Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi Ciacho1985 z miasteczka Jordanów Śląski / Wrocław. Mam przejechane 45962.83 kilometrów w tym 6707.79 w terenie. Jeżdżę z prędkością średnią 16.56 km/h i się wcale nie chwalę.
Więcej o mnie.

baton rowerowy bikestats.pl
button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl

Archiwum bloga

Wpisy archiwalne w miesiącu

Lipiec, 2012

Dystans całkowity:1151.32 km (w terenie 30.98 km; 2.69%)
Czas w ruchu:b.d.
Średnia prędkość:b.d.
Maksymalna prędkość:56.40 km/h
Liczba aktywności:29
Średnio na aktywność:39.70 km
Więcej statystyk

Praca.

Czwartek, 19 lipca 2012 · dodano: 20.07.2012 | Komentarze 0

Nic ciekawego. Nawet trąbienie kierowców dupy nie urywało...


Ciut dalej do pracz.

Środa, 18 lipca 2012 · dodano: 19.07.2012 | Komentarze 0

Od Kasi do pracy, na chwilę na Księże i z powrotem do Kasi.
Przynajmniej miasta coś zażywam, gdy stamtąd jeżdżę, a nie ciągle Księże- Radwanice- Księże...

Michelin AllTerrain 2,35" wróciły na właściwe im miejsce, a ja czuję się, jakbym odkrywał na nowo jazdę na rowerze...
Chcę teren! Może być cokolwiek, choćby Ślęża...


"... jak ja kocham to miejsce!" Wroclove!!!

Wtorek, 17 lipca 2012 · dodano: 18.07.2012 | Komentarze 1

Tuż przed 5:30 rano pojawiamy sie na Głównym. W końcu. Radość ogromna.
A z drugiej strony załamka, bo za chwilę do pracy trzeba jechać; zdążyłem tylko wpaść do domu, rozpakować się i siąść na chwilę do kompa, żeby nie zasnąć.
W pracy cięzko. Nie dość, że na trasie snu mało, to w ostatnim pociągu też może z 15- 20 min., bo cały czas czuwałem, żeby nas nie okradli.
Po perypetiach z kolanem, w ogóle z całą tą trasą zasługuje na to bardzo. Sen najlepszym regeneratorem organizmu.

Magdę na żywo widziałem wcześniej raz, na wycieczce do Sycowa. Teraz drugi- na wycieczce nad morze- czterodniowej.
Tak jakoś polubiłem i się przyzwyczaiłem, że potem u Kaśki dziwnie się czułem. Nie swojo tak.
Szybko nie minie.

Kawa przestała na mnie działać w ilości takiej, jakiej zazwyczaj powodowała drżenie kończyn.

W ogóle dziwnie dzień się skończył.
Z bolącym prawym kolanem, mętlikiem w głowie i drętwiejącymi, przez bolące ścięgno, palcami w stopie.


"Zakopał bym tych, co robią na kolei; dla losów kolei trzeba mieć niepokolei..."

Poniedziałek, 16 lipca 2012 · dodano: 18.07.2012 | Komentarze 0

Dzień powrotu.
Jednego, wielkiego powrotu pod znakiem PKP, na nieszczęście.

Dzień wczesniej porządziliśmy w Jastarni, dziś o 11:10 mieliśmy wracać, przez Gdynię, do Wrocka.
Ale we Władysławowie jakieś auto wmontowało się w pociąg na przejeździe, więc wszystko opóźnione.
Docieramy w końcu jakoś do Gdyni, gdzie musimy (bo we wtorek do pracy już trzeba...) wsiąść w pociąg do Wrocławia, ale przez... Szczecin.
PKP poszerza horyzonty i lubi serwować wycieczki turystyczno- krajoznawcze.
W Szczecinie znów nieporozumienie i nie zdążamy na pociąg do Wrocławia.
Następny za godzinę, ale z nadłożeniem drogi, kolejny, po właściwych torach za ponad dwie.
Decydujemy się na ten drugi i krótki objazd po Szczecinie. Chociaż tyle.

O 22:46 w końcu (W KOŃCU!!!) wsiadamy w pociąg do Wrocławia.


Suma sumarum- z Wrocławia na Hel, ze zwiedzaniem Szczecina, wyszło 542.59km. Fajny trip.


Mierzeja Helska.

Niedziela, 15 lipca 2012 · dodano: 18.07.2012 | Komentarze 0

Rano wychlamy się z namiotu, pomału zbieramy i jedziemy do Jastarni, gdzie spotykamy się z Magdą i Norbertem.
Magda M. je, ja tymczasem uciekam na Hel. Trzeba, tak ambitnie i dla honoru. Plan się udał- z Wrocławia na Hel o własnych siłach. Jednak czas przekroczony, więc trasa do powtórki w założonym czasie (24h samego pedałowania).
W ramach kary nie jem nad morzem obowiazkowej smażonej rybki i gofra.
Jedynie na kapiel w morzu sobie pozwoliłem ;)
Zasady, to zasady.
Dura lex, sed lex.

Tego samego dnia mięliśmy wracać, ale dzięki PKP rozpoczęliśmy Tour de Wybrzeże; pociągami maści wszelkiej.


Pomorze.

Sobota, 14 lipca 2012 · dodano: 18.07.2012 | Komentarze 1

Miało być "z kopyta", ale nie wyszło. Dużo długich przerw po drodze, "nocleg" w szpitalu, Magdy kolano. Ciśniemy dalej.
Mijamy Grudziądz, ciśniemy przez Gniew i Tczew do Gdańska.
Stamtąd sprint do Gdyni. Pociągiem do Władysławowa i ostatnie nocny szus asfaltowo- plażowy, żeby znaleźć miejsce na namiot. Padło na wydmy między Władkiem, a Chałupami.
Wycieczka ciągle się przedłuża, ale dobrze, że Madzia żyje i jakoś daje radę :)
Szacun za cały dzień pedałowania jedną nogą dla Niej! :)
W każdym razie- po kilku przygodach i niedogodnościach, oraz "pomocy" pociągu udało się w końcu zobaczyć morze! :)


Wrocław- Świecie.

Piątek, 13 lipca 2012 · dodano: 18.07.2012 | Komentarze 0

Kiedyś może się rozpiszę, póki co nie mam weny.
Kilometry z Wrocławia przez Trzebnicę, Milicz, Krotoszyn, Jarocin, Wrześnię, Gniezno, Żnin i Bydgoszcz do Świecia, gdzie Magdy kontuzja zmusiła nas (wraz z personelem szpitala) do krótkiej przerwy z jeszcze krótszym snem.


...

Czwartek, 12 lipca 2012 · dodano: 12.07.2012 | Komentarze 0

Mięliśmy startować o północy, ale wyszło, że o pierwszej. Tak więc wyszedł jeszcze jeden wpis.
Księżę- praca- Nadodrze.


Wyzerowany.

Środa, 11 lipca 2012 · dodano: 11.07.2012 | Komentarze 0

Licznik. Dziś ostatni raz przed Hel(l)em.
Zapakowany też, bo do domu po pracy nie wracam. Najpierw do mamy, potem zobaczyć się z Kasikiem, potem do mamy. Może uda się zmróżyć oko i start.
Zapakowany strasznie chaotycznie. Na szybko, bez sensu i logiki.
No nic, jakoś to będzie.
"Będzie co dzieciom opowiadać", jak to Franek mawia.
:)


Pełen pedał! :)

Wtorek, 10 lipca 2012 · dodano: 10.07.2012 | Komentarze 0

Zawsze mówiłem, że nigdy sakw, że nigdy bagażnika do roweru MTB nie założę. Zrobiłem z gęby dupę i mam. Na trzydniowy wakacyjny romans przystoję, potem powrót do normalności :)
I te wąskie opony...
No, ale lepiej jechać z czymś takim tyle godzin, niż wieźć to na garbie. Zdrowy rozsądek wygrał. Tym razem.
Traska dpd, do tego na Kozanów do Tomka po sakwę i powrót. Nic specjalnego, ale fajnie się dymało, zwłaszcza po zmroku :)
Zaraz czas zacząć ogarnianie szpeju na wyjazd :)
Chyba pomału to do mnie dochodzi... :D


Flag Counter