Info

Więcej o mnie.















Moje rowery
Archiwum bloga
- 2025, Maj7 - 6
- 2025, Kwiecień10 - 8
- 2025, Marzec8 - 2
- 2025, Luty12 - 7
- 2025, Styczeń10 - 2
- 2024, Grudzień1 - 1
- 2024, Listopad8 - 5
- 2024, Październik15 - 11
- 2024, Wrzesień10 - 8
- 2024, Sierpień6 - 4
- 2024, Lipiec6 - 5
- 2024, Czerwiec3 - 3
- 2024, Maj9 - 7
- 2024, Kwiecień9 - 1
- 2024, Marzec10 - 5
- 2024, Luty2 - 2
- 2024, Styczeń3 - 1
- 2023, Grudzień3 - 1
- 2023, Listopad2 - 0
- 2023, Październik2 - 0
- 2023, Wrzesień5 - 4
- 2023, Sierpień4 - 0
- 2023, Lipiec5 - 0
- 2023, Czerwiec1 - 0
- 2023, Maj2 - 0
- 2023, Kwiecień3 - 0
- 2023, Marzec5 - 0
- 2023, Luty5 - 0
- 2023, Styczeń4 - 0
- 2022, Grudzień3 - 0
- 2022, Listopad2 - 0
- 2022, Październik4 - 0
- 2022, Wrzesień5 - 0
- 2022, Sierpień4 - 0
- 2022, Lipiec4 - 3
- 2022, Czerwiec13 - 8
- 2022, Maj10 - 8
- 2022, Kwiecień5 - 5
- 2022, Marzec6 - 2
- 2022, Luty2 - 2
- 2022, Styczeń2 - 1
- 2021, Grudzień5 - 1
- 2021, Listopad6 - 1
- 2021, Październik5 - 2
- 2021, Wrzesień7 - 0
- 2021, Sierpień5 - 2
- 2021, Lipiec2 - 0
- 2021, Czerwiec6 - 6
- 2021, Maj4 - 8
- 2021, Kwiecień6 - 11
- 2021, Luty1 - 1
- 2021, Styczeń2 - 3
- 2020, Grudzień4 - 7
- 2020, Listopad4 - 1
- 2020, Październik1 - 1
- 2020, Wrzesień2 - 0
- 2020, Sierpień9 - 8
- 2020, Lipiec5 - 0
- 2020, Czerwiec7 - 5
- 2020, Maj5 - 4
- 2020, Kwiecień4 - 0
- 2020, Marzec22 - 11
- 2020, Luty37 - 11
- 2020, Styczeń40 - 20
- 2019, Grudzień34 - 8
- 2019, Listopad41 - 0
- 2019, Październik40 - 2
- 2019, Wrzesień42 - 3
- 2019, Sierpień28 - 0
- 2019, Lipiec50 - 9
- 2019, Czerwiec35 - 0
- 2019, Maj36 - 3
- 2019, Kwiecień34 - 4
- 2018, Grudzień6 - 0
- 2018, Listopad12 - 2
- 2018, Październik16 - 0
- 2018, Wrzesień22 - 0
- 2018, Sierpień16 - 0
- 2018, Lipiec21 - 0
- 2018, Czerwiec23 - 0
- 2018, Maj17 - 11
- 2018, Kwiecień29 - 6
- 2018, Marzec25 - 0
- 2018, Luty30 - 6
- 2018, Styczeń29 - 6
- 2017, Grudzień27 - 0
- 2017, Listopad23 - 0
- 2017, Październik19 - 2
- 2017, Wrzesień25 - 0
- 2017, Sierpień20 - 0
- 2017, Lipiec26 - 3
- 2017, Czerwiec32 - 4
- 2017, Maj30 - 2
- 2017, Kwiecień36 - 0
- 2017, Marzec30 - 0
- 2017, Luty21 - 2
- 2017, Styczeń21 - 1
- 2016, Grudzień24 - 1
- 2016, Listopad25 - 4
- 2016, Październik29 - 0
- 2016, Wrzesień31 - 6
- 2016, Sierpień28 - 3
- 2016, Lipiec35 - 2
- 2016, Czerwiec32 - 2
- 2016, Maj45 - 2
- 2016, Kwiecień32 - 0
- 2016, Marzec31 - 1
- 2016, Luty26 - 0
- 2016, Styczeń29 - 1
- 2015, Grudzień27 - 0
- 2015, Listopad26 - 0
- 2015, Październik28 - 6
- 2015, Wrzesień27 - 2
- 2015, Sierpień32 - 0
- 2015, Lipiec29 - 4
- 2015, Czerwiec21 - 0
- 2015, Maj32 - 1
- 2015, Kwiecień25 - 0
- 2015, Marzec23 - 0
- 2015, Luty7 - 0
- 2015, Styczeń16 - 0
- 2014, Grudzień15 - 8
- 2014, Listopad20 - 0
- 2014, Październik26 - 10
- 2014, Wrzesień26 - 4
- 2014, Sierpień26 - 5
- 2014, Lipiec32 - 3
- 2014, Czerwiec28 - 1
- 2014, Maj29 - 13
- 2014, Kwiecień28 - 2
- 2014, Marzec27 - 5
- 2014, Luty26 - 8
- 2014, Styczeń29 - 11
- 2013, Grudzień31 - 16
- 2013, Listopad27 - 18
- 2013, Październik31 - 29
- 2013, Wrzesień27 - 10
- 2013, Sierpień26 - 0
- 2013, Lipiec25 - 2
- 2013, Czerwiec30 - 11
- 2013, Maj31 - 21
- 2013, Kwiecień29 - 42
- 2013, Marzec19 - 17
- 2013, Luty16 - 10
- 2013, Styczeń25 - 36
- 2012, Grudzień19 - 15
- 2012, Listopad24 - 7
- 2012, Październik24 - 0
- 2012, Wrzesień25 - 3
- 2012, Sierpień27 - 0
- 2012, Lipiec29 - 8
- 2012, Czerwiec13 - 14
- 2012, Maj4 - 0
- 2012, Marzec2 - 0
- 2011, Listopad1 - 0
- 2011, Październik2 - 0
- 2011, Wrzesień1 - 0
- 2011, Sierpień1 - 0
- 2011, Czerwiec3 - 0
- 2011, Maj1 - 0
- 2011, Kwiecień3 - 0
- 2011, Marzec3 - 0
- 2011, Luty1 - 0
- 2011, Styczeń1 - 0
Wpisy archiwalne w miesiącu
Styczeń, 2013
Dystans całkowity: | 527.44 km (w terenie 178.58 km; 33.86%) |
Czas w ruchu: | 29:55 |
Średnia prędkość: | 17.63 km/h |
Maksymalna prędkość: | 37.70 km/h |
Suma kalorii: | 6385 kcal |
Liczba aktywności: | 24 |
Średnio na aktywność: | 21.98 km i 1h 14m |
Więcej statystyk |
- DST 10.77km
- Teren 4.00km
- Czas 00:36
- VAVG 17.95km/h
- VMAX 30.90km/h
- Kalorie 135kcal
- Sprzęt [R.I.P.] Scott Aspect 20
- Aktywność Jazda na rowerze
Na krótko! :)
Czwartek, 31 stycznia 2013 · dodano: 31.01.2013 | Komentarze 2
Pierwszy raz w tym roku w krótkich spodenkach!W firmie byłem, nic nie załatwiłem, bo nie było z kim; więc jutro przed wyjazdem muszę wskoczyć na rower, pojechać do Radwanic, wrócić, zrobić zakupy i się zapakować i to wszystko przed 12.
Chociaż się dziś wyżyłem na tym rowerze...
EDIT.
Teraz tak ciut na spokojniej, w końcu usiadłem.
Rano (aktualnie "rano" nabiera dla mnie nowego znaczenia)wstałem i pojechałem do firmy. Po pieniądze, świadectwo pracy, rozliczyć się z narzędzi pomiarowych itd.
Zdecydowałem się jechać nie rowerem, a komunikacją, bo miałem jeszcze trochę na mieście pozałatwiać potem, a Skocinę szkoda mi zostawiać.
Ogólnie rano czułem w sobie mega moc. Takie coś, że nic mnie dziś nie wkurzy, zrobię wszystko, co planowałem i do tego jeszcze świat zwojuję.
Nawet to, że wsiadłem w 900L, zamiast 900P i pojechałem przez Żerniki do Siechnic tego nie zepsuło. Śmiałem się sam z siebie, że jeżdżąc rowerem przestaję ogarniać komunikację zbiorową. Śmieszne wydało mi się nawet to, że kierowca sprzedał mi bilet do "Dębowa" nie jadąc nawet przez Radwanice. No nie ważne. Taki zabawny incydent wynikający z mojej głupoty/ niewiedzy/ niedoczytania na rozkładzie.
Z Siechnic spacerkiem do Radwanek, daleko nie miałem. Słońce świeci, wiatr zelżał, więc czemu by nie?
Na miejscu cała pozytywna energia ze mnie zeszła, zupełnie, jakby ktoś zrobił we mnie dziurę.
Okazało się, że nie ma G., nie ma wujka, sekretarka nic nie wie, kierownik też. I dziś nie otrzymam ani wynagrodzenia za styczeń, ani też świadectwa i jakichkolwiek papierków. Mam przyjechać jutro i już.
Ciekawe, co by było gdybym jutro szedł do nowej pracy i potrzebował świadectwo pracy czy coś. O kwestiach finansowych nie wspomnę. A miały być zakupy przed wyjazdem, miało być w ogóle duuuużo rzeczy związanych z finansami. I nic.
Zobaczymy jutro. Tym razem się zapowiedziałem, że z rana będę, więc może się uda.
Bardzo profesjonalne podejście do ludzi. Bardzo.
Z Kasią okazało się, że jest ok (jak w komentach w poście poprzednim), ale jednak nie i nadal nic nie wiemy. A ja, jak na złość, akurat wyjeżdżam na weekend :| Nie dość, że nic się nie dowiem, to zostawiam ją samą w takiej chwili :/
Miały być Izery, ale w Orle nie ma miejsc. Właściwie w większości schronisk nie ma miejsc, albo nie odbierają telefonów.
Udało mi się dodzwonić do "Jagodnej" w Górach Bystrzyckich. Są miejsca, zapraszają. Nawet taniej, nawet lepiej, choć w pokojach nie ma gniazdek.
Ale pod schronisko można autem podjechać, więc w sumie spoko.
I w życiu się tak beznadzejnie nie spakowałem! Trzy dni, dwie noce, a tu dwa plecaki, torba i skrzynka.
Ale komp, dysk, kable, pasza, pamiętniki i stare albumy swoje zajęły.
Mimo to strasznie słabo to wygląda, tym bardziej, że na kilka dni w siodle z namiotem potrafię się zapakować w max. 35l i wieźć to na garbie... Słabo strasznie.
W ogóle nie wiem, co myśleć o tym wyjeździe. Trzy dni, gej party, picie i wspominanie starych dziejów. Sceptycznie do tego podchodzę, zwłaszcza teraz, w sytuacji z Kasią.
- Sprzęt [R.I.P.] Scott Aspect 20
- Aktywność Jazda na rowerze
Minęły lata...
Wtorek, 29 stycznia 2013 · dodano: 30.01.2013 | Komentarze 6
Dziwny dzień.Nie dość, że bez roweru, to jeszcze zagwozdka. Kasia się boi, a ja- jak na lekkoducha przystało- "będzie dobrze".
Jednak fajnie, gdybym faktów nie uprzedzał...
Minęły lata i jestem tata!
To musiało się tak skończyć, człowiek do tego dorasta. Łapy pełne tatuaży, pełen dumy, z wózkiem tata.
Zabawnie. Zwłaszcza teraz.
- DST 32.27km
- Teren 20.00km
- Czas 02:10
- VAVG 14.89km/h
- VMAX 32.40km/h
- Kalorie 344kcal
- Sprzęt [R.I.P.] Scott Aspect 20
- Aktywność Jazda na rowerze
Odwilż.
Poniedziałek, 28 stycznia 2013 · dodano: 28.01.2013 | Komentarze 2
Z pamiętnika bezrobotnego: ;DW piątek Masa- Michał, Marek, Seba, Justyna i jeszcze kilka osób; w sumie nie więcej niż dwadzieścia. Strasznie mało, biorąc pod uwagę fakt, że w innych miastach frekwencja jest o wiele wyższa (Warszawa w styczniu zgromadziła blisko 170 osób, a w sezonie letnim gromadzi tysiąc osób, albo i więcej...).
Trzeba to u nas poprawić- robić jakieś spotkania przed Masą (ustalić trasę czy coś), robić tematyczne Masy (karnawał- maski, mikołajki- czapki itd. itp), kiedyś jeszcze były plakaty i ulotki, teraz jest fejs :|
Gdyby nie to, że w Masach (bardziej bądź mniej aktywnie) uczestniczę od pierwszej (z małą przerwą na pewien związek), to teraz bym nie przyjeżdżał. Bo po co? Żeby pojeździć po mieście w kilka osób, bez atrakcji? Bez sensu, wolałbym samemu i z większą "średnią".
Mimo wszystko fajnie jest w tym uczestniczyć i mieć z tego satysfakcję. Fajnie jest widzieć od mniej więcej roku te same twarze, których nie było na początku Wrocławskich Mas :) Trzeba przeprowadzić rekrutację, wprowadzić młodą krew i rozruszać ten burdel na kółkach ;)
Po piątkowej Masie szybciorem do domu, kąpiel, przebranie w cywilne ciuchy i na miasto.
Skład ten sam, co zawsze, plus chłopaczek od Franków z pracy z dziewczyną. Dobrze, że chłopak szybko skończył i dziewczyna- która nie wykazywała nim większego zainteresowania- musiała go odtransportować do domu.
Skończyliśmy u Ani w knajpce na Bogusławskiego. I znów Ania nas porozwoziła do domów :)
Po drodze zatrzymała nas policja, bo "szyby są zaparowane" i "śmierdzi alkoholem". A czym mają woniać osoby wracające z piwa? Szachami?
Najzabawniejsze w całej sytuacji (choć to w sumie śmiech przez łzy trochę)- policmajstrzy nie mieli alkomatu, żeby sprawdzić trzeźwość naszej kierowniczki. Ania więc zaproponowała, że panu chuchnie, żeby mógł poczuć. Pan policjant nie chciał, bo "to niehigieniczne"... Nienękani już potem, spokojnie dotarliśmy do domów. :)
Sobota w sumie na luzie.
W niedzielę Kasia pojechała do szkoły, potem ja do niej i dzień jakoś minął.
Wieczorem przypomniało mi się, że Pedał ma urodziny i wypada jakoś to uczcić. Na dworze zimno i nieprzyjemnie było, więc skryliśmy się u niego w piwnicy. Z butelczyną Jasia Wędrowniczka, przy prowizorycznym ogrzewaniu z opalarki ;)
A dziś pojechałem Kasi podwieźć obiad do pracy, a potem poszwędać się trochę na rowerze. Chciałem dojechać nad Bajkał, ale na wysokości Łanów stwierdziłem, że dalsza męczarnia w tym rozmokłym śniegu nie ma sensu, więc odbiłem w pola. Jakimś cudem wylądowałem prawie na Kowalach, gdzie asfalcikiem dojechałem do Korony. Stamtąd uderzyłem na Kilimandżaro wyżyć się na podjazdach (właściwie tylko jeden z ośmiu pokonany w stu procentach- przez wyślizganą od sanek nawierzchnię :)). Trochę też pozjeżdżałem i pojechałem odebrać Kaśkę z pracy. Odebrać i odstawić na przystanek. :)
Stamtąd na Rowerownię CRK, gdzie daaawno mnie nie było, ale nic się nie zmieniło. A przy okazji spotkałem się z Browarem, Bartem, Tokarem i Marianem.
Marian też teraz szuka pracy, też na serwisie (a nadmienię, że jest magikiem, jeśli chodzi o centrowanie i kół składanie). Podpowiedział gdzie warto iść, gdzie niewarto, bo oszukują na pieniądzach i w ogóle powymienialiśmy cenne uwagi. Jeszcze będziemy kolegami po fachu :)
Jutro może też wyskoczę coś pokręcić, ale to jeszcze zobaczę, bo czas pomału szykować graty na wyjazd w górki.
I byle do piątku! :)
- DST 10.44km
- Teren 1.00km
- Czas 00:35
- VAVG 17.90km/h
- VMAX 37.00km/h
- Kalorie 133kcal
- Sprzęt [R.I.P.] Scott Aspect 20
- Aktywność Jazda na rowerze
...
Niedziela, 27 stycznia 2013 · dodano: 27.01.2013 | Komentarze 0
Do Kasi i z powrotem; w obie ciut okrężną drogą.Jutro może pokuszę się o dłuższy wpis, bo weekend zaaaalatany ;)
- DST 13.91km
- Czas 01:08
- VAVG 12.27km/h
- VMAX 36.60km/h
- Kalorie 118kcal
- Sprzęt [R.I.P.] Scott Aspect 20
- Aktywność Jazda na rowerze
Styczniowa Masa.
Piątek, 25 stycznia 2013 · dodano: 26.01.2013 | Komentarze 0
- DST 5.83km
- Czas 00:25
- VAVG 13.99km/h
- VMAX 28.00km/h
- Kalorie 54kcal
- Aktywność Jazda na rowerze
Kocha! :)
Czwartek, 24 stycznia 2013 · dodano: 24.01.2013 | Komentarze 2
Dzień mało rowerowy.Chociaż nie.
Bardzo rowerowy, ale tak inaczej ;)
1. Zadzwoniłem do serwisu z tą pracą. Gość powiedział, że temat nadal aktualny i jutro na szesnastą idę na rozmowę.
2. Zaraz po tym pomyślałem, że w sam raz, bo zdążę na Masę...
3. ... gdzie Michał da mi przewodnik rowerowy po fortyfikacjach Wrocławia; którego jestem mega ciekawy.
4. Zasiadłem do reanimacji napędu w Skocinie. Okazuje się, że nie ma co regenerować... :/ Stara kaseta rozleciała mi się w rękach, stary łańcuch oddałem na szczytny cel; został tylko blat, ale po wymianie zobaczyłem, że to wszystko wina rozciągniętego łańcucha, który na używanym blacie zaczął układać się jak w tym starym... Jutro się przekonam czy przeskakuje. Jak nie, to...
5. ... przełożę sobie napęd z Majki (nie Włoszczowskiej ;)), o ile szerokość suportu przypasuje. A było to tak:
Pojechałem po Kasię do pracy, w tramwaju, i potem u niej bardzo narzekałem, że rower, że nie działa, że nie mogę jeździć i że jest mi przez to strasznie smutno. Na co Kasia wypaliła, że przecież jej rower stoi i że mogę sobie go pożyczyć. Fajnie, ale trochę na mnie za mały. Na co Kasia mówi, że się nie zna, ale może mogę przełożyć to, co potrzebne z jej Speca do mojej Skociny.
Że też wcześniej na to nie wpadłem...! :)
Czyli Kasia kocha i chce dla mnie jak najlepiej... ;)
Wziąłem więc Majkę i wróciłem sobie do domu pełen nadzei, że jutro wszystko przypasuje i na Masę pojadę Skociną :)
Wrażenia z- tej niedługiej- przejażdżki: szkoda, że nie jestem 20cm niższy, albo rama z rozmiar, dwa większa. Bo ma duży potencjał. Fajnie skręca i wydaje się być sztywna bocznie (w przeciwieństwie do kół).
Hamulce świetnie robią robotę, klamki wystrzałowo wyglądają, ale jednak tarcza 140mm z tyłu to malutko; zwłaszcza, że teraz podchodzę pod 90kg... W początkowej fazie mocne, ale po chwili siła hamowania bardzo spada.
Koła, mało sztywne i zdają się być największym mankamentem. Opony dobrze się trzymały, nawet na śniegu. Ale to może dlatego, że miałem mało powietrza.
Napęd i przerzutki- wiadomo, nowe, to dobrze wszystko chodzi.
Tak więc jutro misja pod kryponimem "Frankensztajn". ;)
- DST 26.96km
- Teren 10.00km
- Czas 01:50
- VAVG 14.71km/h
- VMAX 22.00km/h
- Kalorie 264kcal
- Sprzęt [R.I.P.] Scott Aspect 20
- Aktywność Jazda na rowerze
Ostatni, choć przedostatni.
Środa, 23 stycznia 2013 · dodano: 23.01.2013 | Komentarze 0
Tak więc oficjalnie- ostatni dzień w pracy za mną. Jeszcze tylko w przyszły czwartek muszę podjechać się rozliczyć i zabrać resztę szpargałów.Skończyłem tam, gdzie zaczynałem, czyli u ślusarza Wiesia. Jak się tam przyjmowałem, to Wiesław już był na emeryturze. Trafiłem tam zielony, a on uczył mnie podstaw- rodzajów i zastosowań pilników, skoków gwintów, gwintowników, doboru wierteł, no i całego ślusarstwa i mechaniki maszyn.
Jak to dziś powiedział (jak na Amerykańskich filmach o mistrzu i uczniu ;))- "pamiętaj, że gdziekolwiek bedziesz, to wiele tu się nauczyłeś. Właściwie, to przerosłeś swojego mistrza".
Potem tokarka konwencjonalna. TUR- 50 z wrocławskiego FAT-u, rocznik '74 :)
Po przyzwyczajeniu się do tego, że coś się przede mną kręci stanąłem na tokarkę CNC. Najpierw "naciskanie guzika", potem ustawianie produkcji, a niedługo potem pisanie programów.
Następnie epizod z pięcioosiowymi frezarkami CNC, ale ostatecznie wybrałem tokarki.
Do tego byłem też w zastępstwach mechanikiem, spawaczem, galwanizerem.
Trochę więc tej mechaniki maszyn, metalurgii i metaloplastyki liznąłem.
Było, minęło. Czas zacząć robić to, co się naprawdę lubi.
Wracając z pracy totalnie już zajechałem napęd. Do tego stopnia, że od okolic Renomy prowadziłem rower, bo o jeźdźnie mowy już nie było.
Na jutro plany ambitne- spróbować zregenerować napęd tak, żeby do wypłaty dało się jeździć, zadzwonić w sprawie niezałatwionej ostatnio rozmowy o pracę, wydrukować i poroznosić CV...
">;)
- DST 24.60km
- Teren 18.00km
- Czas 01:36
- VAVG 15.38km/h
- VMAX 21.40km/h
- Kalorie 249kcal
- Sprzęt [R.I.P.] Scott Aspect 20
- Aktywność Jazda na rowerze
Nowy rekord!
Wtorek, 22 stycznia 2013 · dodano: 22.01.2013 | Komentarze 0
Do pracy- przeszło 47 minut (samej jazdy!), gdzie "normalnie" zajmuje mi to 27- 35 minut, łącznie ze staniem na światłach.Nie dość, że jechałem trochę spóźniony, to ciągle wszystko było nie tak. Przeskakujący łańcuch nie pozwalał na "zbieranie" się ze świateł, nie pozwalał też na depnięcie, żeby przejechać na czerownym...
Do tego ślisko, ciasno i zimno.
A na ostatnuch trzech kilometrach ciągnąłem się w sznurku za śmieciarką, która co chwilę się zatrzymywała przy domach, żeby zabrać śmieci. Tuż po siódmej rano... :|
W efekcie końcowym do pracy dotarłem na prawie siódmą trzydzieści. Stopy były lekko zmrożone, ale lewego palca wskazującego dobrą godzinę nie mogłem uruchomić ;)
Łańcuch nadal niemiłosiernie przeskakuje. Na weekend regeneruję kasetę i blat, a do tego czasu założę jakąś starą kasetę (znalazłem w łóżku z napisem "zimówka"- rychło w czas... Pewnie schowałem tak, żeby o tym pamiętać ;)), to może coś jeszcze na tym pokręcę.
Odkryłem, że najmniej przeskakuje na "trójce" z przodu i "dwójce" z tyłu.
Można się zabawić z tym przełożeniem.
Z przodu mam tarczę z 44. zębami, z tyłu "dwójka", to 32 zęby. Średnica koła, to 26" (czyli 26" x jeden cal, czyli 25,4mm = 660,4mm).
Dalej:
Przełożenie jest to ilość zębów tarczy x średnica koła / ilość zębów zębatki tylnej.
Czyli:
44 x 660,4 / 32 = 908,05.
Żeby dowiedzieć się, jaki odcinek przejadę za każdym obrotem pedałów (przy tym przełożeniu), należy pomnożyć przełożenie przez "magiczne' Pi, czyli 3,14159.
908,05 x 3,14159 = 2852,720 (mm).
Nigdy nie lubiłem matematyki, ona nigdy nie oszukuje (ponoć ;)). Wychodzi, że za jednym obrotem korby pokonałem niespełna trzy metry. Do pracy jadę trasą o długości ok. 12,5km, czyli trochę się nakręciłem ;) Dobrze, że było zimno, to się nie zgrzałem ;)
A jutro powtórka z rozrywki :)
I podejście nr dwa do rozmowy w serwisie.
- DST 24.64km
- Teren 24.64km
- Czas 01:31
- VAVG 16.25km/h
- VMAX 26.40km/h
- Kalorie 279kcal
- Sprzęt [R.I.P.] Scott Aspect 20
- Aktywność Jazda na rowerze
Apokalipsa ;)
Poniedziałek, 21 stycznia 2013 · dodano: 21.01.2013 | Komentarze 4
Do pracy w śnieżycy. Ślisko, zimno i w ogóle jakoś tak zupełnie beznadziejnie.Z pracy wracało się przetragicznie, jedynie słuchawki w uszach mnie ratowały. Opolską od Kwiatonu do Karwińskiej pokonywałem z prędkością 5-7km/h, w korku z innymi... Chodnika brak, nawet jeśli to co tam jest można nazwać chodnikiem, to nie było tego widać. Z prawej aut nie dało się wymijać, a środkiem też nie, bo co rusz za szerokie na ten manewr ciężarówki.
Dopiero na Krakowskiej mogłem spokojnie pomknąć środkiem jezdni między autami (DDR i chodnik to w ogóle było nieporozumienie...).
Wróblewskiego i Traugutta do Krasińskiego- jeden wielki korek; wjechałem na chodnik, ale wcale nie przyspieszłem. Kierowcy nie umieją jeździć, piesi nie potrafią chodzić... Do tego kupa śniegu.
Jakoś się w końcu doczłapałem.
Schronu wczoraj nie zwidziliśmy, zamaist tego wybraliśmy piwo.
Po piwo kolejka była mniejsza i istaniały ralne szanse na jego otrzymanie ;)
EDIT:
Wracając z pracy strasznie przeskakiwał mi łańcuch. Właściwie uniemożliwialo to jakiekolwiek (nawet nie mocniejsze) depnięcie. O stawaniu na pedały i dokręcaniu nawet nie było mowy...
W sumie kasetę, blat i łańcuch niedawno wymieniałem, ale wiadomo- jesień i zima to bardzo niewdzięczny okres dla tych części.
Pomyślałem więc, że skrócę łańcuch o ogniwo lub dwa. Teoretycznie niewiele to daje, bo ogniwo już jest wyciągnięte (mierzyłem: nowe ogniwo w łańcuchu rowerowym ma 1", moje teraz ma ~1 1/10") i "piłuje" zęby "pod siebie"; jednak w praktyce wygląda to tak, że- przy dobrych wiatrach- skrócony łańcuch będzie ciut bardziej opięty na zębach, do tego wózek przerzutki mocniej go naciągnie i da się jeszcze trochę podjeździć. Choć to takie zaleczanie. Coś, jak długoterminowa jazda na dojazdówce".
Pojechałem więc po Kasię do pracy, odwiozłem do domu (w sumie trochę się tam zasiedziałem...) i po powrocie zasiadłem do Skociny.
Pierwsza myśl- masakra. Przerażenie i analizowanie tego, co zobaczyłem.
To nawet nie "rekinie zęby". To w ogóle jakieś nieporozumienie!
Zęby w kasecie, zwłaszcza te najczęściej używane, właściwie nie istnieją. Te "zęby" wyglądają jak górskie szczyty narysowane przez kilkulatka... Blat i środkowa tarcza podobnie. A przecież niedawno jeszcze były takie nowe... :(
Jak skrócenie łańcucha nie pomoże, a przekonam się o tym rano, to spróuję jeszcze podpiłowania zębów tak, żeby trochę nabrały pierwotnych kształtów.. Jak jeszcze nie pracowałem, to tak robiłem (to jest ekonomia! ;)) i dawało to radę. Trochę pracy i zachodu, ale kaseta dostawała drugie życie, a przynajmniej pół drugiego... ;)
Jak zaczynałem pracować w firmie, to pierwszą wypłatę wydałem na części do roweru i rowerowe ciuchy. Ale to, naprawdę, w całości. Tak więc chyba i ostatnią pensję z tego miejsca wypadałoby tak wykorzystać ;) Akurat- napęd, nowa korba też by się przydała, klocki hamulcowe, siodełko... Jeszcze jej braknie! :)
">MM
- DST 14.29km
- Teren 2.00km
- Czas 01:00
- VAVG 14.29km/h
- VMAX 29.90km/h
- Kalorie 150kcal
- Sprzęt [R.I.P.] Scott Aspect 20
- Aktywność Jazda na rowerze
mission failed.
Sobota, 19 stycznia 2013 · dodano: 19.01.2013 | Komentarze 2
Pełen optymizmu pojechałem na rozmowę, która właściwie się nie odbyła.Jak już byłem na miejscu, to zadzwonił D., że nie da rady dojechać i żebym pogadał z K.
K. stwierdził, że on w sumie niewiele wie, więc lepiej byłoby, gdybym poczekał na D. i żebyśmy pogadali wszyscy razem.
Takie trochę olewactwo, ale poczekam i spróbuję jeszcze raz.
Potem spacerowym tempem pojechałem do Kasi. Tak trochę naokoło, żeby dokręcić jakiś w miarę sensowny dystans ;)
Na Legnickiej spacerowe tempo mi się znudziło i zacząłem ścigać się z 31 plus... Na Strzegomskim staję na przystanku autobusowym, bo telefon dzwoni i dzwoni. "Głupku! Jedź wolniej, stawaj na światłach, bla, bla, bla..." :) Okazało się, że niechcący ścigałem się z tramwajem, którym Kasik wracał z uczelni :)
(Swoją drogą- dostała w pracy umowę na pół roku... Tym samym kończąc okres czteromiesięczny okres próbny :))
A jutro, nie rowerowo, wybieram się na zwiedzanie schronu pod placem Solnym :)
U Kasi oglądaliśmy "Życie Pi". Momentami męczące i przydługie. Trochę monotematyczne, ale z "przekazem". Fajne ujęcia, najfajnieszy tygrys bengalski :) No i to, co dla mnie najważniejsze- brak mega znanych gwiazd w obsadzie (choć chyba przewinął mi się przez chwilę ten Francuz, co Rosjaninem został i teraz wielbi Rosyjską demo(n)krację ;)). Nie porwało, ale do zobaczenia.