Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi Ciacho1985 z miasteczka Jordanów Śląski / Wrocław. Mam przejechane 45438.83 kilometrów w tym 6642.79 w terenie. Jeżdżę z prędkością średnią 16.55 km/h i się wcale nie chwalę.
Więcej o mnie.

baton rowerowy bikestats.pl
button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl

Archiwum bloga

  • DST 2.20km
  • Czas 00:08
  • VAVG 16.50km/h
  • Sprzęt [R.I.P.] BUBek
  • Aktywność Jazda na rowerze

... [137]

Środa, 6 czerwca 2018 · dodano: 06.06.2018 | Komentarze 0

Z okazji nadchodzącego wyjazdu w góry postanowiłem trochę doposażyć Canyona w sakwy (popularny obecnie "bikepacking" nawet i mnie dopadł...). Trochę się już zestarzałem i nie chce mi się wozić wszystkiego w plecaku. Pomijam fakt, że trochę się rozleniwiłem, a raczej stałem bardziej wygodnicki i po prostu nie potrafię się już spakować w piętnastolitrowy plecak na tydzień tułaczki po górskich bezdrożach... No, to nie te czasy, trzeba się z tym pogodzić i godnie zestarzeć ;)
Zamówiłem więc zestaw niemieckiego Topeak'a, bo wydawał się być w dobrym stosunku jakości do ceny.



Na pierwszy ogień poszedł koszyk na bidon, z którego już jakiś czas temu niepotrzebnie zrezygnowałem, a którego ostatnio mi brakowało. Mój ulubiony i jedyny dla mnie słuszny Modula Cage II - jest w miarę lekki i kompaktowy, ale ma nieocenioną cechę - można go rozszerzyć i oprócz standardowego bidonu zmieści się w nim (i utrzyma!) półtoralitrowa butelka wody, a nawet dwulitrowa butelka coli (choć ta z uwagi na wysokość nie zmieści mi się w ramie). Prosta rzecz, a znów cieszy.



Na drugi ogień poszła sakwa pod ramę - Topeak MidLoader . Tego elementu byłem najmniej pewny i wybrałem opcję o najmniejszej pojemności trzech litrów. Niestety, tak, jak sądziłem, nie zmieściła się w mojej ramie. Może i bez koszyka i bidonu jeszcze by przeszła, ale i tak tarła o ramę w okolicach dampera, co z czasem pewnie by ją przetarło i uszkodziło lakier.
Mimo najmniejszej pojemności jest dość spora: zmieści się w niej sporo "podręcznych" gadżetów lub trochę ciuchów; no, ewentualnie cztery puszkowe browary też by się zmieściły. Mocowanie, mimo, że na rzepy, wygląda na dość stabilne, a zakres regulacji pozwala na zamocowanie do ram o większej i mniejszej średnicy. Ja niestety z niej musiałem zrezygnować.



Kolejna, w której pokładałem największe nadzieje (i na szczęście się nie zawiodłem), to sakwa podsiodełkowa Topeak BackLoader. Wybrałem rozmiar pośredni, czyli dziesięć litrów; szóstka wydawała się za mała, a z kolei piętnastka zbyt przesadna, dyszka jest optymalna. Sakwa składa się z dwóch części: sakwy właściwej i wodoszczelnego worka, który kształtem pasuje do jej wnętrza. Całość wykonana jest z solidnego materiału, który znam z innych produktów Topeak'a - trudny do przetarcia, dość wodoszczelny, ale nie w stu procentach, więc po to zapewne wkład w postaci worka.
Montaż klasyczny dla toreb pod siodło: rzep za sztycę oraz regulowane paski zaczepiane na prętach siodełka i zapinane klipsem. Duży plus za klamry, które są z zabezpieczeniem i da się je naprawdę mocno ścisnąć bez obaw, że coś się poluzuje.
Bezpieczeństwo i wodoszczelność producent gwarantuje przy trzykrotnym zwinięciu (czyli standard). Oczywiście można zrolować o wiele więcej razy mocno redukując rozmiar sakwy, można też zrezygnować z wewnętrznego worka (lub zrezygnować częściowo). Od góry praktyczna gumka ze ściągaczem - idealna, gdy chce się zdjąć bluzę na podjazd, a potem szybko założyć na zjeździe.
Całość trzyma się naprawdę dobrze, choć przy maksymalnym jej wypełnieniu czuć lekkie kołysanie na boki, ale wynika to po prostu z gabarytu. Ona ze mną zostaje na bank, bo czuję, że nie raz się przyda i to niekoniecznie w Canyonie.













Na koniec "sakwa" mocowana na kierownicy - Topeak FrontLoader. Ten produkt też trochę budził we mnie wątpliwości, bo nie do końca byłem pewien czy go potrzebuję. Już kilka lat temu jeździłem po górach z namiotem przytroczonym do kierownicy zwykłymi samochodowymi ekspanderami lub ze śpiworem schowanym w wodoszczelnym worku transportowym, żeby zaoszczędzić miejsca w plecaku...
FrontLoader składa się z kilku części: uchwytu, który mocuje się do kierownicy, worka wodoszczelnego, szelek do podczepienia dodatkowego bagażu na zewnątrz oraz regulowanego paska do stabilizacji całości.
Samo mocowanie na kierownicy nie jest zbyt stabilne, mam wrażenie, że podobny, a może nawet i lepszy efekt udawało mi się osiągnąć przy pomocy dwóch gumek zakończonych haczykami, nawet przy tym gabarycie (mata samopompująca z Decathlonu, śpiwór Salewa Bike&Hike, płachta Deuter Shelter II). Przy ruszaniu kierownicą trochę to lata góra - dół i szczerze nie wiem, jak zachowa się po dłuższym telepaniu na wertepach. Odpaść raczej nie odpadnie, pytanie raczej czy nie będzie potrzeba co jakiś czas stawać i dociągać pasków mocujących.
Mocowanie posiada jeszcze miejsce do przytroczenia dodatkowych pierdół, ale ja bym raczej nie ryzykował z wyżej wymienionych względów. Poza tym co za dużo z przodu to nie zdrowo, staram się raczej zrównoważyć bagaż tak z tyłem tak, żeby w miarę wypośrodkować środek :) ciężkości.
Szelki do przytroczenia czegoś na zewnątrz jest ewidentnie przystosowane pod namiot Topeak'a i np. Deuter Shelter jest za mały i wypada. Ze śpiworem nie powinno być problemu. Dlatego też ja zastosowałem mocowanie od spodu.
Worek wodoszczelny wykonany z tego samego materiału, co ten z tyłu, tyko ma bardziej regularny kształt. Tak samo jak tamten jest wyposażony w zaworek do spuszczenia niepotrzebnego wewnątrz powietrza. Plusem jest to, że posiada otwór z dwóch stron, co ułatwia dostanie się do bagażu.
Jakość wykonania naprawdę fajna, widać, że ktoś miał ciekawy pomysł, ale nie do końca przemyślał mocowanie.
To ustrojstwo cały czas rozważam, bo chyba taniej wyszłoby kupić dobry, rolowany, wodoodporny worek turystyczny, w którym pomieści się to wszystko oraz dobre ekspandery i troki do solidnego przymocowania.







W ten sposób rower przygotowany do wyjazdu.



Z przodu graty do spania: śpiwór, mata, "namiot". Z tyłu ciuchy na wyjazd. Do tego do plecaka jakaś dętka, podstawowe narzędzia, mapa, woda, jedzenie, czyli raczej lżejsze tematy i "hulaj dusza, piekła nie ma".
Jednak niestety wyjazd ciągle stoi pod dużym znakiem zapytania, bo pogoda - po chwilowej poprawie w prognozach - znów się spieprzyła i od piątku do niedzieli w południowej części Dolnego Śląska ma padać... Właściwie to lać.
Średnio mi się to widzi, co chwilę odświeżam pogodę. Może gdybym jeszcze spał w schroniskach, a nie pod płachtą bez zamknięcia, w której można tylko leżeć, to o innego... A tak to ani butów wysuszyć ani się przebrać czy spokojnie ogrzać.
Zobaczymy, do jutrzejszego wieczoru mam czas na odświeżanie prognozy i decyzję.
Spakowany już właściwie jestem...
Jak nie wyjadę, bo tym razem przeszkodzi mi pogoda, to dostanę kurwicy.



Kategoria Brzeg, Canyon, Praca, Test



Komentarze
Nie ma jeszcze komentarzy. Komentuj

Imię: Zaloguj się · Zarejestruj się!

Wpisz cztery pierwsze znaki ze słowa rzete
Można używać znaczników: [b][/b] i [url=][/url]

Flag Counter