Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi Ciacho1985 z miasteczka Jordanów Śląski / Wrocław. Mam przejechane 45438.83 kilometrów w tym 6642.79 w terenie. Jeżdżę z prędkością średnią 16.55 km/h i się wcale nie chwalę.
Więcej o mnie.

baton rowerowy bikestats.pl
button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl

Archiwum bloga

Wpisy archiwalne w miesiącu

Czerwiec, 2013

Dystans całkowity:906.56 km (w terenie 198.00 km; 21.84%)
Czas w ruchu:47:48
Średnia prędkość:18.39 km/h
Maksymalna prędkość:57.14 km/h
Suma podjazdów:3031 m
Suma kalorii:2793 kcal
Liczba aktywności:29
Średnio na aktywność:31.26 km i 1h 42m
Więcej statystyk
  • DST 29.68km
  • Teren 6.00km
  • Czas 02:14
  • VAVG 13.29km/h
  • VMAX 40.94km/h
  • Sprzęt [R.I.P] Canyon Nerve AL+
  • Aktywność Jazda na rowerze

Myślenice- Kraków- Mikolin- Wrocław. :)

Niedziela, 30 czerwca 2013 · dodano: 01.07.2013 | Komentarze 0

Po mroźnym poranku...



... dość szybko się zebraliśmy i ruszyliśmy na parking do Skodzinki.

Zapakowaliśmy rowery, bagaże i wesoła kierowniczka wesołym autem dowiozła nas do Krakowa. Być tak blisko i nie zahaczyć, to jak być na Księżycu i nie wbić chorągiewki ;)











Kraków jest mega rowerowy, ale niestety na sam Wawel wjechać rowerem nie można.

Zdobylismy więc mapy w Informacji Turystycznej i ruszyliśmy...



Mi zależało na Lasku Wolskim i tamtejszych trasach MTB, a Justkowi na Kazimierzu.

Z tras MTB wyszło tyle, że zaliczyliśmy promil z tym tam dostępnych, bo Justynka źle ubrana była i do tego świeży tatuaż nie nadawał się na telapanie.
Dlatego pojeździliśmy po grodzie Kraka, zwłaszcza po wspomnianym wcześniej Kazimierzu.















Na koniec powrót do auta, szybkie jedzenie i znów w trasę, bo musieliśmy zahaczyć o Mikolin, żeby oddać dżipiesa :)

Droga długa i nudna, cały czas hajłej najntifor.

W Mikolinie posiłek regeneracyjny i degustacja trunków mamy Justki :)

Powrót do Wrocławia bardzo spokojnie; na miejscu wypakowanie się i sprzątanie mieszkania.

Wyjazd fajny, taki na spokojnie. Dobrze, że są te maratony, bo przynajmniej jest jakiś pretekst do spędzenia czasu poza Wrocławiem ;)


  • DST 27.24km
  • Teren 25.00km
  • Czas 02:00
  • VAVG 13.62km/h
  • VMAX 57.14km/h
  • Sprzęt [R.I.P] Canyon Nerve AL+
  • Aktywność Jazda na rowerze

Bike Maraton Myślenice...

Sobota, 29 czerwca 2013 · dodano: 01.07.2013 | Komentarze 0

Ze względu na warunki wstaliśmy dość wcześnie. Jak na nas ;)

Szybka kawka...



... szybka wymiana łożysk w suporcie, zapakowanie plecaczka z rozkosznymi guziczkami i rower gotowy do startu :)



Potem spotkanie czterech piątych Teamu i ruszyliśmy zajmować sektory startowe.





I start. :)

Na początek przeszło pięć kilometrów podjazdu, który dał mi w kość (a właściwie w mięsień piszczelowy przedni, ZNÓW!) tak, że zastanawiałem się nad zjazdem z trasy.
Potem jakoś się rozruszałem, ale nie był to szczyt formy...
Miało być początkowo mega, ale staneło na mini.
Trasa fajna, choć sporo podjazdów i do tego sztywnych. Na szczęście nabraną wysokość było gdzie wytracić, a przez nocne deszcze poprzedzające start, zrobiło się dość błotniście. Tak więc traciłem na podjazdach, ale znów zyskiwałem na zjazdach. Tym bardziej, że przedni hamulec dzień wcześniej niechcący zatłuściłem i przegrzał się pod koniec trasy ;)

W międzyczasie Justynka wybrała się na zwiedzanie Myślenic.











Na metę zajechałem po godzinie, osiemnastu minutach i dwudziestu pięciu sekundach, dwudziesty ósmy w swojej kategorii i sto czterdziesty siódmy w open.

Na trasie błoto, do myjek kolejki, więc trzeba sobie radzić...













Trochę poczekaliśmy na resztę. Niektórzy zachorowali na chorobę kaskowa ;)



Były też rany, koniecznie zaleczane złocistym trunkiem ;)





Po losowaniu nagród Elwira z Robertem uciekli, a my przystąpiliśmy do przepakowania się i ruszyliśmy dalej szukać miejsca na nocleg :)

Po początkowym asfalcie był też teren i krzaczory. Nawet spore. Nawet na tyle, że Justynka się popłakała i jechała zaciągając ;)

W końcu się udało. Nad Rabą.
Było ognisko, fasolka, kiełbaski, piwko i Krupniczek ;)











Postanowilismy nie rozkładać namiotu, bo zapowiadała się bezdeszczowa noc.
Justynka odpadła, a ja raczyłem się jeszcze cytrynowym trunkiem, czekając, aż ognisko dogaśnie.

Nad ranem zrobiło się dość chłodno, a ciężko przytula się, gdy dwie osoby są zawinięte w śpiwory... ;)


Masa plus wyjazd do Myślenic.

Piątek, 28 czerwca 2013 · dodano: 01.07.2013 | Komentarze 0

W pracy wolne, więc trochę pospaliśmy; potem do fotodżokera po drukarki dla Justyny taty. Jakoś tak mało czasu nagle się zrobiło, więc pojechaliśmy od razu do Staszka.

Chwila strachu, "a teraz prędko, zanim dotrze do nas, że to bez sensu" ;) i jest! :)





Potem pojawiliśmy się na Masie, gdzie zauważyłem, że mam luz na łożyskach HTII i wypadałoby je wymienić przed maratonem...
Uciekliśmy więc z Masy, szybko się zapakowaliśmy i ruszyliśmy do Myślenic zahaczając o Jerzmanowską po narzędzia i łożyska.

Potem do Myślenic na maraton, przez Mikolin, gdzie zrzucalismy drukarki ;)

Dalej droga upłynęła spokojnie, choć dla mojej kierowniczki męcząco, zwłaszcza pod koniec.
W każdym razie dowiozła nas i rowerki bezpiecznie do celu :)

W Myślenicach zameldowalismy się na parkingu po trzeciej nad ranem. Z piwkami w rękach ruszyliśmy na rekonesans i poszukiwanie miejsca startu :)







Nie było sensu ruszać się gdzieś dalej i rozbijać namiotu, więc noc spędziliśmy w Skodzinie na parkingu :)



Ze względu na rowery średnio wygodnie, ale jakoś sobie poradziliśmy :)


Bzzz bzzz bzzz

Czwartek, 27 czerwca 2013 · dodano: 01.07.2013 | Komentarze 0

W pracy szybko i na kolorowanki tatuażu z dwutysięcznego szóstego roku ;)
Nie mogłem się powstrzymać i Staszek dorobił mi północ :)



Potem piwko u Franków.

A jutro wolne, bo Justek się tatuuje, a poza tym Masa i wyjazd do Myślenic...


...

Środa, 26 czerwca 2013 · dodano: 27.06.2013 | Komentarze 0



Lato!

Wtorek, 25 czerwca 2013 · dodano: 25.06.2013 | Komentarze 2

W nocy i z rana deszcz masakryczny.
Aż nie chciało się do pracy jechać. Na szczęście Justek zaproponowała auto :) Zapakowalismy rower do Skodziny, pojechaliśmy na Jerzmanowską.
Później przyjechała, potowarzyszyła i zawiozła pod Astrę :)

Kochana! :)

A ja się starzeję, bo w deszczu już mi się jeździć chyba nie chce ;) Ale to efekt zbliżającego się wielkimi krokami końca gwarancji ;)


  • DST 27.58km
  • Teren 1.00km
  • Czas 01:21
  • VAVG 20.43km/h
  • VMAX 30.57km/h
  • Sprzęt [R.I.P] Canyon Nerve AL+
  • Aktywność Jazda na rowerze

...

Poniedziałek, 24 czerwca 2013 · dodano: 25.06.2013 | Komentarze 0



"Coś tam" ;)

Niedziela, 23 czerwca 2013 · dodano: 25.06.2013 | Komentarze 0



Ze względu na wysoki stan wody w Odrze kajaki nam nie wyszły.

Zgadaliśmy się z Basem, który siedział z Asią nad stawikiem w Prężycach.
Mieliśmy dojechać tam rowerami, ale wyszło, że trochę za późno byśmy tam byli.
Rowerami dojechaliśmy więc do Stabłowic, u Basa zostawiliśmy rowery, a on zabrał nas autem nad staw.

Pogoda była typowo piknikowa ;)



Basu miał kajak, ale okazało się, że trzeba go kleić...







Za którymś razem się udało, pozostało skręcenie śmigieł...



... założenie siedziska...



... wodowanie...



... tankowanie ;) ...



... i czas w drogę ;)













Chwilę przed siedemnastą zaczęło zbierać się na deszcz i wiać, więc zapakowaliśmy się do auta i wróciliśmy do Basa; wskoczyliśmy na rowery i wróciliśmy do domu.

Fajna miejscówka w tych Prężycach jest, w sam raz na leniuchowanie czy imprezkę z namiotami :)

A wieczorkiem piwko z Gośką na Daliówce :)


  • DST 107.73km
  • Teren 50.00km
  • Czas 05:20
  • VAVG 20.20km/h
  • VMAX 36.05km/h
  • Podjazdy 600m
  • Sprzęt [R.I.P] Canyon Nerve AL+
  • Aktywność Jazda na rowerze

Bike Maraton Wrocław plus I Wrocławski Nocny Półmaraton (odwołany)

Sobota, 22 czerwca 2013 · dodano: 25.06.2013 | Komentarze 0

Deszcz od rana trochę zniechęcał, ale nie było wyjścia i ruszyłem.
Mimo kurtki przeciwdeszczowej na Malownicze Osiedle dojechałem przemoczony, zupełnie jak roku temu :)

Z całego Teamu byłem pierwszy, na szczęście przestało padać.

Niedługo potem pojawiła się Elwira i załapaliśmy się na Radio Eska ;)



Po chwili pojawiła się reszta załogi i ekipa telewizyjna ;]



Pełna relacja

Dzień wcześniej Justynka przygotowała plecak, tym bardziej wyglądało to bardziej pro niż agrafki :)



Potem zająć miejsce w sektorze; znów czwartym, choć i tak szczęście, że przez marsz w Głuszycy nie spadłem do trzepaków ;)









Szybki szot Barta ;)



Ostatni kontakt z bazą ;)



I start! :)



Trasa wyjątkowo łatwa, nawet jak na Wrocław. Sporo płaskiego, wyjątkowo dużo asfaltu. Przez poranny deszcz zrobiło się trochę błotniście i mokro.
Mimo tego na trzysiestym czwartym kilometrze, przy rozjeździe mega/ giga znów zaczął dawać o sobie znać piszczelowy przedni.
Mimo to jakoś udało się dojechać; wynik bez szału, bo spokojnie mogło być lepiej.
Czas 2:50; dla porównania, w zeszłym roku 4:20, ale w nieco bardziej niesprzyjającej aurze :)









Na mecie czilaut, piwko, losowanie nagród...











Potem powrót do domu, zatrzymaliśmy się jeszcze w Parku przy Staszica na chłodzenie w fontannie :)







W domku chwila odpoczynku i pojechaliśmy na I Wrocławski Półmaraton dopingować Barbarę. :)







Okazało się, że Półmaraton się nie odbędzie, bo trasa jest źle zabezpieczona...
Mimo to każdy z zawodników mógł sobie odebrać pamiątkowy medal...





Chwilę posiedzieliśmy jeszcze u Basi i pojechaliśmy do domu. Po drodze trafiliśmy na coś, co koniecznie musieliśmy zabrać ze sobą :)







Potem postanowiliśmy iść i posiedzieć na Wyspie...

Długi i udany dzień :)


Rzeczy niemożlwie...

Piątek, 21 czerwca 2013 · dodano: 22.06.2013 | Komentarze 1

... załatwiam od ręki; na cuda trzeba czekać ;)

Do pracy wpadła Grażynka z urwaną śrubą w piwocie.

Potem przyjechała Justynka; wracacjąc odwiedziliśmy Staszka, żeby pokazać mu jej wzór na tatuaż. Nie wytrzymałem i sam się umówiłem na przyszły czwartek :)
A Justyna w piąteczek :)
(cały czas nie wierzę! ;))

A wieczorkiem piwko na Wyspie, potem kolacja w maku i spaaaaać przed maratonem :)


Flag Counter