Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi Ciacho1985 z miasteczka Jordanów Śląski / Wrocław. Mam przejechane 45438.83 kilometrów w tym 6642.79 w terenie. Jeżdżę z prędkością średnią 16.55 km/h i się wcale nie chwalę.
Więcej o mnie.

baton rowerowy bikestats.pl
button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl

Archiwum bloga

  • DST 14.31km
  • Teren 14.31km
  • Czas 01:03
  • VAVG 13.63km/h
  • Podjazdy 97m
  • Sprzęt [R.I.P] Canyon Nerve AL+
  • Aktywność Jazda na rowerze
Uczestnicy

Singltrek pod Smrkem; dzień pierwszy.

Piątek, 1 maja 2015 · dodano: 04.05.2015 | Komentarze 0

W końcu długi weekend. Może nie tak długi, do jakiego przyzwyczaiły nas ostatnie majówki, ale trzy dni wolnego, przy obecnie "obowiązującej" mnie jednej sobocie w pracy wolnej, to i tak nieźle i jest się z czego cieszyć.
Plan był prosty- z Justką pakujemy Ewelinę i Maria do busa i jedziemy do Novego Mesta pod Smrkem na Singltreka. Spanie pod namiotem, może w domku- nie wiadomo. Na wszystko jednak byliśmy przygotowani, w naszym ekwipunku znalazły się więc i namioty i cieplejsze ciuchy, bo pogoda miała nas nie rozpieszczać.
Wstaliśmy więc rano, zapakowaliśmy się do auta i ruszyliśmy po Ewelinę z Mariem. Justynka nadal trochę nie za dobrze się czuję, ja pozytywnie zdałem prawko, więc kieruję. W końcu! :)



Po finalnym dopakowaniu busika resztą szpeju i ekipy ruszamy. Jeszcze we Wrocławiu łapie nas deszcz, który odpuszcza dopiero w okolicach Złotoryi. Było to o tyle uciążliwe, że jak tylko wsiedliśmy do auta, to ułamałem... dźwignię od wycieraczek przy kierownicy. jak ktoś ma pecha, to i palca w dupie złamie... Jednak udaje się ogarnąć temat i uruchamiać wycieraczki bez tego pałąka ;)
Koniec końców udaje nam się szczęśliwie dojechać, pogoda zdecydowanie się poprawiła- jest słonecznie (we Wrocławiu ponoć nadal pada...), choć rześko, czyli zimno... Decydujemy się poszukać domku za maksymalnie tysiąc, tysiąc dwieście koron. Znajdujemy takowy, dzwonimy pod wskazany numer, po chwili przychodzi właściciel, mówi, że za dwie noce, to dwa tysiące koron. Bez zająknięcie się decydujemy, bo w domku jest ogrzewanie, kuchnia i prysznic. Tacy z nas mistrzowie negocjacji ;)



Spokojnie się rozpakowujemy, aklimatyzujemy w domku, przebieramy i ruszamy na przejazd pierwszego (najłatwiejszego) trailu.
Na własnej skórze i ciuchach odczuwamy, że i tu padało, bo błoto na tej trasie niemiłosierne, a i kałuże jakby głębsze, ale jest fun i to jest najważniejsze.





















Po powrocie do domku ogarniamy siebie, piwko i robimy grilla... Grilujemy, chillujemy, majówkujemy ;)









W tak zwanym międzyczasie, między trawioną kiełbaską, a dochodzącą na grillu karkówką wybraliśmy się na spacer nad jezioro, żeby trochę się ułożyło ;) Przy okazji udaje nam się trafić fajny zachód słońca...









Po powrocie ze spacerku przenosimy się do domu, bo- pomimo rozpalonego ogniska- jest aż nadto rześko. A domku ciepełko, muzyka, piwko... Do tego stolik, więc jest gdzie na spokojnie posiedzieć i porozmawiać.
Późniejszym wieczorem do Centrum Singltreka dojeżdża w końcu ekipa z kampera- Marian, Magda i dwa Kamile. Impreza może nie za długa, ale intensywna ;)
Naprawdę fajny, długi dzień.
We Wrocławiu ponoć ciągle padał deszcz i było zimno... 










Komentarze
Nie ma jeszcze komentarzy. Komentuj

Imię: Zaloguj się · Zarejestruj się!

Wpisz dwa pierwsze znaki ze słowa serwo
Można używać znaczników: [b][/b] i [url=][/url]

Flag Counter