Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi Ciacho1985 z miasteczka Jordanów Śląski / Wrocław. Mam przejechane 45438.83 kilometrów w tym 6642.79 w terenie. Jeżdżę z prędkością średnią 16.55 km/h i się wcale nie chwalę.
Więcej o mnie.

baton rowerowy bikestats.pl
button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl

Archiwum bloga

  • DST 42.00km
  • Teren 15.00km
  • Czas 02:10
  • VAVG 19.38km/h
  • VMAX 59.00km/h
  • Podjazdy 630m
  • Sprzęt Rysiek
  • Aktywność Jazda na rowerze

Spod samiuśkich Tatr ;-)

Wtorek, 22 października 2024 · dodano: 25.10.2024 | Komentarze 1

No i jak zawsze, przynajmniej ostatnimi czasy - dość spontanicznie. 
Miał być urlop i wyjazd z chłpakami tydzień wcześniej, ale nie pykło na wielu płaszczyznach. Od czasowych, przez finansowe, po organizacyjne po różne oczekiwania chyba wszystkich. 
Przełożyłem urlop o tydzień i pojechaliśmy z Sylwią w Pieniny.
Trochę na spontanie, bo wyjazd miał być od środy do piątku, a wyszło, że wyjechaliśmy w poniedziałek po pracy pod wieczór. 
Kawał drogi, same nudne autostrady, dopiero pod koniec się rozkręciło i zrobiło się mgliście ;-) Nocleg na pierwsze dwie noce zarezerwowany dosłownie na ostatnią chwilę, ale się udało. I to udało się bardzo fajnie. Miejsce takie, że gdyby nie odległość, to miłoby było tam powrócić... ;-)
Zajechaliśmy przed północą, zameldowaliśmy się, szybkie spanie i rano... mróz na dworze. Rowery na aucie zamarznięte, po nocnej mgle zaczęliśmy widzieć coś więcej dookoła i okazało się, że jesteśmy prawie w wysokich górach ;-) 
Kawa, śniadanie, spokojne czekanie na opadnięcie mgły i nabranie temperatury w powietrzu (nad ranem było na minusie półtora stopnia) i na rowery. 
Nie do końca wiedzielismy gdzie jesteśmy i gdzie mamy jechać, ale wymyśleliśmy sobie pętelkę, która dość fajnie się zamknęła i wyszło te czterdzieści kilometrów z Tatrami w najbliższej okolicy. 
Fajnie, ale następnym razem, jeżeli tu trafimy, to podjazd autem pod szlak i dalej rowerowo wśród gór - naprawdę robią wrażenie, a jest cikawy szlak, który prowadzi pośród gór. 
No i jesień. Tu szybciej jest ciemno i chłodno. 
Trochę podjazdów, które nawet na elektrykach nie były takie proste, trochę szybkich zjazdów, gdzie w cieniu było naprawdę chłodno. 
No i wywrotka Sylwii po drodze, która nie wyglądała dobrze, ale jakoś się pozbierała i dojechaliśmy do końca. 
W tych stronach sezon się skończył - uświadczyć otwartą knajpę, żeby coś zjeść, to cud; dobrze, że mieliśmy swój prowiant do odgrzania na miejscu. 
Wieczorem wymęczeni chłodem, kilometrami i podjazdami od razu poszliśmy spać, a mgła znowu dała o sobie znać i zza okna nie było widać dosłownie nic. 

Wysokie góry, dawno w takich nie byłem; zupełnie inaczej niż "w naszych stronach"...




















































Komentarze
Kolzwer205
| 00:04 sobota, 26 października 2024 | linkuj Widoki kapitalne!
Komentuj

Imię: Zaloguj się · Zarejestruj się!

Wpisz cztery pierwsze znaki ze słowa orzyl
Można używać znaczników: [b][/b] i [url=][/url]

Flag Counter