Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi Ciacho1985 z miasteczka Jordanów Śląski / Wrocław. Mam przejechane 45438.83 kilometrów w tym 6642.79 w terenie. Jeżdżę z prędkością średnią 16.55 km/h i się wcale nie chwalę.
Więcej o mnie.

baton rowerowy bikestats.pl
button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl

Archiwum bloga

  • DST 28.71km
  • Czas 01:42
  • VAVG 16.89km/h
  • VMAX 36.83km/h
  • Podjazdy 450m
  • Sprzęt [R.I.P.] Diamant
  • Aktywność Jazda na rowerze

Miłomłyn; dzień trzeci.

Niedziela, 18 kwietnia 2021 · dodano: 21.04.2021 | Komentarze 2

Poranek w Matytach pochmurny i dość chłodny. Pierwszy poszedłem spać, pierwszy wstałem, jeszcze przed siódmą, więc trochę się pokręciłem po okolicy. 
Po pysznym i swojskim śniadaniu przygotowanym przez Dorotę pojechaliśmy z Jackiem na poranne oporządzenie koni. 
Na dziś plan był taki, żeby objechać Jeziorak od zachodniej strony, zahaczyć o Iławę i wrócić wschodnią stroną do Miłomłyna. 
Trochę ze sobą walczyłem i jakoś nie wierzyłem zapewnieniom Tomka, że "dziś głównie asfalt" ;-) Postanowiłem wrócić krótszą, typowo asfaltową trasą bezpośrednio do Miłomłyna i jeszcze tego samego dnia wrócić do domu. Początkowo planowałem zostać do poniedziałku i wtedy na spokojnie wyjechać, ale stwierdziłem, że zostawanie u Tomka na Przystani tylko po to, żeby przespać się w busie, jest trochę bez sensu i lepiej wrócić jeszcze w niedzielę. Zawsze to dzień do przodu na ogarnięcie się, a i Justynie przydałaby się pomoc w Brzozowcu. 
(Tak, stęskniłem się ;-)) 
Tak więc na wyjeździe z Matyt chłopaki odbili na dół na Jerzwałd i Iławę, a ja w stronę Dobrzyk. Niespełna trzydzieści kilometrów, z czego może pięć bez deszczu. Dwanaście kilometrów przed Miłomłynem próbowałem chować się w wiacie przystankowej, ale po kilku minutach stwierdziłem, że nie ma to większego sensu, bo niebo było mocno zaciągnięte chmurami. Padać przestało dokładnie (!) na wjeździe do Miłomłyna, do auta dojechałem totalnie przemoczony od głowy do stóp. Na Przystani szybko się przebrałem, przegrupowałem bagaż, zapakowałem rower i w drogę powrotną :-) 
Powrót dość szybki, tym razem postawiłem na ekspresówki i autostrady; z początkowych pięciu godzin udało mi się skrócić do czterech czterdziestu ;-) Busik młody nie jest, ale jednak zapas mocy pod maską ma, a i pod pedałem momentami było miejsce, więc to nie było jego ostatnie słowo... Tylko paliwa się trochę ożłopał :-) 

Wyjazd - fajny. Tomasz jak zawsze bardzo fajnie ułożył trasę i zorganizował całość. Nawet całe to "podziemie turystyczne", z którego skorzystaliśmy (to akurat jest smutne). Jedyny minus, to mój błąd i zabranie nieodpowiedniego roweru, jak na tamte warunki. Reszta naprawdę świetnie, nawet pogoda dopisała, nie licząc dwóch przemoknięć :-) No i ból dupy jednak dał się we znaki... ;-) 
Kolejny Rajd, to Sudety w październiku, ale może uda mi się wrócić z Justyną na Mazury Zachodnie ciut wcześniej... ;-) 
Najważniejsze jednak, to to co zostało w głowie - pełnia inspiracji, pomysłów, których nabrałem w Matytach. 




















Komentarze
Ciacho1985
| 10:34 piątek, 23 kwietnia 2021 | linkuj No nie, aż tak źle nie było :-) Błoto na trasie było mniejsze, ale zaklejało równie skutecznie jak potrafiło by to z drugiego zdjęcia :-)
Kolzwer205
| 10:00 piątek, 23 kwietnia 2021 | linkuj Zawsze miło jest pokręcić po jakimś nowym terenie. Jak błoto wyglądało tak, jak to gliniaste z drugiego zdjęcia to faktycznie terenowa jazda była tam wyzwaniem.
Komentuj

Imię: Zaloguj się · Zarejestruj się!

Wpisz cztery pierwsze znaki ze słowa ewnyt
Można używać znaczników: [b][/b] i [url=][/url]

Flag Counter