Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi Ciacho1985 z miasteczka Jordanów Śląski / Wrocław. Mam przejechane 45438.83 kilometrów w tym 6642.79 w terenie. Jeżdżę z prędkością średnią 16.55 km/h i się wcale nie chwalę.
Więcej o mnie.

baton rowerowy bikestats.pl
button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl

Archiwum bloga

  • DST 22.90km
  • Teren 19.00km
  • Czas 02:10
  • VAVG 10.57km/h
  • VMAX 47.00km/h
  • Temperatura 11.0°C
  • Podjazdy 699m
  • Sprzęt [R.I.P] Canyon Nerve AL+
  • Aktywność Jazda na rowerze

Ślęża.

Niedziela, 25 października 2015 · dodano: 26.10.2015 | Komentarze 0

Dzięki zmianie czasu na zimowy, jeszcze przed jedenastą zameldowałem się na parkingu nieopodal PTTK Pod Wieżycą w Sobótce.
Otworzyłem klapę bagażnika i strasznie się zdziwiłem, gdy zobaczyłem w aucie kałużę... Okazało się, że bukłak jest gdzieś nieszczelny i cała woda na wycieczkę wsiąkła w plecak, a to co już wsiąknąć nie dało rady zaczęło wykapywać do bagażnika...
Całą wodę więc szlag trafił już na wstępie; bidonu żadnego nie wziąłem, a najmniejsza butelka, jaką znalazłem w aucie, to pięciolitrowa.
To jeszcze pół biedy- mapa mokra, bluza przemoczona, cały plecak też...
Nic to, szkoda dnia, trzeba było ruszać- najpierw delikatnie pod górę do schroniska, gdzie rozchodziły się szlaki; następnie czarnym szlakiem trawersującym aż przed Przełęcz Tąpadła. Tam kawałek podjazdu asfaltem na samą Przełęcz i wspinaczka żółtym szlakiem na szczyt Ślęży.
Cały podjazd pokonałem na rowerze, co dawno mi się nie udało. Dawno też nie byłem pojeździć samemu, a wiadomo, że motywacja wtedy inna...
Na szczycie znalazłem się jeszcze przed trzynastą. Ludzi zdecydowanie mniej, niż w sezonie, za to wiatr mocny, zimny i przenikliwy; przemoczone plecy kurtki od mokrego plecaka tylko potęgowały uczucie chłodu.
Długo więc na szczycie nie zabawiłem; teraz czas na najlepsze- zjazd!
Postanowiłem, że zjadę czerwonym do rozwidlenia z żółtym i tak dojadę do parkingu. Rzeczywistość oczywiście zweryfikowała moje plany...
Duża część czerwonego, to dość stromy i bardzo mocno kamienisty odcinek; zjazd tędy, to to, co lubię najbardziej- balans ciałem pomiędzy kamieniami, ciągłe kombinowanie trasy przejazdu, nie za szybko, bardziej technicznie. Kamienie strzelają spod kół, prawie cały zakres ze stu pięćdziesięciu milimetrów skoku zawiechy wykorzystywany. Mistrzostwo!
Gdzieś po drodze- zajarany zjazdem- zapodziałem czerwony szlak i znalazłem się na czarnym "misiowym"- tu mniej kamieni, trochę więcej korzeni i zdecydowanie bardziej wąsko.
W pewnym momencie i ten szlak gdzieś zgubiłem gnając ostro w dół. Nagle wjechałem na asfalt w... Strzegomianach. A chciałem na parking w Sobótce ;)
Przemoczona mapa właściwie od początku nie nadawała się do użytku, więc trzeba było kombinować inaczej. Wróciłem do ostatniego rozjazdu i dalej "na azymut". Znów jednak za bardzo spodobał mi się zjazd wąskim singielkiem pomiędzy drzewami, bo wyjechałem na asfalt w... Strzegomianach. Tam już się poddałem zniechęcony myślą o pchaniu roweru z powrotem pod górę i na parking dojechałem asfaltem.
Dawno tak sam sobie po prostu nie pojeździłem, trzeba więc chyba wrócić do dawnych zwyczajów ;)






































Piosenka wyjazdu, którą chyba ze sto razy w aucie odtwarzałem...





Komentarze
Nie ma jeszcze komentarzy. Komentuj

Imię: Zaloguj się · Zarejestruj się!

Wpisz cztery pierwsze znaki ze słowa iadls
Można używać znaczników: [b][/b] i [url=][/url]

Flag Counter