Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi Ciacho1985 z miasteczka Jordanów Śląski / Wrocław. Mam przejechane 46545.83 kilometrów w tym 6832.79 w terenie. Jeżdżę z prędkością średnią 16.59 km/h i się wcale nie chwalę.
Więcej o mnie.

baton rowerowy bikestats.pl
button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl

Archiwum bloga

  • DST 29.52km
  • Teren 28.00km
  • Czas 02:41
  • VAVG 11.00km/h
  • Podjazdy 192m
  • Sprzęt [R.I.P] Canyon Nerve AL+
  • Aktywność Jazda na rowerze

...

Niedziela, 11 czerwca 2017 · dodano: 11.06.2017 | Komentarze 2

Trochę sobie pofolgowaliśmy i z łóżka wstaliśmy... przed dziesiątą :) Śniadanie, kawka, pakowanie auta i na rowery. W planie mieliśmy objechać Jezioro Turawskie, żeby sprawdzić gdzie jest fajnie, a gdzie mniej oraz znaleźć miejsce do ewentualnego przyszłego noclegu na dziko. Tym razem bez przyczepki, na Canyonach (żeby trochę dupki pobujało :)).
Auto zostawiliśmy na kempingu (sam kemping spoko, ale bez szału; główną zaletą było to, że prawie pusty i z kiblami) i ruszyliśmy. Pogoda nam się trafiła naprawdę niezła, choć dla psa trochę za gorąco. Kilka razy zbłądziliśmy, chcąc ulepszyć trasę, ale finalnie udało się zjechać całe Jezioro Turawskie dookoła.
Trasa przyjemna, lekka, niezbyt długa (choć Mango pod koniec miał ewidentnie dość). Przez większość trasy poprowadzony jest szlak rowerowy (całkiem nieźle oznakowany, choć są miejsca, gdzie można zgłupieć), ale warto czasami z niego uciec i pojechać szlakiem pieszym. Na trasie dominują drogi leśne i szutry. Trasa pokazana na mapach zawiera też odcinki asfaltowe, ale my wtedy rezygnowaliśmy ze szlaku rowerowego na rzecz pieszego, żeby ograniczyć asfalt do minimum (z uwagi na Mango). Z uwagi na to, że dzień wcześniej padało rowery górskie okazały się bardzo dobrym wyborem, bo gdzieniegdzie w lasach pojawiało się błoto. Ale na rowerze trekkingowym również da się Jezioro Turawskie objechać bez problemu.
Po drodze są wioski ze sklepami, są ośrodki wypoczynkowe z gastronomią, więc jak ktoś zgłodnieje po drodze, to nie ma większego problemu.
Po drodze była mała awaria - Justynce odkleiła się podeszwa w Bontragerach SPD, ale poradziła sobie wyproszoną w barze (!) taśmą izolacyjną i sznurkiem z... kompasu.
Na koniec trasy zrobiliśmy sobie odpoczynek nad wodą, Justynka z Mango zażyli kąpieli w jeziorze, a ja dałem odpocząć plecom i po prostu poleżałem w piachu.
Szacun dla Mango, bo te prawie trzydzieści kilometrów przebiegł na własnych czterech łapach, często w pełnym słońcu.
Powrót przez Mikolin, gdzie zatrzymaliśmy się u Teściów na kolacji, a Mango (jakby mu było mało) wybiegał się z Sunią. Padł już w aucie, nie bardzo chciał wchodzić po schodach na trzecie piętro. A kiedy już wszedł, to ciągle śpi... :)
Fajny dzień, udany wyjazd.
Nad Jezioro Turawskie z pewnością powrócimy. Tym razem na dziko, bo już wiemy, gdzie. :)
























Kategoria Canyon



Komentarze
Ciacho1985
| 21:10 niedziela, 11 czerwca 2017 | linkuj Sznurek z kompasu okazał się niezbędny, bo taśma zaczęła się ześlizgiwać. Ale Żona zaradna i do celu dojechała :)
Jurek57
| 19:48 niedziela, 11 czerwca 2017 | linkuj Niebieska taśma jest ... najlepsza ! :)
Komentuj

Imię: Zaloguj się · Zarejestruj się!

Wpisz cztery pierwsze znaki ze słowa odnia
Można używać znaczników: [b][/b] i [url=][/url]

Flag Counter