Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi Ciacho1985 z miasteczka Jordanów Śląski / Wrocław. Mam przejechane 45438.83 kilometrów w tym 6642.79 w terenie. Jeżdżę z prędkością średnią 16.55 km/h i się wcale nie chwalę.
Więcej o mnie.

baton rowerowy bikestats.pl
button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl

Archiwum bloga

  • DST 75.34km
  • Teren 35.00km
  • Czas 05:08
  • VAVG 14.68km/h
  • VMAX 33.60km/h
  • Podjazdy 363m
  • Sprzęt [R.I.P.] Diamant
  • Aktywność Jazda na rowerze

Wakacje 2016, dzień drugi; Pustkowo - Pleśna.

Poniedziałek, 8 sierpnia 2016 · dodano: 16.08.2016 | Komentarze 0

Pobudka przed dziewiątą. Trochę pospaliśmy, ale to chyba przez te wczorajsze męczące podjazdy ;) Piesek w namiocie był super grzeczny - od razu znalazł sobie miejsce i spał spokojnie całą noc. Dzielny maluszek :)
Zjedliśmy wczesne, obfite śniadanie, zebraliśmy obozowisko i w drogę.



Grażynka postawiła sobie za cel odprowadzenie nas do Kołobrzegu, a potem sobie wróci sama do Pustkowa.
Do Dźwirzyna miała prowadzić ona, a potem mieliśmy zobaczyć, jak poprowadzi szlak.







Trasa bardzo fajna, mało asfaltu, raczej w terenie, w większości z dala od ludzi, więc i Mango mógł się wybiegać. 

















W Pogorzelicy wjechaliśmy na ładny, malowniczy szlak, który nas poprowadził aż do Mrzeżyna.



















W Mrzeżynie wjeżdżamy na drogę rowerową, która prowadzi do Dźwirzyna. Za Grzybowem robimy sobie krótki odpoczynek na jeziorkiem.





W końcu dojechaliśmy do Kołobrzegu, gdzie pożegnaliśmy się z Grażynką. Bardzo nam miło i dziękujemy za ten spędzony wspólnie czas.
W mieście mamy się spotkać z moją kuzynką Kaśką, ale wielkość miasta nas przerasta i nic z tego nie wychodzi. Znów bezsensownie wpakowaliśmy się w centrum, ale tym razem zrobiliśmy chociaż zakupy.



Za miasto wyprowadziła nas miła ścieżka prowadząca wzdłuż morza. Z czasem stoimy całkiem nieźle, więc postanowiliśmy zrobić sobie chwilę odpoczynku na plaży.









Malowniczą ścieżką nad samym morzem dojeżdżamy do Sianożętów, gdzie robimy przerwę na gofra i kawę.





Zastanawiamy się, gdzie spędzić dzisiejszą noc. Trochę ciągnie nas, żeby przenocować na dziko na plaży, ale nie bardzo jest ku temu okazja przez ciągnące się wzdłuż morza kurorty...



W pewnym momencie straciliśmy nadzieję na znalezienie czegokolwiek, bo miejscowości się pokończyły, ale szlak odbił trochę wgłąb lądu. W końcu trafiliśmy do Pleśnej. Na pierwszym "polu namiotowym", na który trafiliśmy właściciel chyba nas nie chciał, bo rzucił zaporową cenę sześćdziesięciu złotych za jeden nocleg, więc zrezygnowani pojechaliśmy dalej.
Bardzo dobrze się stało, bo znaleźliśmy spokojne pole namiotowe, gdzie tym razem zapłaciliśmy dwadzieścia dwa złote...



Pleśna jest bardzo spokojna, prawie nie ma tu ludzi, tłumów, cymbergajów, straganów z durnostojkami. Miejsce urzekło nas na tyle, że obiecujemy sobie, że jeszcze tu wrócimy.
Wieczorem, już po ciemku, spacer po plaży. W trakcie spaceru spotkaliśmy niemieckich skautów, którzy siedzieli na plaży przy ognisku. Jak się okazało wracali z... Wrocławia, gdzie był międzynarodowy zlot skautów i harcerzy. Chwilę z nimi pogadaliśmy (właściwie Justynka... ;)) i zostawiliśmy ich w spokoju :)
Po powrocie do namiotu Mango dosłownie padł. Nic dziwnego, sporo z dzisiejszego dystansu pokonał na własnych czterech łapkach :)






Kategoria Diamant, Wakacje 2016



Komentarze
Nie ma jeszcze komentarzy. Komentuj

Imię: Zaloguj się · Zarejestruj się!

Wpisz dwa pierwsze znaki ze słowa iataz
Można używać znaczników: [b][/b] i [url=][/url]

Flag Counter