Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi Ciacho1985 z miasteczka Jordanów Śląski / Wrocław. Mam przejechane 45438.83 kilometrów w tym 6642.79 w terenie. Jeżdżę z prędkością średnią 16.55 km/h i się wcale nie chwalę.
Więcej o mnie.

baton rowerowy bikestats.pl
button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl

Archiwum bloga

  • DST 54.13km
  • Teren 10.00km
  • Czas 03:03
  • VAVG 17.75km/h
  • Podjazdy 177m
  • Sprzęt [R.I.P.] Diamant
  • Aktywność Jazda na rowerze

Kampinoski Park Narodowy.

Niedziela, 6 marca 2016 · dodano: 07.03.2016 | Komentarze 0

Rano zostawiłem Justynkę w Podkowie Leśnej na wykładach i warsztatach osteopatycznych, a sam miałem pojeździć na rowerze. Osiem godzin, to sporo czasu. Niestety jednak, jak tylko znalazłem miejsce parkingowe, to dość mocno się rozpadało... Postanowiłem chwilę poczekać w aucie, choć prognoza pogody nie nastrajała zbyt pozytywnie.



Żeby jednak całkowicie nie tracić dnia wynurzyłem się na krótki spacer po okolicy. Przyznać trzeba, że Podkowa Leśna jest bardzo ładna, choć trochę dziwna... ;)



Po powrocie ze spaceru stwierdziłem, że jednak nie pada aż tak bardzo i może jednak warto coś pokręcić... Akurat wstrzeliłem się w okno pogodowe, kiedy przestało padać, więc szybko przepakowałem sakwę, złożyłem rower i w drogę! :)



Kawałek za Podkową Leśną przestało padać całkowicie. Nadal jednak było mokro, chłodno i pochmurno. Całe szczęście, że chociaż wiatr był w plecy.
Plan, to dojechać do Kampinoskiego Parku Narodowego, bo nigdy tam nie byłem.







W końcu udało się dojechać... :)



W KPN niespełna godzinna przerwa na ciepłą kawę, chińszczyznę i czekoladę. Na chwilę nawet słońce zaczęło nieśmiało wychodzić zza chmur.







Do końca już właściwie nie padało, ale dość uciążliwe były kałuże przy poboczu. Powrót prawie tą samą trasą, tym razem jednak już pod wiatr...
W Podkowie Leśnej zapakowałem rower do auta, przebrałem się w suche ciuchy, poczekałem na Justynkę i pozostało tylko wrócić do Wrocławia :)
Weekend taki trochę dziwny, dużo kilometrów samochodem, mało rowerem, ale za to czas spędzony z Żoną. W końcu :)



Zdjęcie z archiwum numer osiem:



Nie pamiętam, który to rok, ale chyba dwa tysiące piąty, może czwarty. Czasy, kiedy jeździłem na kurierce, jako pierwszy kurier rowerowy w tym mieście :)
Teraz, jak widzę tak "zabudowanych" ludzi na rowerach w mieście, to trochę chce mi się śmiać, bo- delikatne ujmując- stylówa mi się zmieniła. ;)
Cóż, nie pamięta wół, jak cielęciem był... ;)
Kategoria Diamant, Solowe stany



Komentarze
Nie ma jeszcze komentarzy. Komentuj

Imię: Zaloguj się · Zarejestruj się!

Wpisz trzy pierwsze znaki ze słowa ejsza
Można używać znaczników: [b][/b] i [url=][/url]

Flag Counter