Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi Ciacho1985 z miasteczka Jordanów Śląski / Wrocław. Mam przejechane 45438.83 kilometrów w tym 6642.79 w terenie. Jeżdżę z prędkością średnią 16.55 km/h i się wcale nie chwalę.
Więcej o mnie.

baton rowerowy bikestats.pl
button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl

Archiwum bloga

Wpisy archiwalne w miesiącu

Czerwiec, 2012

Dystans całkowity:481.62 km (w terenie 96.50 km; 20.04%)
Czas w ruchu:b.d.
Średnia prędkość:b.d.
Maksymalna prędkość:56.00 km/h
Liczba aktywności:13
Średnio na aktywność:37.05 km
Więcej statystyk

...

Sobota, 30 czerwca 2012 · dodano: 02.07.2012 | Komentarze 0

Sobota z rana była okrutna. Chyba syndrom dnia wczorajszego. Albo choroba filipińska. Jak zwał, tak zwał. Prądu jednak nadal ni widu ni słychu... Kawy się chciało, tylko jak wodę zagotować? :) Całe szczęście z pomocą przyszła turystycna kuchenka :)
Traska z domu na Bema, na imprezkę, która skończyła się błądzeniem między Wyspą Daliową, Wzgórzem Polskim i znów Bema, gdzie obudziłem się w niedzielę...
Tak to jest, jak się nie ma weekendowych planów rowerowych ;)


Bum!

Piątek, 29 czerwca 2012 · dodano: 02.07.2012 | Komentarze 0

Trzeci dzień ciemności.
Ale jest piątek, więc wieczór trzeba spędzić poza domem... Początkowo miała być masa, a potem piwko i grill na Wyspie. Jednak Goś w poniedziałek wyjeżdża na miesiąc na Bornholm, padło więc na pożegnalne spotkanie na Wyspie ;)
Na rowerze jeżdżę odkąd pamiętam. Różne rzeczy na nim przewoziłem, czasem dziwne.
Tym razem jednak przebiłem samego siebie i z Wyspy, z Gosią na kierownicy, gnałem na Główny, żeby zdążyć na jakiś ostatni jej autobus do Żmigrodu...
Kilka piw szumiało i w mojej i w jej głowie, więc całkiem zabawanie musiało to z boku wyglądać. Wszystko skończyło by się dobrze, gdyby przy samym wjedzie na dworzec nie złapała mi klamki hamulcowej... :)
W każdym razie gnanie przez Na Piasku, Plac Dominikański, Skargi i Kołłątaja- z takim "towarem"- bezcenny ;)
Zdązyliśmy w każdym razie.
"Nie zna życia, kto nie robił w kurierce"! :)

Cały dzień minął jednak pod znakiem porannej stłuczki, dosłownie.
Wyjeżdżam z domu, mijam przytanek i tuż za pętlą przejeżdżając przez pasy chcę się włączyć do ruchu... Nagle.. JEB. Szok, chwila strachu, szukanie roweru i ogarnięcie się. Okazało się, że jakiś debil autem chciał wjechać pod zakaz i chyba myślał, że zdąży. A ja go po prostu nie zauważyłem, bo zwyczajnie nie pomyślałbym, że ktoś może chcieć tam skręcić...
Bilans taki, że kolesiowi sobą zbiłem przednią szybę, do pracy dojechałem z ponad dwugodzinnym spóźnieniem... Nie wiem jak to się stało, że jestem cały. Dosłownie nic, ale to nic mi się nie stało, nic potem nie bolało... Niezniszczalny, czy co? :)
Była policja, która się wykazała- 50zł mandatu dla mnie, bo rower po pasach trzeba przeprowadzić, a nie o nich przejeżdżać...
Ręce opadają.


Czarny czwartek.

Czwartek, 28 czerwca 2012 · dodano: 02.07.2012 | Komentarze 0

Nadal ciemność.
Wracam po dziewiętnastej, dopóki jest stosunkowo jasno, to się pakuję. A raczej powiększam burdel w mieszkaniu, bo tylko opróżniam szafy.
Jakaś parka była oglądać ten przybytek i wszystko się podoba, do poniedziałku mają dać znać czy biorą.
Traska dom- praca- dom...


Ciemność widzę, widzę ciemność..

Środa, 27 czerwca 2012 · dodano: 27.06.2012 | Komentarze 0

Prądu brak :)
Ale laptop z naładowaną baterią + internet z telefonu + telefon jako modem robią robotę :)
No i w końcu mogę z czystym sumieniem chodzić po chacie z czołówką! :D


Wmordęwind.

Wtorek, 26 czerwca 2012 · dodano: 26.06.2012 | Komentarze 0

Jak w tytule.
Dzień z dupy.
Pakowanie się do przeprowadzki czas zacząć.
Machina rusza.


"Bunkrów nie ma, ale też jest zajebiście..."

Poniedziałek, 25 czerwca 2012 · dodano: 25.06.2012 | Komentarze 8

Dzień jakiś taki (nie)zupełnie do dupy...
Rano, w drodze do pracy- pod wiatr, z pracy- pod wiatr...
Potem do Kasika, i to samo, nie ważnie, w którą stronę, to i tak pod wiatr.
Do tego jeszcze nawet udało mi się zmoknąć ;)

Ponieważ, póki co, brak na horyzoncie "poważniejszych" wyjazdów, więc jakoś tak mimowolnie skupiam się na tym nad morze.
Nie jestem zwolennikiem sakw, właściwie, to jestem ich przeciwnikiem (jeśli chodzi o mnie), ale tu zdrowy rozsądek (Boże, mam jeszcze coś takiego? ;)) podpowiada, że tak będzie wygodniej :) Zobaczę, pewnie nie kupię, bo na jeden wyjazd, to bez sensu; jak więc uda się pożyczyć, to biorę, a jak nie, to tradycyjnie- z plecakiem.

Najbardziej w tym wyjeździe obawiam się nocy. I nie o ciemność tu chodzi ;) Tylko o sen. Ciekaw jestem, co to będzie... Najwyżej skończy się aplikowaniem litrów kawy... dożylnie :)

No i bagaż. Niby nic specjalnego nie trzeba brać, bo to przecież doba w siodle, spanie na plaży i powrót pociągiem.
Tylko jak tak sobie zacząłem układać w głowie jako taką listę rzeczy do zabrania, to trochę się zdziwiłem... :) Znów sprawdza się stara prawda, że nie istotne czy jedzie się na 2, 3 dni czy na tydzień, i tak bierze się to samo...

Nie mogę się doczekać tego wyjazdu, tym bardziej, że plan w głowie pojawił się w zeszłym roku, żeby pojechać nad morze w dwa dni. Potem, w miedzyczasie, pojawił się z kolegą plan, żeby zrobić 500km w 24h. Obie idee jakoś zginęły w gąszczu codzienności. No i teraz pojawiła się ta właśnie opcja, żeby obrócić na raz trasę Wrocław- Jastarnia.
Czyli, niechcący, wyszło połączenie obu poprzednich zamierzeń. :)
Wydaje mi się, że przy odpowiednim odżywianiu i piciu na trasie, oraz rozłożeniu sił (nie na hurrrra! od początku ;)) fizycznie jest to spokojnie możliwe. Wiadomo z resztą, że będzie trzeba zrobić ze dwa, trzy dłuższe postoje.
Bardziej zastanawia mnie bariera psychiczna. Ciągły asfalt i mijane po drodze kolejne miejscowości wcale nie będą napawały optymizmem :) Jakby nie było- jest co pedałować :D

Swoją drogą google maps w kulki leci, bo jak wpisuję trasę Wrocław- Jastarnia, to pokazuje 496km, a jak opisuję tą samą trasę (wcześniej przez to dziadostwo wytyczoną), ale miejscowość po miejscowości, to pokazuje blisko 540km :)
Najważniejsze, żeby na północ, w końcu do morza się dojedzie.
I jak w Chłopaki Nie Płaczą- "Bunkrów nie ma, ale też jest zajebiście".
:D

Radę damy :)


Rodzyny ;)

Niedziela, 24 czerwca 2012 · dodano: 24.06.2012 | Komentarze 3

Dziś trochę "spontaniczny" wyjazd, o którym dowiedziałem się wczoraj wieczorem.
Traska Wrocław- Syców- Wrocław. Asfalt i żar z nieba :)
Inni cisnęli przed siebie, a ja spokojnie podziwiałem architekturę i krajobrazy ;)
Powrót ekspresową S8, oparty głównie na pochłanianiu rodzynek i zmaganiu się z przeciwnym wiatrem... :)
Ostatnio zauważyłem, że do kilku spraw podchodzę zbyt olewatorsko, tzn:
1. Nie jedź bez śniadania;
2. Weź ze sobą śniadanie, jeśli go rano nie jadłeś ;) ;
3. Weź cokolwiek do jedzenia :)

No i opony. 2,4" na ciągły asfalt, to męczarnia. Na trasy mieszane, z przewagą szutrów i terenu, są genialne. Czas odkurzyć slicki 1,5" ;) Zwłaszcza na połowę lipca.


Kotowice.

Sobota, 23 czerwca 2012 · dodano: 23.06.2012 | Komentarze 0

Padło dziś na Kotowice, ze względu na wieżę widokową.

Pomijając wczorajszy wieczór i to, o której i w jakim stanie, położyłem się spać... Wstałem wcześnie, ale zanim doszedłem do siebie trochę mineło :/ Najpierw kawa, potem drzemka, kawa, drzemka... I tak do po czternastej... W końcu się zebrałem w sobie i o piętnastej ruszyłem.
Generalnie, większość trasy mogłem pokonać asfaltem, ale to trochę nudne, jak dla mnie, więc jeszcze na Księżu odbiłem na wały. Tym sposobem ominąłem od tyłu Radwanice i doczłapałem się do Siechnic.
W domu na szybko zabrałem mapkę z przewodnika Pascala po okolicach Wrocławia. Skala 1:150000 (?!!!). Do tego tak beznadziejna, że ODRADZAM! To już kolejna wpadka tego wydawnictwa. Przynajmniej w moim przypadku. Ciężko traktować ją jako poglądową nawet...
Po lekkim zbłądzeniu w Siechnicach trafiłem na szlak. Tak mi się przynajmniej wydawało. Szybka akcja- reakcja, parę km wzdłuż torów po podkładach i wyjechałem na leśną drogę. :) Trochę po błocie, tak dla odmulenia ;), i trafiłem do Kotowic.
Stamtąd nie problem trafić do wieży, bo wszędzie są strzałki wskazujące drogę...
Wież, jak wieża. Nic specjalnego. Widoczki w miarę fajne, bo przejrzystość była odpowiednia. Kilka fotek na Ślężę, Skajfrajera i na dół...
Nad brzegiem Odry krótki "odpoczynek" i dalej, w stronę mostu kolejowego. Szybka przeprawka i byłem już w Czernicy :) Początkowo chciałem kierować się w stronę Bajkału, ale pomyślałem, że odwiedzę kumpelę i jej córkę- wszak do Chrząstawy rzut glanem :)
Szybki telefon, szybkie się umówienie, szybki dojazd i szybkie piwko na miejscu :)
Potem już tylko asfalt, aż do Kamienieńca, gdzie wałami i delikatnym offroad'em dotarłem do Jazu Opatowickiego. Potem już tylko asfalt, aż do Księża...
"Wycieczka" udana, taka w sam raz na odmulenie się po wczoraj...
Dupy to to nie urwało, ale dobrego tyle, że chwilę na siodle się spędziło.


...

Piątek, 22 czerwca 2012 · dodano: 23.06.2012 | Komentarze 0

Piątek pozostawiam BEZ KOMENTARZA!


Rozterki ;)

Czwartek, 21 czerwca 2012 · dodano: 21.06.2012 | Komentarze 1

Dziś znów traska d-p-d.
Rano tak padało, że postanowiłem umyślnie się spóźnić do pracy i pojechać na ósmą... Nie chciało mi się moknąć, ale i tak zajechałem z przemoczoną dupą.
Nadal, z uporem maniaka, mówię stanowcze "nie" błotnikom czy innym bagażnikom :)
Trzeba mieć jaja, a nie wydmuszki ;)

Tak się zastanawiam, gdzie by pojechać w sobotę. Jakąś niedługą i szybką jedniodniówkę.
Ślęża już mi się trochę przejadła, choć w tym roku jeszcze od Przełęczy Tąpadła nie wjeżdżałem. Chyba :)
Trzebnica, z Kocią- jakoś mało "atrakcyjne" mi się wydają...
Bajkał, Wojnowice i Wołów/ Brzeg/ Lubiąż- ileż można? ;)
Chyba skończy się na tym, że wsiądę i pojadę gdziekolwiek ;) Zajawkę mam na wieżę widokową w Kotowicach, więc zarys planu już by był :)

Najchętniej zapakowałbym siebie i Skocinę w PKP i uderzył do Wałbrzycha (znowu...?! :)). Wpadł mi w ręce ostatnio przewodnik z kilkoma trasami, których tam nie robiłem, i to kusi :) Jedyna "przeszkoda", to minimum półtorej godziny w jedną stronę pociągiem, tyle samo na powrót.

A już niebawem "powrót do korzeni" i traska do pracy- 15km, a powrót- ile się da :) I to jedyny pozytywny aspekt przeprowadzki; właściwie, to wyprowadzki. Lipiec będzie "ciekawym" miesiącem...


Flag Counter