Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi Ciacho1985 z miasteczka Jordanów Śląski / Wrocław. Mam przejechane 45438.83 kilometrów w tym 6642.79 w terenie. Jeżdżę z prędkością średnią 16.55 km/h i się wcale nie chwalę.
Więcej o mnie.

baton rowerowy bikestats.pl
button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl

Archiwum bloga

Wpisy archiwalne w miesiącu

Lipiec, 2016

Dystans całkowity:469.91 km (w terenie 134.60 km; 28.64%)
Czas w ruchu:28:31
Średnia prędkość:16.48 km/h
Maksymalna prędkość:35.62 km/h
Suma podjazdów:573 m
Liczba aktywności:35
Średnio na aktywność:13.43 km i 0h 48m
Więcej statystyk
  • DST 9.40km
  • Czas 00:34
  • VAVG 16.59km/h
  • Sprzęt [R.I.P.] BUBek
  • Aktywność Jazda na rowerze

...

Poniedziałek, 4 lipca 2016 · dodano: 04.07.2016 | Komentarze 0

Kategoria Praca, Wrocław


  • DST 43.18km
  • Teren 15.00km
  • Czas 02:46
  • VAVG 15.61km/h
  • VMAX 25.66km/h
  • Temperatura 20.0°C
  • Podjazdy 164m
  • Sprzęt [R.I.P.] Diamant
  • Aktywność Jazda na rowerze

Druga - Bawełniana - rocznica nad Bajkałem.

Niedziela, 3 lipca 2016 · dodano: 03.07.2016 | Komentarze 0

Po pracy w sobotę mieliśmy jechać nad Bajkał pod namiot; zapowiadali jednak załamanie pogody i burze na wieczór i noc, więc zrezygnowaliśmy z tego planu i postanowiliśmy, że pojedziemy w niedzielę - zrobimy grilla, posiedzimy nad wodą, a Mango się wybiega.

Tak jak postanowiliśmy, tak też zrobiliśmy i po jedenastej byliśmy już zapakowani i gotowi do jazdy. Dla Justynki ważny dzień, bo po zdjęciu szyny dopiero trzeci raz wyszła na rower, a na Diamancie, to już w ogóle nie pamiętamy, kiedy jeździła...
Mi zależało na tym, żeby przed wakacjami sprawdzić, jak jeździ się Diamantem objuczonym czterema sakwami i przyczepką z psem. Napchałem więc do sakw co się dało i w drogę.







Jest nie najgorzej, zakładając, że nie jechałem z zapakowanym planowanym ekwipunkiem wakacyjnym (brak worka transportowego z namiotem, matami samopompującymi i śpiworami...), a i przewyższeń jakichś dużych nie było. Przy sztywniejszych podjazdach zakładam, że będzie mnie ratowało przełożenie 1 x 1 (24 x 34). Po płaskim spoko, nawet pod wiatr.
Jedyne, nad czym się zastanawiam, to montaż worka transportowego Crosso na przyczepie Mango. Trochę, żeby odciążyć tylne koło, ale przede wszystkim, żeby dociążyć DoggyVana, bo jak psa nie ma w środku, bo biegnie luzem, to strasznie skacze i hałasuje na wybojach.
Jeszcze miesiąc na ułożenie w głowie co zabierać, a czego kategorycznie unikać. W większości pewnie zdublujemy bagaż, który zabieraliśmy w podróż poślubną.

Chciałbym tym razem jednak troszkę "usprawnić" sprawę gotowania i smażenia. Kuchenka nie zawsze się sprawdza, bo często mocno wieje i dużo gazu traci się zupełnie bez potrzeby. Na kuchence dodatkowo ciężko zrobić kiełbasę czy coś upiec. Bez sensu jest też targać ze sobą całego grilla, bo gabaryt trochę za duży. Na jednorazowe z kolei szkoda i miejsca i pieniędzy.
Dlatego postanowiłem dziś sprawdzić "patent", który już wiem, że będziemy wykorzystywali nad morzem.
Dół, dwie blaszki i bagnet do AK - 47 jako stelaż, ruszt od grilla i już.
W dole palimy ogień, wystarczy naprawdę niewiele drewna, żeby przygotować w takich warunkach szybki posiłek czy zagotować wodę. Na ruszcie kładziemy, to co chcemy - kiełbę, szaszłyki, rybkę, gar z wodą na kawę lub do zagotowania fasolki szparagowej... Cokolwiek.
A że ja takie zabawy lubię, to tym chętniej mniej będę używał kuchenki gazowej :)
O tym, że takie ognisko jest bardziej ekonomiczne i bezpieczne (!) nie będę wspominał.
























Przy okazji, w trakcie pobytu nad Bajkałem, dowiedzieliśmy się od... mojej Mamy, że mamy dziś drugą rocznicę ślubu cywilnego. :)
Pamiętały dwie osoby - moja Mama właśnie i Kolec, która była naszą "cywilną" świadkową.
Nie ma co mieć pretensji o to, że nikt nie pamiętał, skoro sami zainteresowani, czyli my - zapomnieliśmy :)
Nic to jednak, naszą Bawełnianą (!?) Rocznicę spędziliśmy w cudownych okolicznościach przyrody, przy kiełbasie z ognia, zamiast w nie wiadomo jakiej restauracji na kolacji...
Kochana ta moja Żona, że nie zabiega o takie pierdoły.
No i że zapomnieliśmy wspólnie o tym dniu... ;)



W okolicach szesnastej zaczęliśmy się zbierać do powrotu. Tym razem nie przez Swojczyce i Wojnów, a wzdłuż obwodnicy - do Siechnic i stamtąd przez Radwanice do Wrocławia.









Piesek wybiegany i "wypływany".
(Przy okazji spotkaliśmy jego starszego sobowtóra - pieska, który wyglądał identycznie, jak Mango, z tym wyjątkiem, że miał różowy, a nie czarny nochal. Borys, bo tak się nazywał jest mieszańcem labradora i owczarka kaukaskiego, więc wygląda na to, że i Mango ma podobne korzenie. Czteroletni Borys, podobnie jak Mango, ma dwie misje - utylizacja wszystkich patyczków na świecie oraz uratowanie tych z wody i... zutylizowanie ich. Borys jest tak podobny do Mango, że w pierwszej chwili ja zastanawiałem się, co nasz pies robi u obcych ludzi, a tamci zastanawiali się dlaczego obcy ludzie trzymają ich Borysa. Podobieństwo tak uderzające, że poprosiliśmy ich o przesłanie nam zdjęć Borysa, jak był malutki, bo strasznie ciekawi nas, jak wyglądał Mango - szczeniaczek :)).
My najedzeni i odpoczęci.
"Sprzęt" i bagaż sprawdzone.
Justynka zadowolona, że po takim czasie dała radę z taką wycieczką.
Przejażdżka z niespodzianką w postaci rocznicy naprawdę udana!



 Przy okazji rozmowy na temat wakacji stwierdziliśmy, że chyba szkoda czasu, sił i finansów na dojazd autem do Świnoujścia tylko po to, żeby potem do niego wracać (nota bene - pociągiem) z Helu do Szczecina.
Skoro i tak mamy jechać raz pociągiem, to można i dwa: Wrocław - Świnoujście, potem rowerami na Hel i stamtąd pociągiem relacji Hel - Wrocław z powrotem.
Najbardziej przeraża pakowanie do pociągu dwóch rowerów, ośmiu sakw, przyczepki, psa i dwójki ludzi. Nie mniej jednak bez sensu jest tracić czas na dojazdy autem i do auta, który moglibyśmy wykorzystać na słodkie nicnierobienie na plaży na ten przykład.
Jeśli tylko uda się znaleźć powrotne bezpośrednie połączenie z Helu do Wrocławia, to chyba nie ma się co zastanawiać.
Szkoda kasy na paliwo, szkoda zostawiać auto na tydzień, skoro przed północą mamy pociąg, który jedzie niespełna osiem godzin i w Świnoujściu jesteśmy przed siódmą rano.
Jeszcze miesiąc, coś się wymyśli.
Kategoria Diamant, Wrocław


  • DST 3.73km
  • Czas 00:15
  • VAVG 14.92km/h
  • Sprzęt [R.I.P.] BUBek
  • Aktywność Jazda na rowerze

...

Sobota, 2 lipca 2016 · dodano: 03.07.2016 | Komentarze 0

Kategoria Wrocław


  • DST 7.59km
  • Czas 00:25
  • VAVG 18.22km/h
  • VMAX 28.83km/h
  • Sprzęt [R.I.P.] Diamant
  • Aktywność Jazda na rowerze

...

Sobota, 2 lipca 2016 · dodano: 03.07.2016 | Komentarze 0

Kategoria Diamant, Praca, Wrocław


  • DST 13.36km
  • Teren 1.30km
  • Czas 00:45
  • VAVG 17.81km/h
  • Sprzęt [R.I.P.] BUBek
  • Aktywność Jazda na rowerze

...

Piątek, 1 lipca 2016 · dodano: 01.07.2016 | Komentarze 0

Żona zażyczyła sobie nową, multifunkcjonalną kierownicę. Przyszła, więc pozostało zamontować. W sam raz na wakacje po złamanym palcu i Jej problemami zdrowotnymi. 
Za lekko ponad miesiąc ruszamy. 
A za tydzień Tropiciel T20 w Miasteczku Śląskim :)











Kategoria Praca, Serwis, Wrocław


Flag Counter