już.
Dla świętego spokoju wsiadłem środkowymi i od razu poprowadziłem rower na koniec wagonu, żeby nie przeszkadzać na środku ewentualnym chętnym na kupienie biletu w biletomacie. Pan motorniczy bardzo się tym zdenerwował. Tak, że aż wyszedł z kabiny i na cały wagon udzielił mi instrukcji, jak przewozi się rower. Nie ważne, że tam, gdzie on chciał przeszkadza wszystkim. Tak ma być i już.
Tak więc, żeby nie stopować dalej składu (po "napomnieniu" dodatkowo przez starszą panią) spokojnie skierowałem się z rowerem na miejsce wskazane przez motorniczego. Dokładnie pod biletomatem. Wieczorową porą dało radę, w ciągu dnia raczej czarno widzę taki przewóz i manewr.
Przy okazji napomnę, że nie dość, że kupiłem i skasowałem bilet za siebie, to i przepisowo za rower (trzy złote plus złoty pięćdziesiąt za niespełna trzydzieści minut jazdy...).
Ad rem.
Gdy w końcu stanąłem z Diamantem na środku owego tramwaju, a ten ruszył, nagle na odwagę zebrało się jednemu z pasażerów. Starszy koleś, na oko po pięćdziesiątce, z reklamówką- żulówką w ręce i browarem w drugiej wstał i po prostu mnie zaatakował. Z jego strony, przez dwa przystanki, leciały: chuje, frajerzy, sformułowania, że skoro mam rower, to mogłem jechać na nim jechać, a nie [sic!] blokować tramwaj; nawet chciał mi przyjebać z bani, ale wzrost go mocno ograniczał... Stałem (wyjątkowo) spokojnie, usiłując nie dać się sprowokować, ale gdy wysiadając przy "Zachodniej- Stacji Kolejowej" gość rzucił: "jakbyś miał jaja, to ,byś ze mną wysiadł frajerze", coś w końcu pękło i... wziąłem rower pod pachę i wysiadłem.
Facetowi mina nagle się zmieniła, tak samo, jak sposób poruszania- szybkim krokiem udał się do następnego tramwaju i się w nim schował.
Długo się nie zastanawiając wsiadłem na rower i dojechałem (mając cały czas tramwaj obok siebie) do placu pierwszego maja. Tam chwilę poczekałem na tramwaj, w którym delikwent się znajdował. Wysiadał, ale gdy mnie zobaczył nagle zmienił zdanie, więc musiałem mu pomóc w podjęciu decyzji.
Nagle stracił "jaja", zaczął się tłumaczyć, że wcale nic do mnie, że to nie on (?!), że nie wie o co chodzi.
Wkurw spowodowany zachowaniem motorniczego oraz całym tygodniem w pracy do późna sprawił, że nie nerwy się skończyły i dostał dwa skuteczne strzały w ryj. 
Naprawdę trzeba się postarać, żeby wkurwić spokojnego na co dzień człowieka.

Wpis ten nie ma celu propagowania dawania po ryju, jak tylko nadarzy się okazja. Nie chodzi też o to, żeby pokazać, jak powinno się traktować agresywnych współpasażerów (ostatnimi czasy ponoć nagminne w miejskiej komunikacji); Nie chodzi również o chełpienie się tym, co zrobiłem, bo wolałbym po prostu spokojnie dojechać do zamierzonego przystanku, dalej wsiąść na rower i spokojnie dojechać do domu...
Chodzi o społeczną znieczulicę. O to, że współpasażerowie (pół na pół kobiety i mężczyźni, w tak zwanym wieku produkcyjnym) nie zareagowali, gdy jeden pasażer atakował (!) drugiego, bez wyraźnego powodu. O to, że człowiek pijany atakował trzeźwego i nikt nie reagował, gdy ten pozostawał bezkarny.
Największy niesmak jest wtedy, gdy motorniczy reaguje (i zatrzymuje tramwaj na środku drogi), gdy rowerzysta chce wsiąść do tramwaju i robi to nie tymi drzwiami (!!!); ale gdy coś niebezpiecznego dzieje się w jego wagonie, tuż za jego kabiną, to cicho siedzi w środku...
Żenada.

Mogłem pojechać rowerem, ale zdecydowałem się na jazdę tramwajem. Zapłaciłem za to, więc powinienem być traktowany, jak "normalny" (?) pasażer. Nie ważne czy z rowerem czy bez niego...
Zdecydowałem inaczej i- gdyby nie to, że nie dam sobie "w kaszę dmuchać"- zostałbym w trakcie podróży "zeszmacony". Nie wiadomo tylko czy bardziej przez agresywnego pajaca, reszty współpasażerów czy też  motorniczego. Albo wszystkich wspólnie...?
Tym razem to byłem ja i skończyło się tak, a nie inaczej. A może trafić na każdego. Nie koniecznie z rowerem.

Świętej już pamięci babcia Helenka miała rację w swoim powiedzeniu- "jak dają, to się bierze, jak biją, to... oddaje".







Komentarze
Nie ma jeszcze komentarzy. Komentuj

Imię: Zaloguj się · Zarejestruj się!

Wpisz trzy pierwsze znaki ze słowa ntrum
Można używać znaczników: [b][/b] i [url=][/url]

Flag Counter