Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi Ciacho1985 z miasteczka Jordanów Śląski / Wrocław. Mam przejechane 45962.83 kilometrów w tym 6707.79 w terenie. Jeżdżę z prędkością średnią 16.56 km/h i się wcale nie chwalę.
Więcej o mnie.

baton rowerowy bikestats.pl
button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl

Archiwum bloga

Wpisy archiwalne w miesiącu

Lipiec, 2012

Dystans całkowity:1151.32 km (w terenie 30.98 km; 2.69%)
Czas w ruchu:b.d.
Średnia prędkość:b.d.
Maksymalna prędkość:56.40 km/h
Liczba aktywności:29
Średnio na aktywność:39.70 km
Więcej statystyk

Bornholmskie opowieści.

Wtorek, 31 lipca 2012 · dodano: 31.07.2012 | Komentarze 0

Dzień dziwny.

Z pracy wyszedłem po 2,5 godzinach, o 12., bo szlag mnie trafiał.

W domu trochę pozamulałem i pojechałem na poważne rozmowy do Kasi...

Potem na szoping do Pietrosa- nowa, mała kuchenka gazowa i softshell poprawiły humor.

Pod Pietrosem spotkałem się z Gosią i pojechaliśmy na wały, gdzie w towarzystwie Pereł Summer wsłuchiwałem się w opowieści o Bornholmie... Piękna sprawa.
Było też o Rumunii, którą robią od przyszłego wtorku. Zazdroszę strasznie.

Potem kwas z Bartkiem i szybka odstawka Gosi na Kruczą.

Dziwnie, ale fajnie. :)


"Dużo tlenu w płucach, by przeciwnik nie dał rady..."

Poniedziałek, 30 lipca 2012 · dodano: 31.07.2012 | Komentarze 0

Nawiązując do tytułu- pozdrowienia dla pana napinacza, odzianego w piękne rowerowe ciuszki Pearl Izumi, na ślicznym fullu, który tak się napinał po drodze i chciał mnie objechać. Skończyło się na tym, że wystraszył się skoku ze schodów i odpuścił. A nawet nieźle mu szło ;)

Weekend bez roweru totalnie. Po raz pierwszy od nie wiem kiedy.
Ale za to z Kasikiem zrobiliśmy sobie wycieczkę do Książa.

A dziś piwko z Frankami na wyspie i gnanie po nocy na Kruczą, bo Goś wrócił.


Lipcowa Masa.

Piątek, 27 lipca 2012 · dodano: 27.07.2012 | Komentarze 0



...

Czwartek, 26 lipca 2012 · dodano: 26.07.2012 | Komentarze 0

Początkowo traska codzienna- dom, praca, dom.

Po powrocie wynieśli mi meble z kuchni, więc stołować się pojechałem nad Odrę ;)

Posiedziałem, pojadłem, popatrzyłem na zachód, poczytałem bB i rowerTour...

Powrót przez las Rakowiecki z czołówką na czole ( :D ).
Było by lepiej, gdybym po powrocie znad morza wymienił w niej baterie... ;)

Zamiast ogarniać wyprowadzkę, ogarniam niedzielny wyjazd z Kasikiem do Wałbrzycha (pieszy...). I Izery, podświadomie, planuję! ;)


Praca

Środa, 25 lipca 2012 · dodano: 25.07.2012 | Komentarze 0



...

Wtorek, 24 lipca 2012 · dodano: 24.07.2012 | Komentarze 0

Praca od 9- 19...
Powrót polami, bo musiałem się odmulić.

1. Owijka- już chyba nie założę nigdy gripów. Owijka lepiej w dłoni leży, można regulować grubość poprzez ilość owinięć; do tego 50zł kosztowała i połowa staraczyła na dwa końce kierownika, więc druga połowa w zapasie.

2. Buty- mega fajne i wygodne. Nie chciałem nigdy z klamrą, tylko na sznurówki, ale jednak takie rozwiązanie jest niezłe. Szybkie i można regulować.
Są jednak i minusy- czarno widzę wprowadzanie w nich roweru pod górę w terenie, no i samo chodzenie też. Do tego są zbyt przewiewne- w lecie fajnie, ale na jesień czy w zimie dodatkowa para skarpet sprawy nie załatwi...
Za te pieniądze nie ma jednak co narzekać. To i tak "przejściówki", bo nadal szukam czegoś ponad kostkę.

Miałem wieczorem wyjść pokręcić, ale muszę opróżnić meble w kuchni, bo pojutrze zabierają...

Właśnie przestaję ogarniać mieszkanie tutaj, a na dodatek Kasia chce jutro tu spać...


CeeRKa!

Poniedziałek, 23 lipca 2012 · dodano: 23.07.2012 | Komentarze 0

Odwiedziłem dziś w końcu Rowerownię CRK.
CRK już tylko z nazwy.
Spotkałem przyjacela, który wyemigrował do Hiszpanii, dostałem koszulkę i w ogóle mega, mega!
I owijka! I buty! :)


Natchnienia!

Niedziela, 22 lipca 2012 · dodano: 22.07.2012 | Komentarze 1

Kilometrów dziś niewiele. Wybraliśmy się z Kasią na krótką przejażdżkę, potem odwiedziłem Mamę i powrót do domu.
Nuda, nuda, nuda.
Zabrakło mi niecałe 10km do przekroczenia na białej ramie 7000km, ale nawet nie miałem weny, żeby jakoś dokręcić...

Po zeszłotygodniowym wyjeźdźcie coraz bardziej odczuwam niedosty, jeśli chodzi o czas przejazdu. I w ogóle o to, jak to wyglądało.

Myślę więc, żeby jakoś to powtórzyć. Z "wolnych" terminów w grę wchodziłby wrzesień, ale to trochę za późno, więc może uda się jakoś upchnąć jeszcze na sierpień. W każdym razie biorę mniej szpeju, a już napewno nie zabieram namiotu. Sam śpiwór powinien wystarczyć (zmęczona, piętnastoletnia karimata została w kuble w Jastarni :))...
Szlak właściwie przetarty, więc wiadomo czego i gdzie się spodziewać, gdzie zatrzymać się na kawę, gdzie na jedzenie, jak ominąć ekspresówkę itd. ...
No i właśnie, czy taki wypad ma wówczas jeszcze sens? Może lepiej poprowadzić go inną trasą?
Średnio podoba mi się walka z czasem, choć kusi to, na swój sposób. Jeszcze trochę czasu jest, a na jakiś weekend da się wyrwać ze szponów codzienności ;)
Morze zaliczone, ale bez rybki i gofra, więc nie do końca ;)
Aha. I nie popełnię drugi raz tego samego błędu. Tym razem bilet na pociąg powrotny kupuję we Wrocławiu. Choćbym nie dojechał na czas, choćbym nie dojechał w ogólę, to wolę w błoto wyrzucić te 80zł niż znów wracać na około Polski :)
Bilet PKP jest ważny 24h, więc może jakoś się zmieszczę w czasie :)

No nic, wrócę do bB.

Z uśmiechem na gębie dzierżę gazetę w ręce, nagle dostrzegam jeszcze MagazynRowerowy (nie kupuję gdzieś od 2006 roku)- szybki przegląd zawartości i odkładam. Nadal nic ciekawego (podobnie z resztą jak bB zszedł na psy wieki temu, ale kupuję, "bo tak i już" ;))
Nagle zauważam okładkę RowerTouru i coś o ubezpieczeniu siebie, roweru i bagażu w podróży. Biorę, bo przyda się na przyszłoroczne Alpy. Może będą jakieś konkrety, bo nikt dotychczas nie potrafił mi nic konkretnego powiedzieć...

Pierwszego kartkuję bikeBoard'a. Nic, reklama, nic ciewkawego, reklama, rekalama, nic... Czyli co numer gorzej. O, test roweru za 17000. Super. Przynajmniej będę miło śnił dzisiejszej nocy.
I trafiam nagle na artykuł o Izerach. W zasadzie to chyba opis wycieczki jakiegoś czytelnika. No nieważne. Ważne, że to moje ulubione górki, zaraz po Beskidach w Polsce! :) Na trzecim miejscu jest Kotlina Kłodzka.
I znów świta myśl- telefon do Roberta, ustalić termin... W końcu teren, góry, ogniska na szczytach, epicke enduro...
Za chwilę kop od rzeczywistośc- KIEDY?!

Nie ważne kiedy. W sierpniu może jakoś, na weekend. Muszę w góry, bo oszaleję, a Izery przecież są tak blisko... I tak daleko zarazem.

Otwieram RowerTour, żeby poczytać o tych ubezpieczeniach. Kartkuję i co rusz coś ciekawszego (jest to pierwszy kupiony przeze mnie numer tego miesięcznika, choć bankowo nie ostatni!).
Pomijam już te ubezpieczenia, napisane łopatologicznie.
Pominę też Zakarpacie...
I Borne Sulinowo.

Dochodzę do opisu wycieczki od Gniezna do Żnina (Przez Paryż, Rzym i Wenecję, ha!)... A byliśmy z Magdą tak blisko ;)
Zawsze to jakaś opcja na przyszlość.
Nie można wszystkiego na raz mieć :)

I na koniec cukiereczek, który na 100% przejadę. Nie wiem, czy w tym roku, ale tak było by najlepiej.
Cały przyszły rok przyćmiewają Alpy, a co za tym idzie- od marca do lipca- góry, góry, góry, góry i... góry z Robertem, żeby przygotować nas fizycznie na teren w Alpach i jego technicznie na zjazdy...
Poza tym urlopu będzie trzeba pryoszczędzić, o pieniądzach nie wspominjąc. Sam wyjazd, to zaledwie połowa; trzeba się jeszcze dokładnie obkupić przed wyjazdem...

Do sedna.
Trasa:

Wałbrzych- Mieroszów- Kowary- Szklarska Poręba- Świeradów Zdrój- Leśna- Zawidów- Bogatynia- Kopaczów- Sieniawka- Zgorzelec- Przewóz- Trzebiel- Zasieki- Gubin- Maszewo- Kłopot- Słubice- Górzyca- Kostrzyn nad Odrą- Porzecze- Gozdowice- Cedynia- Krajnik Dolny- Widuchowa- Gryfino- Szczecin.

Czyli z biegiem Nysy i Odry :)

Część trasy pokrywa się z Izerami, ale połączyć cieżko, bo po górach w terenie z sakwami, to ciężko, a do Szczecina z plecakiem też niebardzo :)

Tak więc planów wiele, czasu tylko wiecznie brak.
A przecież i inni mają plany i projekty, które warto brać pod uwagę...

Trzeba rozbić kumulację Lotto i zacząć działać. Inaczej tego nie widzę ;)


...

Sobota, 21 lipca 2012 · dodano: 22.07.2012 | Komentarze 1

Miałem iść do pracy, ale gdy rano otworzyłem oczy, to stwierdziłem, że strasznie mi się nie chce... Kawka, siad do kompa i tak pozamulałem do południa.
Popołudniu traska z Księża do Kasi.
Chwilę u niej posiedzieliśmy i ruszyliśmy do Magnolii do kina. Na miejscu, gdy zobaczyłem Empik przypomniało mi się, że przez mieszkanie, a potem wyjazd, zapomniałem całkowicie o bikeBoardzie!
Na szczęście był... O tym w następnym wpisie ciut szerzej.

Film "Poznaj moich kumpli"- bardziej na nie. Kupa była tego typu "komedii", a ta niczym szczególnym się nie wyróżniała. Było wesele, wieczór kawalerski, rozpierducha ślubu i samego wesela. Obowiązkowy hepiend też. Z braku laku dobre i to, choć dupy nie urywało.


Urozmaicenia.

Piątek, 20 lipca 2012 · dodano: 20.07.2012 | Komentarze 0

Miałem nie uwsteczniać, ale jednak postanowiłem wpisać dwie fajne wycieczki z tego roku. W planie jest jeszcze zeszłoroczna Jura i kilka innych "cukiereczków". Tak o. :)

Dziś od Kasika do pracy, z pracy do domu, potem do Mamy po kartkę od Gosi i znów do domu...

Kartka od Gosi, jak kartka. Niby zwykła pocztówka, setki takich.
Ta jednak jest mega wyjątkowa.

Bo od Gosi.
Bo z Bornholmu.
Bo z rowerem.
Bo napisana alfabtem Morse'a.
Bo dla mnie!

:)

Znam, nie ukrywam. Początkowo chciałem czytać "kreska, kropka, kreska", ale nie szło, więc zacząłem mrugać latarką i notować... I poszło od razu :)
Pierwsza TAKA pocztówka :)


Flag Counter