Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi Ciacho1985 z miasteczka Jordanów Śląski / Wrocław. Mam przejechane 45438.83 kilometrów w tym 6642.79 w terenie. Jeżdżę z prędkością średnią 16.55 km/h i się wcale nie chwalę.
Więcej o mnie.

baton rowerowy bikestats.pl
button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl

Archiwum bloga

  • DST 27.24km
  • Teren 25.00km
  • Czas 02:00
  • VAVG 13.62km/h
  • VMAX 57.14km/h
  • Sprzęt [R.I.P] Canyon Nerve AL+
  • Aktywność Jazda na rowerze

Bike Maraton Myślenice...

Sobota, 29 czerwca 2013 · dodano: 01.07.2013 | Komentarze 0

Ze względu na warunki wstaliśmy dość wcześnie. Jak na nas ;)

Szybka kawka...



... szybka wymiana łożysk w suporcie, zapakowanie plecaczka z rozkosznymi guziczkami i rower gotowy do startu :)



Potem spotkanie czterech piątych Teamu i ruszyliśmy zajmować sektory startowe.





I start. :)

Na początek przeszło pięć kilometrów podjazdu, który dał mi w kość (a właściwie w mięsień piszczelowy przedni, ZNÓW!) tak, że zastanawiałem się nad zjazdem z trasy.
Potem jakoś się rozruszałem, ale nie był to szczyt formy...
Miało być początkowo mega, ale staneło na mini.
Trasa fajna, choć sporo podjazdów i do tego sztywnych. Na szczęście nabraną wysokość było gdzie wytracić, a przez nocne deszcze poprzedzające start, zrobiło się dość błotniście. Tak więc traciłem na podjazdach, ale znów zyskiwałem na zjazdach. Tym bardziej, że przedni hamulec dzień wcześniej niechcący zatłuściłem i przegrzał się pod koniec trasy ;)

W międzyczasie Justynka wybrała się na zwiedzanie Myślenic.











Na metę zajechałem po godzinie, osiemnastu minutach i dwudziestu pięciu sekundach, dwudziesty ósmy w swojej kategorii i sto czterdziesty siódmy w open.

Na trasie błoto, do myjek kolejki, więc trzeba sobie radzić...













Trochę poczekaliśmy na resztę. Niektórzy zachorowali na chorobę kaskowa ;)



Były też rany, koniecznie zaleczane złocistym trunkiem ;)





Po losowaniu nagród Elwira z Robertem uciekli, a my przystąpiliśmy do przepakowania się i ruszyliśmy dalej szukać miejsca na nocleg :)

Po początkowym asfalcie był też teren i krzaczory. Nawet spore. Nawet na tyle, że Justynka się popłakała i jechała zaciągając ;)

W końcu się udało. Nad Rabą.
Było ognisko, fasolka, kiełbaski, piwko i Krupniczek ;)











Postanowilismy nie rozkładać namiotu, bo zapowiadała się bezdeszczowa noc.
Justynka odpadła, a ja raczyłem się jeszcze cytrynowym trunkiem, czekając, aż ognisko dogaśnie.

Nad ranem zrobiło się dość chłodno, a ciężko przytula się, gdy dwie osoby są zawinięte w śpiwory... ;)



Komentarze
Nie ma jeszcze komentarzy. Komentuj

Imię: Zaloguj się · Zarejestruj się!

Wpisz trzy pierwsze znaki ze słowa zdraz
Można używać znaczników: [b][/b] i [url=][/url]

Flag Counter