Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi Ciacho1985 z miasteczka Jordanów Śląski / Wrocław. Mam przejechane 45438.83 kilometrów w tym 6642.79 w terenie. Jeżdżę z prędkością średnią 16.55 km/h i się wcale nie chwalę.
Więcej o mnie.

baton rowerowy bikestats.pl
button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl

Archiwum bloga

  • DST 18.16km
  • Teren 15.00km
  • Czas 01:57
  • VAVG 9.31km/h
  • VMAX 45.40km/h
  • Podjazdy 159m
  • Sprzęt [R.I.P] Canyon Nerve AL+
  • Aktywność Jazda na rowerze

Ślęża; dzień pierwszy.

Sobota, 15 czerwca 2013 · dodano: 17.06.2013 | Komentarze 0

Plan był taki, żeby pojechać na Ślężę rowerami tak, żeby zrobić +100km. :)
Okazało się jednak, że nie do końca dogadaliśmy się z Elwirą, bo ona myślała, że autem.
Ponieważ jednak Justynka była w pracy, a "nic o nas bez nas", czekałem na nią z decyzją.
Początkowo było, że nie jedziemy autem, tylko rowerami i najwyżej spotkamy się z Elwirą i Robertem w Sobótce, albo gdzieś na szlaku. Po chwili jednak zapytała czy tam będzie gdzie spać, bo smutno jej na myśl o sobocie bez konsumpcji ;)
I tak narodził się pomysł, żeby pojechać do Sobótki autem, przespać się gdzieś po drodze w samych śpiworach, a nazajutrz pojechać do Mikolina do Justka rodziców na obiad.
Pogoda miała być przednia, więc nie pozostało nic innego, jak tylko wstąpić na Staszica po śpiwór i w drogę.

Przyjechała Elwira, my z Justkiem zapakowaliśmy się do Skodżitsu i w drogę.
Wcześniej szybko skoczyłem do sklepu po zakupy i... zgubiłem portfel.
Jednak pogoda i czekająca nas wycieczka nie potrafiła zepsuć nastroju :)

W drogę! Najpierw po Roberta.





Na miejscu Rob szybko zapakował się do Elwiry i ruszylismy w stronę Sobótki. Oczywiście nie obyło się bez błądzenia po wiochach... ;)

W Sobótce szybkie zakupy w Biedrze (Justyna wjechała w mur ;)), dojazd na parking przy Łemblej...







... i wjazd na szlak. W planie było przetrawersowanie Ślęży od zachodu, czarnym szlakiem prowadzącym do asfaltu w stronę Przełęczy Tąpadła.



Szlak w pełeni przejezdy, choć często mokro i grząsko było.









Na jednym ze zjazdów czekaliśmy na Justynkę...



... której, jak się potem okazało, w przednie koło wkręcił się patyk. O, taki:



Dalej trochę pobłądziliśmy i zamiast dalej jechać czarnym szlakiem, zjechaliśmy niechcący do Sadów. Stamtąd już tylko asfaltem na Przełęcz Tąpadła.







Niestety, na podjeździe dał o sobie znać mięsień piszczelowy przedni i ciężko się podjeżdżało. Tak więc wjazd na sam szczyt Ślęży coraz to bardziej się oddalał... A wszystko przez niedawną zmianę pedałów i bloków ...

Na Przełęczy chwila czilałtu...





I dalej pod górę. Elwira z Robertem na rowerach, my- ze względu na ból nogi- pieszo.
Na żółtym szlaku od Tąpadła jest droga krzyżowa. Nazwa zobowiązuje ;)



W końcu udało się doczłapać. :)





Chwilę posiedzieliśmy; Elwira popróbowała jazdy na fullach- 26er i 29er :)





I weszliśmy sobie na wieżę widokową popodziwiać :)











Potem Elwira z Robertem postanowili zjeżdżać, chwilę im potowarzyszłem i wróciłem do Justka :)



Na szczycie cały czas stała nadmuchana scena; sądziliśmy, że to pozostałość po maratonie biegowym u podnóża góry...



... okazało się, że nie; że to dopiero początek.



Czyli cały misterny plan poszedł w pizdu. A miało być kamerlanie i romatycznie, przy mangowej Wyborowej.

Każde z nas oddało się swoim zajęciom- Justynka pedicurem:



Ja zaszywaniem rękawiczek:

(Tu moja złota myśl: "jak lewą rękawiczkę obrócisz na lewą stronę i włożysz na prawą rękę, to pasuje!" Myśl po ziołolecznictwie Roba :))







Nie mogło zabraknąć uzupełniania Dziennika Pokładowego, dzieki któremu ten wpis w ogóle powstaje ;)



Ja w tym czasie byłem astronomem ;)





W międzyczasie na szczycie impreza zaczęła się rozkręcać. Pojawili się nawet górale, jak to na górę przystało ;)





Udaliśmy się więc na zachód, który był za chmurami...





Wróciliśmy do ogniska, gdzie tematy były takie, jak widać po minie:



Oraz pytania w stylu "z jakiej parafii państwo jesteście?" ;)



Nie pozstało więc nic więcej, jak tylko otwierać piwa kamieniami, żeby nie rzucać nimi w klęczących przed dmuchanym balonem wiernymi ;)





A potem to już tylko ciemność, Panie. I spać :)



Komentarze
Nie ma jeszcze komentarzy. Komentuj

Imię: Zaloguj się · Zarejestruj się!

Wpisz cztery pierwsze znaki ze słowa jposo
Można używać znaczników: [b][/b] i [url=][/url]

Flag Counter