Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi Ciacho1985 z miasteczka Jordanów Śląski / Wrocław. Mam przejechane 45438.83 kilometrów w tym 6642.79 w terenie. Jeżdżę z prędkością średnią 16.55 km/h i się wcale nie chwalę.
Więcej o mnie.

baton rowerowy bikestats.pl
button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl

Archiwum bloga

Wpisy archiwalne w miesiącu

Październik, 2015

Dystans całkowity:343.60 km (w terenie 88.00 km; 25.61%)
Czas w ruchu:21:50
Średnia prędkość:15.33 km/h
Maksymalna prędkość:61.00 km/h
Suma podjazdów:2743 m
Liczba aktywności:28
Średnio na aktywność:12.27 km i 0h 48m
Więcej statystyk
  • DST 8.11km
  • Czas 00:31
  • VAVG 15.70km/h
  • Sprzęt [R.I.P.] BUBek
  • Aktywność Jazda na rowerze

...

Środa, 21 października 2015 · dodano: 22.10.2015 | Komentarze 0

Kategoria Praca, Wrocław


  • DST 7.95km
  • Czas 00:30
  • VAVG 15.90km/h
  • Sprzęt [R.I.P.] BUBek
  • Aktywność Jazda na rowerze

...

Wtorek, 20 października 2015 · dodano: 21.10.2015 | Komentarze 0

Kategoria Praca, Wrocław


  • DST 10.43km
  • Czas 00:38
  • VAVG 16.47km/h
  • Sprzęt [R.I.P.] BUBek
  • Aktywność Jazda na rowerze

...

Poniedziałek, 19 października 2015 · dodano: 20.10.2015 | Komentarze 0

Kategoria Praca, Wrocław


  • DST 28.86km
  • Teren 21.00km
  • Czas 02:00
  • VAVG 14.43km/h
  • VMAX 54.00km/h
  • Podjazdy 844m
  • Sprzęt [R.I.P] Canyon Nerve AL+
  • Aktywność Jazda na rowerze

IV Jesienny Rajd Rowersów- Góry Sowie; dzień trzeci- Muflon plus powrót.

Niedziela, 18 października 2015 · dodano: 20.10.2015 | Komentarze 0

Wczoraj dość szybko wszyscy poszli spać, więc nikt nie miał problemów ze wstawaniem. Plan na dziś, to wymeldowanie się ze schroniska, zapakowanie w auta i dojazd do Srebrnej Góry pojeździć po tamtejszych szlakach.
Oczywiście nie obyło się bez problemów- o ile zjazd do schroniska autem nie był strasznie ciężki, to o wyjeździe bez napędu na cztery koła nie było co myśleć. Pozostawało zjechać dalej- do Jugowa, co też nie było proste, bo droga nie rozpieszczała. Pomału udało się zsunąć w dół po śliskich kamieniach; momentami koła skręcone na maksa w lewo, pompa od wspomagania jęczała strasznie, a auto dalej toczyło się na wprost do przepaści. Dwa razy przytarliśmy podwoziem o wystające głazy, ale jakoś się udało. Pewnie nie tak wyobrażał sobie emeryturę nasz wysłużony busik... ;)
W Srebrnej Górze na parkingu szybkie (?) wypakowanie rowerów i ruszyliśmy na szlak. Postawiliśmy na trasę o nazwie "Muflon", czyli pętlę niebieskim szlakiem. Wszyscy pewnie spodziewali się więcej zjazdów, ale niestety- najpierw trzeba było nabrać wysokość. W ogóle mam wrażenie, że ta trasa ma więcej podjazdów niż zjazdów (jest kilka technicznych i jeden szybki, nawet bardzo).
Oznakowanie szlaków, to znów kompletna klapa- tam, gdzie byłoby to najprzydatniejsze, to szlakowskazów nie było, a tam, gdzie było wiadomo, jak jechać, to dosłownie jeden na drugim...
Pogoda wyjątkowo dopisała- nie dość, że ciepło (w miarę...), to do tego słonecznie, jak na złotą jesień przystało :)
Na szybkim, kamienistym zjeździe udało mi się nawet złapać kapcia, bo ciągle jeździłem na zbyt niskim ciśnieniu.
Oczywiście trochę pomieszaliśmy szlak, ale tak to już jest, gdy jedzie ośmiu facetów i każdy wie (!) najlepiej, gdzie jechać ;)
Powrót wypadł nam więc już głównie asfaltem z dobijającym podjazdem przez Srebrną Górę na parking...
Przy aucie spotkaliśmy się z Justynką, która też akurat zdążyła wrócić ze spaceru, zapakowaliśmy się do samochodów, chwilę pogadaliśmy, podziękowaliśmy za wspólnie spędzony czas i wróciliśmy do Wrocławia.
Tym samym Czwarty Jesienny Rajd Rowersów przeszedł do historii :)


















































  • DST 32.18km
  • Teren 22.00km
  • Czas 02:20
  • VAVG 13.79km/h
  • VMAX 61.00km/h
  • Temperatura 7.0°C
  • Podjazdy 1079m
  • Sprzęt [R.I.P] Canyon Nerve AL+
  • Aktywność Jazda na rowerze

IV Jesienny Rajd Rowersów- Góry Sowie; dzień drugi- dwie Sowy.

Sobota, 17 października 2015 · dodano: 20.10.2015 | Komentarze 0

Czwarty Jesienny Rajd Rowersów rozpoczęliśmy pobudką tuż po siódmej rano. Niektórym mocniej, innym mniej szumiał w głowie wczorajszy wieczór, ale trzeba było się zebrać i ruszyć coś pokręcić...
Ciężko się zbiera grupę ośmioosobową, bo tu jeden kończy śniadanie, inni dopiero je zaczynają; tu jeszcze jakaś kupa nagle musi zostać zrobiona, a tam trzeba odpowietrzyć hamulec... Ostatecznie koło dziesiątej udało nam się zebrać i na hurra! zjechać w deszczu- całkowicie bezsensownie- do Jugowa.
Bezsensownie, bo na dole okazało się, że to trochę jakby nie ten kierunek i wypadało by zawrócić do schroniska, żeby trafić na właściwe szlaki Strefy MTB Sudety- czyli trzy i pół kilometra z powrotem, tym razem pod górę... W międzyczasie Małpie udaje złapać się kapcia na podjeździe. I znów przerwa- tu zmiana dętki, tam siku, a gdzie indziej dopalanie fajeczki...
Ostatecznie udało się wszystkim znów znaleźć pod schroniskiem. Nie udało się ruszyć od razu, bo znów- tu jeden zmienia oponę na mniej łysą, drugi zamawia jajecznicę, bo przypomniał sobie, że może jednak warto zjeść śniadanie, trzeci pomyślał o zrobieniu kanapek na drogę, a kolejna czwórka znów dopalała papierosy... ;)
Niektórzy stracili już wiarę w powodzenie wykręceniu więcej, niż siedem bezsensownych kilometrów, ale jednak udało się zebrać wszystkim i ruszyć na szlaki Strefy.
Niestety, ale jestem przyzwyczajony do oznakowania szlaków na Singltreku pod Smrkem lub na Rychlebskich Stezkach; w Strefie MTB Sudety, choć może i się starają, to nie bardzo im to wychodzi. Często oszlakowanie jest za rzadko rozmieszczone, czasem nieczytelne- na tak rozległej przestrzeni i w takim terenie, to trochę słabo. Nie jest to tylko moja opinia, bo chyba wszyscy z Grupy mieli często wątpliwości czy dobrze jedziemy. Żeby nie było, że to tylko my zmęczeni poprzednim wieczorem mamy problemy, to spotkaliśmy na trasach kilka grup (!) bajkerów, którzy również mieli problemy. Nie że się czepiam- szlaki nie dość, że są, to są udostępniane darmowo; nie mniej jednak jeżeli ktoś już się porwał na ogarnianie szlaków, to niech je ogarnia w stu procentach. Jak to kiedyś stwierdził pan Jacek Hugo- Bader na spotkaniu z czytelnikami- "nie lubię bylejakości; każdy powinien być specjalistą w swojej dziedzinie".
Do rzeczy.
Początkowo mieliśmy jechać szlakiem czarnym, wyszło, że pojechaliśmy trochę niebieskim, a potem czerwonym ;) Zamiast trzymać się konkretnego szlaku stwierdziliśmy, że obierzemy po prostu konkretny cel i spróbujemy tam dojechać.
Padło na Wielką Sowę (bo jak to być w Górach Sowich i nie zdobyć tego szczytu? ;)).
Pogoda trochę się unormowała- przestało padać, temperatura cały czas była w okolicach dziesiątej kreski powyżej zera. Widoczności właściwie zero- cały czas w lesie zalegała gęsta mgła, kamienie i korzenie były niemiłosiernie mokre, a co za tym idzie- śliskie.
Podjazd nie należał więc do najłatwiejszych, było sporo odcinków, gdzie niektórzy (w tym ja) woleli prowadzić niż podjeżdżać.
W końcu udało znaleźć się na Wielkiej Sowie, gdzie zrobiliśmy sobie przerwę na odpoczynek przy piwku (w ramach zwycięstwa ;)).
Dalej- przez Małą Sowę- zjazd do Walimia. Jak dla mnie (i chyba większości uczestników- najlepszy techniczny zjazd. Śmierć w oczach, miękkie nogi, siodełko maksymalnie w dół i czas na powolne bardziej zsuwanie się, niż zjeżdżanie, po mokrych kamieniach i korzeniach ukrytych pod warstwą kolorowych jesiennych opadłych liści.
Mistrzostwo. Takie chwile uwielbiam- sto procent skupienia, chwila strachu i niepewności, a na dole żal, że to "już po" i rozmasowywanie obolałych dłoni, na których przez kilka minut opierał się ciężar ciała. Dla takich chwil warto żyć :)
W Walimiu kolejna przerwa pod sklepem na doładowanie baterii i dalej w drogę. Od tej chwili zaczął się nasz powrót do schroniska.
Początkowo miało być asfaltem do Jugowa i potem poranną bezsensowną drogą do schroniska; po drodze, w okolicach Przełęczy Sokolej wszyscy stwierdzili, że szkoda energii na asfalt i do schronu lepiej udać się terenem.
Kawałek zjazdu z Sokolej asfaltem i wbiliśmy się na czarny szlak. Do Koziego Siodła pod górę (znów momentami brakowało mocy...); tam chwila odpoczynku i dalej w drogę. Kawałek podjazdu, chwila wypłaszczenia i dalej prosto w dół- przez Przełęcz Jugowską do schroniska "Andrzejówka".
W schronisku czas na prysznice, jedzenie, odpoczynek, a wieczorem kilka piw i sen, bo jednak każdy miał dość. Dystans nie był duży, trochę przewyższeń, ale jakoś każdemu trasa dała w kość. Taki urok Gór Sowich- niby nie wysokie, niby "łatwe", a jednak każdemu potrafią wypruć flaki. Pogoda też miała w tym zmęczeniu swój udział- gorąco na podjazdach, chłodno (zimno!) na zjazdach, do tego duża wilgoć i jazda we mgle...
Dobra wyrypa w wyborowym gronie, choć kilku osób zdecydowanie mi zabrakło podczas tego Rajdu



Justynka swój udział w Rajdzie ma odhaczony, choć pojechała na niego bez roweru. Sprawy ze zdrowiem, do tego Mango. Nie mniej jednak pochodziła z psem po górach (na Sowie była przed nami :)), dzielnie znosiła chamskie rozmowy, bekanie, chrapanie i puszczanie śmierdzących bąków ośmiu napitych Rowersów ;)



Czas na kilka zdjęć:


























































Kategoria Canyon, Góry, Rowersi


  • DST 7.28km
  • Czas 00:27
  • VAVG 16.18km/h
  • Sprzęt [R.I.P.] BUBek
  • Aktywność Jazda na rowerze

IV Jesienny Rajd Rowersów- Góry Sowie; dzień pierwszy- dojazd.

Piątek, 16 października 2015 · dodano: 19.10.2015 | Komentarze 0

Dzień w pracy ciągnął się jak flaki z olejem, bo nie dość, że na drugą zmianę- od jedenastej do osiemnastej- to wieczorem czekałnas jeszcze dojazd w góry na Rajd.
Po pracy na szybko do domu, szybkie zapakowanie auta i w drogę. Dokładnie w chwili wsiadania do auta zaczęło padać, potem było tylko gorzej... Całą drogę lało tak, że wycieraczki ledwo radziły sobie ze zgarnianiem wody; dodatkowo podczas dojazdu na Przełęcz Jugowską zrobiła się gęsta mgła. Po dojechaniu na miejsce nie bardzo mogliśmy odnaleźć miejsce do zjazdu do schroniska, ale w końcu się udało- po kilku minutach całkiem niezłego offroad'u VW T4 znaleźliśmy się w końcu pod PTTK "Zygmuntówka".
Zajęliśmy zarezerwowany wcześniej pokój, ogarnęliśmy bagaże i rozpoczęliśmy dość intensywny wieczór ;)
Padać oczywiście nie przestało, a wręcz przeciwnie- lało niemiłosiernie prawie całą noc.


  • DST 6.55km
  • Czas 00:25
  • VAVG 15.72km/h
  • Sprzęt [R.I.P.] BUBek
  • Aktywność Jazda na rowerze

...

Czwartek, 15 października 2015 · dodano: 15.10.2015 | Komentarze 0

Już jutro kolejny rajd Rowersów. Jak ostatnio wyliczyłem, to ogólnie bodajże ósmy rajd w ogóle (cztery wiosenne i cztery jesienne); tym razem padło na Góry Sowie, a konkretniej na szlaki Strefy MTB Sudety
Miejsce do spania mamy klepnięte, dziewięć osób chętnych ( plus Mango :)), sprzęt prawie gotowy i zapakowany, więc pozostaje tylko przetrwać jutrzejszy dzień w pracy i dojechać na miejsce...
Patrząc za okno- deszcz od właściwie trzech dni, zimno od przeszło tygodnia. A w Sowich pewnie jeszcze bardziej mokro i jeszcze zimniej... czyli Jesienny Rajd pełną gębą, jak co roku ;)



Kategoria Praca, Wrocław


  • DST 7.31km
  • Czas 00:28
  • VAVG 15.66km/h
  • Sprzęt [R.I.P.] BUBek
  • Aktywność Jazda na rowerze

...

Środa, 14 października 2015 · dodano: 14.10.2015 | Komentarze 0

Kategoria Praca, Wrocław


  • DST 8.93km
  • Czas 00:36
  • VAVG 14.88km/h
  • Sprzęt [R.I.P.] BUBek
  • Aktywność Jazda na rowerze

...

Wtorek, 13 października 2015 · dodano: 14.10.2015 | Komentarze 0

Do MT-91 wjechały nowe bloki.
Kategoria Praca, Serwis, Wrocław


  • DST 6.55km
  • Czas 00:25
  • VAVG 15.72km/h
  • Sprzęt [R.I.P.] BUBek
  • Aktywność Jazda na rowerze

...

Poniedziałek, 12 października 2015 · dodano: 13.10.2015 | Komentarze 0

Pierwszy raz w tym sezonie jesienno- zimowym w czapce i rękawiczkach.
I tak przez najbliższych pięć miesięcy...
Kategoria Praca, Wrocław


Flag Counter