Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi Ciacho1985 z miasteczka Jordanów Śląski / Wrocław. Mam przejechane 45574.43 kilometrów w tym 6677.79 w terenie. Jeżdżę z prędkością średnią 16.56 km/h i się wcale nie chwalę.
Więcej o mnie.

baton rowerowy bikestats.pl
button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl

Archiwum bloga

Wpisy archiwalne w miesiącu

Czerwiec, 2015

Dystans całkowity:201.44 km (w terenie 25.00 km; 12.41%)
Czas w ruchu:02:59
Średnia prędkość:13.71 km/h
Maksymalna prędkość:48.00 km/h
Suma podjazdów:607 m
Liczba aktywności:21
Średnio na aktywność:9.59 km i 1h 29m
Więcej statystyk

...

Czwartek, 18 czerwca 2015 · dodano: 19.06.2015 | Komentarze 0

Kategoria Wrocław, Praca


...

Środa, 17 czerwca 2015 · dodano: 18.06.2015 | Komentarze 0

Po pracy Mango w auto i do Krystiana na serwis dojazdowy. :)
Kategoria Praca, Rowersi, Wrocław


Mango!

Wtorek, 16 czerwca 2015 · dodano: 17.06.2015 | Komentarze 0

Mango.
Nasz... pies. :)
Wyszło dość spontanicznie, jak większość spraw u nas ;)
Już od dawna chcieliśmy psa; postawiliśmy na gończego polskiego- z uwagi na to, że jest rasą "stworzoną" dla nas; lubi (i może) biegać, co jest dla nas o tyle istotne, że często chcielibyśmy z nim wyjeżdżać na rowery; dodatkowo dobrze znosi mieszkanie i miasto w ogóle... Zaczęliśmy nawet odkładać na słodkiego szczeniaczka.

Trochę jednak biliśmy się z myślami... Może jednak adopcja? Tak było by bardziej "po naszemu"; a przecież psiaków w schroniskach, niestety, ale nie brakuje...
Wątpliwości rozwiały się bardzo szybko, bo Justynka znalazła ogłoszenie o Mango, wtedy jeszcze Rikim. Ze zdjęcia uśmiechał się do nas ładny, pogodny dwuletni kundelek. Z opisu wynikało, że jest to pies stworzony dla nas- lubi biegać, umie biegać za rowerem, jest stosunkowo łagodny, dobrze reaguje na koty, dobrze czuje się w mieście i poza nim.
Nawiązaliśmy więc kontakt i po kilku dniach niepewności czy się uda pojechaliśmy po psiaka...

W rzeczywistości jest naprawdę superpsem. Koty traktuje albo jak powietrze, albo próbuje się z nimi bawić; te z kolei, choć początkowo  bardzo niechętne, teraz coraz bardziej się z Mango oswajają. Nie wchodzą sobie w drogę, żadnych strat w futrzakach nie ma, nie ma szczekania, warczenia, biegania, jest ok.
Pomału, z każdym dniem, coraz bardziej się poznajemy i do siebie przyzwyczajamy. :)
Niektórzy mają nas za niepoważnych, że przy trzech kotach i w niewielkim mieszkaniu zdecydowaliśmy się na psiaka, ale... nam po prostu brakowało Mango w naszym życiu :)



Kategoria Praca, Wrocław


...

Piątek, 12 czerwca 2015 · dodano: 12.06.2015 | Komentarze 0

Kategoria Praca, Wrocław


...

Środa, 10 czerwca 2015 · dodano: 10.06.2015 | Komentarze 0

Kategoria Praca, Wrocław


...

Wtorek, 9 czerwca 2015 · dodano: 10.06.2015 | Komentarze 0

Kategoria Praca, Wrocław


...

Poniedziałek, 8 czerwca 2015 · dodano: 09.06.2015 | Komentarze 0

No i kolejna trzydziestka w tym roku za mną... Tym razem do grona szczęśliwych (prawie)emerytów dołączył Franek.
A że ostatnio kupił sobie fajny rower, to zrzuciliśmy się z Adamem i Basem na siodełko, które- miejmy nadzieję- posłuży mu kolejne trzydzieści lat :)
Dwadzieścia trzy lata przyjaźni zobowiązują ;)

Brooks Swollow.











A w drodze na imprezę złapaliśmy kapcia w busiku... :) Koło zapasowe było, klucz do kół również. Zabrakło jedynie małego szczegółu- lewakra do podniesienia auta... ;) Szybka akcja, pomoc miłego pana z innego busa i całkiem szybko zaradziliśmy :)
Niedawno pierwszy raz w życiu jechałem do pracy autem, teraz pierwszy samochodowy kapeć... ;)
Kategoria Praca, Wrocław


Uczestnicy

Powrót + miasto.

Piątek, 5 czerwca 2015 · dodano: 07.06.2015 | Komentarze 0

Wstaliśmy wyjątkowo wcześnie. Spało mi się na tyle kiepsko, że już po piątej pierwszy raz się obudziłem, a oboje byliśmy na nogach już chwilę po siódmej...
Zastanawialiśmy się co zrobić z dniem, czy jechać rowerami traskę przez Chatkę Górzystów, Rozdroże pod Cichą Równią i z powrotem do auta czy może autem gdzieś pozwiedzać.
Decyzję pomógł nam podjąć pan parkingowy, który chciał nas skasować kolejną dyszkę za postój na parkingu... Zapakowaliśmy busa i ruszyliśmy w stronę zamku Czocha.
Pogoda świetna, że aż szkoda było siedzieć w aucie. Dojechaliśmy do zamku, zwiedziliśmy dziedziniec (za całe pięć złotych od osoby; zwiedzanie całego zamku tylko z przewodnikiem i trochę za drogie...) i pojechaliśmy nad zalew Pilchowicki na zaporę. Tam zjedliśmy (strasznie parszywe swoją drogą) placki, rzuciliśmy okiem na okolicę i zaczęliśmy kierować się z powrotem do Wrocławia.
W Jeleniej Górze trafiły nam się dwie autostopowiczki, które zabraliśmy do Wrocławia. W domu byliśmy na tyle wcześnie, że szkoda było w nim siedzieć i marnować pogodę. Wzięliśmy rowery i pojechaliśmy na Maślice nad wodę...
Trochę szkoda, że tak szybko wróciliśmy do miasta, ale i tak fajnie, że w końcu mogliśmy gdzieś razem wyjechać i się zwyczajnie zrestartować. :)





































  • DST 33.91km
  • Teren 25.00km
  • Czas 02:34
  • VAVG 13.21km/h
  • VMAX 48.00km/h
  • Podjazdy 607m
  • Sprzęt [R.I.P] Canyon Nerve AL+
  • Aktywność Jazda na rowerze
Uczestnicy

Izery.

Czwartek, 4 czerwca 2015 · dodano: 07.06.2015 | Komentarze 0

W końcu dłuższy weekend się trafił. W pracy wszystkim nam zrobili wolne, bo kto w długi weekend przt sprzyjającej pogodzie myśli o kupnie roweru...? :) Justynka załatwiła sobie zastępstwa, więc można było pomyśleć o wyjeździe.
Padło na (nasze chyba ulubione) Izery. Wcześniej dałem ogłoszenie na blabla, zgłosiły się dwie pasażerki, więc i koszta sensowniej się rozłożyły...
Wystartowaliśmy o ósmej, a przed jedenastą byliśmy już na miejscu. Spokojnie, bez pośpiechu przepakowaliśmy plecaki i niespiesznie ruszyliśmy w stronę Orle. Trasa bardzo podobna do mojej ostatniej z Mariem i Eweliną, tym razem jednak z Justynką. W Orle, jak to przy pięknej pogodzie, dzikie tłumy, więc wypiliśmy po piwku i pojechaliśmy do Harrachov. Głównie po to, żeby odwiedzić browar, w którym nie było mi dane ostatnio spróbować piwka.
Spokojnie, leśnym szlakiem, dojechaliśmy na miejsce, wypiliśmy po piwku i zaczęliśmy z powrotem wspinać się do Jakuszyc do autka.
W busiku zjedliśmy obiad, przepakowaliśmy plecaki na opcję wieczorno- nocną, zabraliśmy Sheltera i ruszyliśmy znów w kierunku Orle. Na miejscu zapytaliśmy gospodarza o możliwość rozbicia płachty na miejscu, ale dziesięć złotych za osobę to trochę za dużo. Tym bardziej, że Shelter nie jest nawet namiotem, a my nie zamierzaliśmy korzystać z sanitariatów. No, ale "takie są zasady", jak powiedział właściciel. Zebraliśmy się więc na nasze ulubione miejsce nad rzeczkę Izerkę.
Mimo, że nie było nas tu przeszło dwa lata, odnaleźliśmy miejsce bez problemu. Przygotowując się na nocleg zaczęliśmy szukać drewna na ognisko, szykować miejsce na ogień, chłodzić piwka i takie tam czynności obozowe ;)
Zagotowaliśmy wodę na zupę, zjedliśmy podwieczorek; słońce zaszło, pomału zaczął się robić zmrok. Zrobiło się dość chłodno, nie wiedzieć czemu dziwnie się zeschizowaliśmy całą sytuacją i... postanowiliśmy wrócić spać do Jakuszyc na parking do busika. W sumie dobrze wyszło, bo noc była bardzo rześka, żeby nie powiedzieć zimna, a nad rzeką byłoby jeszcze gorzej... Dobrze mieć autko do którego można wrócić i się w nim przespać :)
W busiku posiedzieliśmy jeszcze chwilę, zagraliśmy w karciochy i poszliśmy spać...




























































Kategoria Canyon, Czechy, Góry, Nepomuki


...

Wtorek, 2 czerwca 2015 · dodano: 03.06.2015 | Komentarze 0

Po pracy z Żoneczką na grilla.. :)
Kategoria Praca, Wrocław


Flag Counter