Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi Ciacho1985 z miasteczka Jordanów Śląski / Wrocław. Mam przejechane 45438.83 kilometrów w tym 6642.79 w terenie. Jeżdżę z prędkością średnią 16.55 km/h i się wcale nie chwalę.
Więcej o mnie.

baton rowerowy bikestats.pl
button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl

Archiwum bloga

  • DST 49.42km
  • Teren 25.00km
  • Podjazdy 1066m
  • Aktywność Jazda na rowerze

Enduro po Kotlinie Kłodzkiej part 2.

Piątek, 4 maja 2012 · dodano: 20.07.2012 | Komentarze 0

Z Przełęczy Gierałtowskiej zjeżdżamy do Starego Gierałtowa, gdzie w górę, aż do Bielic szukamy sklepu, żeby w końcu uzupełnic zapasy. Nie znajdujemy, więc zjazd do Stronia Śląskiego.
Tam atakujemy sklep i park. W pierwszym wykupujemy wszystko, co mieści się w plecakach i kieszeniach, w drugim to konsumujemy i upychamy dalej ;)

Plan na dziś jest prosty- Śnieżnik. Co dalej, się zobaczy.

Więc ze Stronia udajemy się w stonę Jaskini Niedźwiedziej. Żeby nie było za lekko wybieramy opcję terenową, która okazuje się w większości jedym wielkim podjeściem. Dajemy jednak radę, pod koniec nawet rowerowo i finiszujemy pod Jaskinią.

Chwila przerwy i zastanawiamy się, czy na Śnieżnik jechać niebieskim rowerowym, czy może żółtym pieszym. Padło pół na pół.
Częściowo podjechaliśmy niebieskim, a na rozwidleniu odbiliśmy na żółty.

Żółty, jak to żółty, łatwy nie był, więc ponad 90% drogi upłunęło nam z rowerem na garbie, albo pchając przed sobą...

W połowie drogi na szczyt wyciągamy kuchenkę, robimy przerwę na kawkę. Na zboczu, na szlaku. "Turyści" przechodzą i ochy i achy: "jak wy tu z tymi roweram, jak my ledwo pieszo...".
Morale rośnie, więc reszę drogi, aż do schroniska pokonujemy na kole.
Przy schronisku stwierdzamy, że szkoda czasu i sił na szczyt, więc szybki obiad obok schroniska i w dół.
Trochę popadało, więc było mega ślisko.
Zjazd pieszym czerwonym do Międzygórza.
Jeszcze przy schronisku siodełko poszło maksymalnie w dół. Potem tylko balans ciałem między kamieniami, głazami, przepaścią, korzeniami, turystami... Co chwilę krzyczę do Roba "Uwaga! Ostro!"... W końcu trafiamy na fajny odcinek, który pozwala rozwinąć +50km/h i wiezie nas aż do Międzygórza.
Zjazd życia.
Technicznie i wolno, potem szybko i na głupka, ale było świetnie.

W Międzygórzu obowiązkowa pizza w Wilczym Dole. Do tego lody i piwko.

I ruszamy dalej.

Już przy wyjeździe czuję, że coś nie tak z pedałem prawym. Poluzował się na łożyskach, kulki powypadały i w ogóle nieciekawie.
Jakoś jednak docieramy asfaltowo- terenowo przed Długopole i tam prowizorycznie rozbijamy drugie obozowisko...


























































Kategoria Góry



Komentarze
Nie ma jeszcze komentarzy. Komentuj

Imię: Zaloguj się · Zarejestruj się!

Wpisz trzy pierwsze znaki ze słowa accza
Można używać znaczników: [b][/b] i [url=][/url]

Flag Counter