Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi Ciacho1985 z miasteczka Jordanów Śląski / Wrocław. Mam przejechane 45438.83 kilometrów w tym 6642.79 w terenie. Jeżdżę z prędkością średnią 16.55 km/h i się wcale nie chwalę.
Więcej o mnie.

baton rowerowy bikestats.pl
button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl

Archiwum bloga

  • DST 15.00km
  • Teren 9.00km
  • Aktywność Wędrówka

Jagodna.

Sobota, 4 lipca 2015 · dodano: 10.07.2015 | Komentarze 0

Pierwszy weekend lipca zrobiliśmy sobie wolny od pracy z okazji rocznicy ślubu cywilnego :) Plan był taki, żeby zapakować siebie, psa i rowery w busika i ruszyć gdzieś w góry. Mieliśmy potrenować z Mango przed wakacjami, żeby przyzwyczajał się do biegania przy rowerze. Jednak temperatury, jakie były od blisko tygodnia nie chciały się zmniejszyć na weekend, więcej- miał on być rekordowo upalny. 
Zrezygnowaliśmy więc z rowerów, żeby nie robić krzywdy przede wszystkim psu i postanowiliśmy, że po prostu pochodzimy.
Postawiliśmy na dobrze nam znane i lubiane schronisko Jagodna w Górach Bystrzyckich. Na miejscu byliśmy przed południem, zameldowaliśmy się w pokoju, rozpakowaliśmy, chwilę odsapnęliśmy i ruszyliśmy na spacer. Żeby w spory upał nie forsować siebie i Mango postawiliśmy na łatwy szlak do Mostowic, gdzie planowaliśmy coś zjeść na obiad (według map oogle miała być restauracja po czeskiej stronie...). Zabraliśmy więc wodę i ruszyliśmy żółtym szlakiem.
Mango coraz bardziej się słucha, dookoła nikogo nie było, więc właściwie całą drogę biegał bez smyczy zaliczając po drodze wszystkie możliwe kałuże i bagna :)
W lesie było przyjemnie, nie za gorąco, dopiero gdy zeszliśmy do Mostowic poczuliśmy, jak jest gorąco. Żeby się trochę schłodzić schowaliśmy się pod mostem nad rzeczką. Mango i Justyna od razu wskoczyli do chłodnej wody, żeby się ochłodzić.
Gdy nadeszła pora obiadowa zaczęliśmy szukać wcześniej wspomnianej restauracji, która, jak się okazało... istnieje tylko na mapach google, a w najbliższej okolicy nie ma nic. Nie mieliśmy nic do jedzenia, a najbliższy sklep zdawał się być dopiero w Lasówce, do któej trzeba było iść rozgrzanym asfaltem bez szans na cień, więc odpadało. Postanowiliśmy wrócić do schroniska, tym razem asfaltem.
Mimo, że asfaltowa droga biegnie z Mostowic do Spalonej w lesie, to wcale nie było już tak przyjemnie. Upał dość mocno nas wymęczył, mi dodatkowo wróciła gorączka (!), która męczyła mnie w nocy. Żeby tego było mało, to w dłoń i nogę pogryzły mnie końskie muchy, co potęgowane upałem zajebiście bolało. No i oczywiście obtarły mnie sandały, a w perspektywie było jeszcze dobre sześć kilometrów marszu rozgrzanym asfaltem do góry.
Państwo T. wybrali się na spacer...
W połowie drogi udało nam się na szczęście złapać stopa, który podrzucił nas pod samo schronisko.
Po powrocie odpoczynek, obiadek, piwko, a wieczorem ognisko...





































Komentarze
Nie ma jeszcze komentarzy. Komentuj

Imię: Zaloguj się · Zarejestruj się!

Wpisz dwa pierwsze znaki ze słowa ekbyl
Można używać znaczników: [b][/b] i [url=][/url]

Flag Counter