Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi Ciacho1985 z miasteczka Jordanów Śląski / Wrocław. Mam przejechane 45438.83 kilometrów w tym 6642.79 w terenie. Jeżdżę z prędkością średnią 16.55 km/h i się wcale nie chwalę.
Więcej o mnie.

baton rowerowy bikestats.pl
button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl

Archiwum bloga

Wpisy archiwalne w miesiącu

Sierpień, 2013

Dystans całkowity:766.96 km (w terenie 188.16 km; 24.53%)
Czas w ruchu:47:04
Średnia prędkość:16.30 km/h
Maksymalna prędkość:69.48 km/h
Suma podjazdów:4504 m
Liczba aktywności:26
Średnio na aktywność:29.50 km i 1h 48m
Więcej statystyk

...

Środa, 21 sierpnia 2013 · dodano: 22.08.2013 | Komentarze 0



"Często gdzieś Cię wyrywa. I tylko Ty wiesz, gdzie."

Wtorek, 20 sierpnia 2013 · dodano: 20.08.2013 | Komentarze 0

Wczoraj bezrowerowa zamuła; z domu ruszyłem się tylko ze śmieciami i do sklepu.
Dziś podobnie, ale w końcu Justynka nas zmotywowała i pojechaliśmy do jej klientów fitnessowych na kawę i lody. :)


Uczestnicy

Enduro po Izerach i Karkonoszach; dzień czwarty- skoki do wody i powrót.

Niedziela, 18 sierpnia 2013 · dodano: 19.08.2013 | Komentarze 0

Rano znów pobudka od słońca na tarasiku :)

Zjedliśmy obfite, jak na nasze wyjazdy, śniadanie ;)



I zjechaliśmy do miasta na kawę na Orlenie.
Następnie znów pod górę na dworzec, żeby podjechać do Jakuszyc po auto. Cena osiem osiemdziesiąt za dwie osoby kusi bardzo, a może i tym razem pani nie zauważy rowerków ;)

Mieliśmy trochę czasu do odjazdu, więc pokarmiliśmy dworcowe kociaki :)







Remontowana trasa Szklarska Poręba Górna- Jelenia Góra:







Gdy pociąg odjechał i do niego wsiedliśmy okazało się, że nie ma naszej pani konduktor, tylko jest pan kondutor; a w czeskim składzie na terenie Polski obowiązuje cennik Przewozów Regionalnych, czyli za rowery musimy zapłacić po pięć pięćdziesiąt... Więcej za rower niż za nas na piętnastominutowej trasie... Zdzierstwo.



Na parkingu zastanawialiśmy się, jak zrobić, żeby nas pan parkingowy nie namierzył i nie kazał płacić za pozostałe trzy dni postoju Skodzinki.
E ekspresowym tempie zapakowaliśmy plecaki, wrzuciliśmy Justyny rower i ona pojechała na dół autem, a ja rowerem, żeby zaoszczędzić czas na pakowanie. ;)

Po zjechaniu do Szklarskiej zapakowaliśmy wszystko raz jeszcze do auta, tym razem z moim rowerem i pieszo poszliśmy oglądać skoki do wody- kulminacyjny punkt całego Festiwalu.
Czasu mieliśmy dużo, więc w międzyczasie poszliśmy jeszcze coś zjeść i wróciliśmy do amfiteatru zająć odpowiednie miejsca.

































































Po zawodach do auta i do Wrocławia.
Trzeba było w końcu odpocząć po długim weekendzie ;)


  • DST 11.17km
  • Teren 3.00km
  • Czas 01:03
  • VAVG 10.64km/h
  • VMAX 61.41km/h
  • Podjazdy 89m
  • Sprzęt [R.I.P] Canyon Nerve AL+
  • Aktywność Jazda na rowerze
Uczestnicy

Enduro po Izerach i Karkonoszach; dzień trzeci- dzień leniucha w Szklarskiej Porębie.

Sobota, 17 sierpnia 2013 · dodano: 19.08.2013 | Komentarze 0

Spało się wyśmienicie, ale obudziliśmy się tuż po siódmej rano, a właściwie to nas obudzono.
Ekipa telewizyjna szukała miejsca do ujęć.
Do tego od samego rana słońce świeciło i grzało niemiłosiernie. Pojawiła się też bardzo miła pani z restauracji. Nie pozostawało nic innego, jak tylko zamówić kawkę (pyszną!!!) i... piwo ;)









Mimo, że siedziało się fajnie, to czas było się ruszyć z naszej miejscówki ;)



Daleko nie pojechaliśmy- pod wyciąg, bo dziś odbywała się kolejna edycja Bike Maratonu. Tym razem nie startowałem, wakacje, to wakacje ;)

Trochę poleżeliśmy na trawie obserwując, co się dzieje dookoła. Z pozycji obserwatora wygląda to całkiem inaczej, niż z pozycji startującego :)















Po starcie ostatnich sektorów szkoda nam było marnować dzień i... zjechaliśmy do centrum Szklarskiej coś zjeść.

Znów Diavolo, ale tym razem padło na placka po węgiersku :)







Rozleniwieni jedzeniem zjechaliśmy na trawę koło dworca PKS i trochę poleżeliśmy i pospaliśmy :)



Gdy już trochę pospaliśmy i odpoczęliśmy, to ruszyliśmy z powrotem pod wyciąg. Tam początkowo chwilę posiedzieliśmy z Robertem i jego rodziną; potem podjechaliśmy na losowanie Tomboli i popatrzeć na skaczących chłopców w wąskich spodniach i płaskich daszkach ;)













Ruszyliśmy się tylko na chwilę na przejażdżkę po szlaku...





Leniwa sobota trwała- zjechaliśmy jeszcze tylko do sklepu po zakupy na wieczór i znów wróciliśmy do amfiteatru.







Siedziliśmy tak sobie do późnego wieczora, aż po pokazie filmów wszyscy nie opuszczą terenu festiwalu.
Gdy tak się stało znów zajęliśmy "swoje" miejsce na tarasie i zagrzebaliśmy się w śpiworki :)



Noc była dużo cieplejsza od poprzedniej ;)


  • DST 46.42km
  • Teren 25.00km
  • Czas 03:29
  • VAVG 13.33km/h
  • VMAX 60.53km/h
  • Podjazdy 636m
  • Sprzęt [R.I.P] Canyon Nerve AL+
  • Aktywność Jazda na rowerze
Uczestnicy

Enduro po Izerach i Karkonoszach; dzień drugi- Szklarska wita.

Piątek, 16 sierpnia 2013 · dodano: 19.08.2013 | Komentarze 0

Noc była ciepła, jednak wstajemy dość wcześnie, bo budzi nas dźwięk piły łańcuchowej, a rozbiliśmy się w miejscu ścinki.



Dość szybko zwijamy namiot, pakujemy bagaż i ruszamy dalej- do Świeradowa- Zdroju. Ze względu na wczorajsze zejście nie chcemy kontynuować drogi zielonym szlakiem i omijamy Czerniawską Kopę boczną Kwarcową Drogą.

Dość stromy szutrowy zjazd do Czerniawy- Zdroju.







Do samego Świeradowa dojeżdżamy asfaltem, prawie cały czas pod górę. Po drodze widać Stóg Izerski i Smrk oraz Czerniawską Kopę...



Dopiero przy dolnej stacji kolei gondolowej droga zaczęła opadać i do centum uzdrowiska wpadamy łamiąc zakaz prędkości ;)

Ponieważ nie piliśmy jeszcze porannej kawy- kusimy się na nią w jednej z licznych restaurancji ;)







Potem uzupełniamy zapasy w Żabce i jedziemy do Parku Zdrojowego uskutecznić poranną toaletę; z myciem głowy włącznie :)





Przy piwku uzgadniamy dalszą drogę.



Ustaliliśmy, że jak najprędzej chcemy dostać się do Szklarskiej.

Pomnik przy wyjeździe z Parku:





Skoro najszybciej, to odpuszczamy sobie szlaki w terenie i ruszamy główną drogą- tzw. Drogą Sudecką.









Pierwsza jej część, to blisko osiem kilometrów podjazdu. Jest gorąco, plecaki wydają się być co raz to cięższe... W końcu dojeżdżamy do lekkiego spłaszczenia i robimy sobie zasłużony odpoczynek. Ja mam dość- nienawidzę swojego plecaka, nienawidzę namiotu na rowerze.
Ciepła zupka i odpoczynek (;)) w trawie poprawia nastrój...









Dalsza część trasy jest już po płaskim, a nawet troszę z górki, więc dość szybko docieramy do Zakrętu Śmierci.



Z którego rozpościerają się piękne widoki na Karkonosze.





Stamtąd do centrum Szklarskiej Poręby już zdecydowanie bardziej z górki. Docieramy do najpopularniejszego chyba skrzyzowania w tym mieście ;)



Stwierdziliśmy, że plecaki są zdecydowanie za ciężkie i chcemy wrócić do Jakuszyc, żeby zostawić w aucie wszystko to, co niepotrzebne i dalej pojeździć w miarę "na lekko".
Bez sensu było pokonywać blisko dziesięć kilometrów pod górę, więc pojechaliśmy na dworzec PKP Szklarska Poręba Górna, żeby zapakować się do pociągu do Jakuszyc, który obsługują koleje Czeskie.
Na dworcu okazało się, że pociąg nam uciekł i do następnego mamy prawie dwie godziny. Zjechaliśmy znów do centrum, żeby coś zjeść.
Padło na pizzę w Diavolo :)





Po posiłku zrobiliśmy piwne zakupy i wepchnęliśmy rowery z powrotem na stację. Przy złotym płynie czekaliśmy na pociąg.







Do Jakuszyc dotarliśmy za cztery złote i czterdzieści groszy za osobę. Przemiła Pani konduktor powiedziała, że rowerów nie widzi, więc zaoszczędzając kupę czasu i wysiłku dostaliśmy się na parking za naprawdę śmieszne pieniądze.

Po drodze zastanawialiśmy się, jak oszukać pana parkingowego, gdyby ten chciał znów z nas zedrzeć kolejne pieniądze za postój... Padło na opcję, że powiemy, iż nie mamy przy sobie gotówki i musimy zjechać do Szklarskiej do bankomatu. Na szczęście jednak nikt nas nie niepokoił. Przepakowaliśmy plecaki, zabierając naprawdę to, co niezbędne- śpiwory, cieplejsze ciuchy i... piwo. ;)

Prawie "na lekko" od razu lepiej się jechało. Damper znów zaczął normalnie pracować i w końcu- bez przytroczongo na kierze namiotu- widziałem przednie koło ;)

Szybciutko zjechaliśmy do Szklarskiej, zupełnie bez pomysłu na nocleg.
Jedynym planem było zajechanie na szrenicki stok, gdzie przy wyciągu, w pobliskim amfiteatrze nad jeziorkiem odbywał się Festiwal Rowerowy.







Niestety nic już się tam dziś nie działo, miał być tylko wieczorny pokaz filmów rowerowych.
Stwierdziliśmy, że już dziś nam się nic nie chce i noc spędziemy "gdzieś tutaj". Zaczęło być chłodno, więc zjechaliśmy w stronę centrum do sklepu po alkohol i wróciliśmy na miejsce Festiwalu.
Po pokazie filmów, gdy już wszyscy opuścili amfiteatr wbiliśmy się na taras pobliskiej restauracji i zagrzebaliśmy się w śpiworach.
Wieczór znów zakończyliśmy cytrynowym Krupniczkiem, bo bez ogniska zrobiło się dość chłodno, a wielu ciepłych rzeczy przy sobie nie mieliśmy... :)


  • DST 23.66km
  • Teren 23.66km
  • Czas 03:03
  • VAVG 7.76km/h
  • VMAX 52.96km/h
  • Podjazdy 526m
  • Sprzęt [R.I.P] Canyon Nerve AL+
  • Aktywność Jazda na rowerze
Uczestnicy

Enduro po Izerach i Karkonoszach; dzień pierwszy- trochę nieba, trochę piekła.

Czwartek, 15 sierpnia 2013 · dodano: 19.08.2013 | Komentarze 0

Z Wrocławia wyjeżdżamy dość późno, bo jeszcze o dwunastej w nocy staliśmy w kolejce w Tesco. Jutro święto, a przecież Naród nie wytrzyma jednego dnia bez zakupów...

Droga mija w ogólnym spokoju, do Jakuszyc dojeżdżamy trochę po drugiej w nocy. Otwieramy piwka, kładziemy się w śpiworach na parkingu, żeby pooglądać gwiazdy; jednak zmęczenie wygrywa i wracamy do auta choć trochę pospać. Noc jest dość chłodna, trochę za bardzo, jak na środek sierpnia.

Rano wstajemy, pogoda dopisuje, jest stosunkowo ciepło.
Wypakowujemy z bagażnika rowery, dopakowujemy plecaki i pomału się zbieramy.
W międzyczasie podjechał pan parkingowy, kótry kazał zapłacić dwanaście złotych za jeden dzień postoju. Wcześniej parking nie był płatny; trochę słabo, bo planowaliśmy zostawić tam Skodzinkę do niedzieli, a to już trochę za duże pieniądze... Coś się jednak wykombinuje ;)

W końcu tuż po dziewiątej ruszyliśmy czerwonym szlakiem do schroniska Orle; tam zjedliśmy śniadanie i posililiśmy się piwem na dalszą drogę ;)

Następnie całe cztery kilometry Ścieżką Dydaktyczną Modelu Układu Słonecznego docieramy do kolejnego schroniska- Chatki Górzystów. Tutaj ciut dłuższy postój, w końcu jesteśmy na wakacjach i nigdzie nam się nie spieszy ;)





Pod schroniskiem ludzi od groma, pełno rowerzystów. Spotykamy tam starsze małżeństwo wyglądające jak my za dwadzieścia, trzydzieści lat ;) Oboje na Canyonach i z plecakami Deutera :) Oni przyglądali się nam, my im i nie mogło się obejść bez oględzin naszych rowerków. Widać firma jednoczy :)

Nie ma to, jak przyjechać w góry, żeby postać w kolejce do schroniska... ;)



Zrobiliśmy sobie kawkę i jeszcze chwilę posiedzieliśmy





Zrobiło się trochę późnawo, a jeszcze trochę chcieliśmy dziś pojeździć, więc ruszyliśmy w stronę Stogu Izerskiego. Najpierw niebieskim szlakiem spod Chatki do Polany Izerskiej, tam odbiliśmy na bardzo malowniczy czerwony Główny Szlak Sudecki im. Mieczysława Orłowicza.





















Pogoda wciąż nam dopisuje; docieramy w końcu do górnej stacji kolei gondolowej.









W kolejnym, trzecim już schronisku, raczymy się pączkiem i piwem. I obmyślamy, gdzie pojechać dalej :)





Pada na Smrk. Zbieramy więc plecaki i rowery i ruszamy dalej.
Najpierw ruszamy zielonym i zółtym szlakiem przez szczyt Stogu Izerskiego do Łącznika i Kamienia Zośki. Droga kamienista i wąska, ale w większości przejezdna :)













Tutaj opuszczamy żółty szlak i kontynyujemy podróż szlakiem zielonym. Mijamy granicę i docieramy do pomnika poświęconemu Theodorowi Körnerowi.





Stąd do szczytu i wieży widokowej już niedaleko.



Zostawiamy rowerki i bagaż na dole, a sami wchodzimy na górę, żeby rzucić okiem na okolicę ;)















Poamłu zaczęło zmierzchać, więc trzeba było zjechać gdzieś w stronę Świeradowa i szukać miejsca na rozbicie namiotu.
Wybraliśmy zielony szlak wzdłuż granicy. Właściwie, to ja go wybrałem, co niedługo potem miało okazać się logistyczną porażką roku, jeżeli chodzi o wybór szlaku...
Justynę przerażał układ gęsto usianych poziomic na mapie, ale ja stwierdziłem, że "się da".
Na początku faktycznie nie było najgorzej; dość stromo, ale można było spokojnie zjeżdżać.
W ten sposób zjechaliśmy paręset metrów i dojechaliśmy do historycznego trójstyku.





Potem było już tylko gorzej- szlak zaczął jeszcze bardziej stromo opadać, pojawiło się jeszcze więcej kamieni i głazów, momentami trzeba było brodzić w strumyku. Zachodzące słońce, ciężki bagaż i buty SPD z plastikowymi podeszwami nie ułatwiały zejścia...











Szlak mógłby być prawie w pełni przejezdny gdyby nie objuczony namiotem rower i trochę za ciężki plecak...
W efekcie był pot i łzy; do tego dużo poślizgów i upadków.
W końcu, po ponad godzinie "gehenny" udało się wyjść z piekła (jak to nazwała Justynka) i znaleźliśmy spłaszczenie.



Zmęczeni, resztkami sił, robiliśmy namiot, nazbieraliśmy trochę drewna i przebraliśmy się. Zjedliśmy po zupce i potem rozpaliliśmy małe ognisko i przy półwytrawnej Kadarce i cytrynowym Krupniku zakończyliśmy ten, miejscami ciężki, dzień. :)

.


Przed Bike Festem.

Środa, 14 sierpnia 2013 · dodano: 14.08.2013 | Komentarze 0

W pracy szybko; teraz pakowanie się, bo w nocy ruszamy na Bike Festiwal do Szklarskiej i polatać parę dni po górkach.

:D


  • DST 23.84km
  • Teren 0.50km
  • Czas 01:07
  • VAVG 21.35km/h
  • VMAX 31.32km/h
  • Sprzęt [R.I.P] Canyon Nerve AL+
  • Aktywność Jazda na rowerze

...

Wtorek, 13 sierpnia 2013 · dodano: 13.08.2013 | Komentarze 0



...

Poniedziałek, 12 sierpnia 2013 · dodano: 12.08.2013 | Komentarze 0



  • DST 40.09km
  • Teren 30.00km
  • Czas 03:04
  • VAVG 13.07km/h
  • VMAX 31.32km/h
  • Sprzęt [R.I.P] Canyon Nerve AL+
  • Aktywność Jazda na rowerze

Mikolin; dzień drugi.

Niedziela, 11 sierpnia 2013 · dodano: 11.08.2013 | Komentarze 0

Po pierwszym dniu obżarstwa i opojstwa (i wizycie na wiejskim festynie ;)) po "rodzinnych" urodzinach Justyny przyszedł w końcu czasz, żeby roweru użyć nie tylko do jeżdżenia po ogrodzie ;)

Padło na Stobrawski Park Krajobrazowy. Pętelka zielonym szlakiem.

Na początku odwiedziliśmy Dąb Klara (z którym wiąże się tragiczna, ale i romatyczna legenda ;)).





Potem trochę asfaltów...



... ale głównie laski i pola...





W Storbrawie szlak zawraca w stronę Popielowa i Mikolina.
Po drodze odwiedzamy, gdzie Nysa Kłodzka łączy się z Odrą.





Potem głównie wałami i polami, gdzie jest duuuużo błota (i jedna druga wycieczki ma już dość... ;)) wracamy do domu na obiad ;)


Flag Counter