Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi Ciacho1985 z miasteczka Jordanów Śląski / Wrocław. Mam przejechane 45438.83 kilometrów w tym 6642.79 w terenie. Jeżdżę z prędkością średnią 16.55 km/h i się wcale nie chwalę.
Więcej o mnie.

baton rowerowy bikestats.pl
button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl

Archiwum bloga

Wpisy archiwalne w miesiącu

Sierpień, 2019

Dystans całkowity:228.53 km (w terenie 31.56 km; 13.81%)
Czas w ruchu:12:30
Średnia prędkość:14.52 km/h
Maksymalna prędkość:38.68 km/h
Suma podjazdów:678 m
Liczba aktywności:23
Średnio na aktywność:9.94 km i 0h 53m
Więcej statystyk

...

Piątek, 30 sierpnia 2019 · dodano: 30.08.2019 | Komentarze 0

Trzy dni bez roweru. 
Trzy dni pracy zdalnej z domu. 
Wczoraj i przedwczoraj Justynka na egzaminie w Poznaniu. 
Jutro ślub i wesele Natalii i Maćka. 
Dziś psiaki znów na wakacjach w Mikolinie (fajny im się ten sierpień trafił... ;-)) . 
Mimo pogody nie bardzo był czas na rower. Może czas i y się znalazł, ale zarówno Diamanty, jak i Canyony na wsi, w Brzegu zostały na Jedynie BUBki. 
Kiepski ten rok w rowerowe kilometry. 



Św. Jan Nepomucen ustrzelony przez Justynę na powrocie z Poznania w Szkaradowie. 
(Przypuszczalnie przed renowacją napis na cokole był nieco inny, choć z uwagi na lokalizację - kto wie?) 
To z resztą nie jedyny Nepomucen w Szkaradowie - KLIK ;-) 


Kategoria Nepomuki


  • DST 0.84km
  • Czas 00:03
  • VAVG 16.80km/h
  • Sprzęt [R.I.P] Florence
  • Aktywność Jazda na rowerze

...

Wtorek, 27 sierpnia 2019 · dodano: 28.08.2019 | Komentarze 0

Powrót do pracy po urlopie i zawrotne kilometry z powrotu z biura na dworzec ;-) 
Łatwo nie było, ale na szczęście jutro i pojutrze zdalnie z Brzegowa :-)
Kategoria Praca, Wrocław


...

Poniedziałek, 26 sierpnia 2019 · dodano: 27.08.2019 | Komentarze 0

Kategoria Brzeg


  • DST 8.21km
  • Teren 6.50km
  • Czas 00:36
  • VAVG 13.68km/h
  • VMAX 26.31km/h
  • Podjazdy 6m
  • Sprzęt [R.I.P] Canyon Nerve AL+
  • Aktywność Jazda na rowerze

...

Sobota, 24 sierpnia 2019 · dodano: 24.08.2019 | Komentarze 0

Trzeci dzień w Mikolinie. Trochę się ogarnęliśmy, trochę odpoczywaliśmy. Było też przy czy pomóc teściom, więc się nie nudzimy... 
Wczoraj były grzyby, dziś popołudniu wybraliśmy się na chwilę na rower, żeby obiad się ułożył ;-) 





Wczoraj Justynka przywiozła do Mikolina Czesława, bo w starym domu pojawiła się mysza. Psy sobie nic z niej nie robiły, więc może kot pomoże? Póki co z białego Cześka zrobił się Czesio szary, bo przebiegł się po kominie w piecu chlebowym... A mysza dalej harcuje, bo kot woli siedzieć na parapecie i oglądać ptaszki za oknem, niż uganiać się za szkodnikiem. 

Kategoria Canyon, Wakacje 2019


Wakacje 2019; dzień trzynasty.

Czwartek, 22 sierpnia 2019 · dodano: 25.08.2019 | Komentarze 0

Dziś, niestety, już powrót do Mikolina, a potem do Brzegu. 
Zaraz po pobudce Justynka z koszem w ręce poszła do lasu szukać grzybów, znalazła... pięć :-) 
Na spokojnie zjedliśmy śniadanie, wypiliśmy kawkę i herbatę, zebraliśmy się i ruszyliśmy w stronę Mikolina... 

Blisko dwa tygodnie w trasie; busik spisał się na medal, przejeżdżając bez żadnej awarii ponad półtora tysiąca kilometrów., a spało się w nim wygodniej niż w domu :-) 















Dzisiejszy Nepomucen spotkany w Naroku: 





Wakacje 2019; dzień dwunasty.

Środa, 21 sierpnia 2019 · dodano: 25.08.2019 | Komentarze 0

Dziś dzień bez roweru. 
Po śniadaniu spakowaliśmy auto, pożegnaliśmy się ze wszystkimi i ruszyliśmy w drogę. 
Do Mikolina mieliśmy ponad trzysta kilometrów, więc spokojnie mogliśmy zrobić to "na raz", ale... nie chcieliśmy. ;-) 
Postanowiliśmy więc odwiedzić po drodze Ojcowski Park Narodowy, Maczugę Herkulesa oraz Zamek na Pieskowej Skale. 
Do Ojcowskiego Parku Narodowego dojechaliśmy nudnymi, jak flaki z olejem bocznymi drogami, gdzie nie było żadnego ciekawego krajobrazu, jedynie wioska za wioską, pola utopione w wodzie po wczorajszej nawałnicy. 
W końcu zaparkowaliśmy pod Maczugą Herkulesa, gdzie zrobiliśmy sobie obowiązkowe zdjęcie i poszliśmy na zamek na Pieskową Skałę. Na zamku kawa i ciacho :-) 
Przy aucie pytanie - co dalej? Do domu w miarę blisko, ale jeszcze szkoda wracać... Pojechaliśmy więc pod Turawę nad Jezioro Srebrne. Jak byliśmy tam dwa lata temu, to były tłumy, ale dziś mamy środek tygodnia i końcówkę wakacji (a jak się potem okazało i nawałnicę, która skutecznie wystraszyła urlopowiczów...). 
Znaleźliśmy sobie ustronne miejsce nad samym brzegiem jeziora. Wieczór spędziliśmy więc w pięknych okolicznościach przyrody, przy grillu, z kąpielami w jeziorze i leżeniem w hamaczku... 

























Dzisiejsze Nepomukowe "żniwa": 

Stopnica: 




Nowy Korczyn: 






Koszyce: 



Włostowice: 




Pieskowa Skała: 





Zakrzów Turawski: 





  • DST 78.86km
  • Teren 2.50km
  • Czas 04:35
  • VAVG 17.21km/h
  • VMAX 36.72km/h
  • Podjazdy 365m
  • Sprzęt [R.I.P] Canyon Nerve AL+
  • Aktywność Jazda na rowerze

Wakacje 2019; dzień jedenasty.

Wtorek, 20 sierpnia 2019 · dodano: 25.08.2019 | Komentarze 0

Wstaliśmy chwilę po siódmej, a w kuchni już było gwarno. Zjedliśmy wspólne śniadanie, wypiliśmy kawę i tuż przed dziesiątą wyruszyliśmy na rowery. 
Dzisiejszy cel - Pacanów. Początkowo mięliśmy jechać autem, ale stwierdziliśmy, że pogoda sprzyja i żal było by nie pojechać rowerami. Trasa bardzo przyjemna, właściwie sam równy asfalt, trochę podjazdów, trochę zjazdów. Przed dwunastą dojechaliśmy do Pacanowa - wszędzie widać było Matołki. Objechaliśmy miasteczko i pojechaliśmy do Europejskiego Centrum Bajek, gdzie trochę się pokręciliśmy, a Justynka kupiła dla chrześnicy "Przygody Koziołka Matołka". 
Powrót częściowo tą samą trasą; w Oleśnicy ( nie tej dolnośląskiej ;-)) zatrzymaliśmy się na piwo w "Mariano Italiano" - pizzerii, która była jednocześnie kawiarenką, okoliczną mordownią i punktem Lotto. 
Stamtąd odbiliśmy nie na Staszów, a na Rytwiny, do Pustelni Złotego Lasu, całkiem niedawno odrestaurowanej. 
Dalej już przez Staszów, gdzie najpierw zrobiliśmy "płynne" zakupy, następnie dojechaliśmy nad "naszą" rzeczkę. Szybkie moczenie, szybkie piwko i szybki powrót do Czernicy. 
Na miejscu niespodziankę zrobiła nam Małgosia - córka cioci i wujka, która przyjechała z Warszawy, jak usłyszała, że przyjechaliśmy w odwiedziny. 
Znów obfity obiad i... spać. 
Wieczorem ulewa, ale to taka, jakiej dawno nie widzieliśmy; dosłownie ściana deszczu. 
Miłym zaskoczeniem był Dominik - syn Gosi - który mimo, że widział nas pierwszy raz od razu potraktował nas, jakbyśmy się widzieli regularnie kilka razy w roku :-) Nie odstępował nas na krok :-) 





























  • DST 20.08km
  • Teren 3.00km
  • Czas 01:23
  • VAVG 14.52km/h
  • VMAX 38.68km/h
  • Podjazdy 125m
  • Sprzęt [R.I.P] Canyon Nerve AL+
  • Aktywność Jazda na rowerze

Wakacje 2019; dzień dziesiąty.

Poniedziałek, 19 sierpnia 2019 · dodano: 25.08.2019 | Komentarze 0

Noc na dziko spokojna i ciepła; na naszej polance i plaży i plaży byliśmy totalnie sami, paręset metrów od nas było pole biwakowe i dwóch starszych wędkarzy moczących kije w zalewie. 
Od rana piękne słońce, lekki wiatr - pięknie! "Obozowy" standard - składanie łóżka, kawa, toaleta... Dziś jedziemy niedaleko, bo do sąsiedniej wioski oddalonej o około dziesięć kilometrów, w odwiedziny do wujka Alka i cioci Zosi. 
Oboje niedawno wrócili ze Stanów i teraz większość roku mieszkają spokojnie w niewielkim domku w Czernicy, a część u córki po Warszawą. 
Do Czernicy dojechaliśmy szybciutko, po drodze zahaczyliśmy o Staszów, żeby zrobić zakupy. ( W końcu kupiliśmy grilla, bo od początku wycieczki  wozimy węgiel, który był jeszcze na wyposażeniu poprzedniego busa ;-)). 
Do domu wujka trafiliśmy bez problemu, mimo, że ostatni raz byłem tam bodajże w tysiąc dziewięćset dziewięćdziesiątym szóstym... Wujek trochę się postarzał, choć ostatni raz widzieliśmy się kilka(naście) late temu, a ciocię widziałem pierwszy raz w życiu, bo ciągle była w Stanach... 
Po śniadaniu posiedzieliśmy na tarasie przy kawie. W międzyczasie skorzystaliśmy z pralki, bo w ostatnie gorące dni trochę nam się nazbierało ciuchów. 
Mimo niebywałej duchoty i gorąca wybraliśmy się rowerami do Kurozwęk. Pokręciliśmy się trochę po pałacowym placu, odwiedziliśmy okoliczną zagrodę, gdzie były między innymi kozy, osły, krowy, kury, a nawet... bizony :-) W przypałacowej restauracji mozna nawet zjeść burgera z mięsem z bizona, ale nie skorzystaliśmy. Za to skorzystaliśmy z oferty tutejszego rzemieślniczego Browaru Popiel. 
Trochę pokręciliśmy się po okolicy i zaczęliśmy wracać boczną drogą; po drodze była Justynkowa kąpiel w Czarnej i zgubienie szlaku ;-) 
W końcu, przez Staszów, udało nam się zajechać z powrotem do Czernicy. Po obfitym (OBFITYM!!!) obiedzie zalegliśmy na tarasie i podziwialiśmy wieczorne niebo, bo akurat zaczęło zbierać się na burzę. Burza co prawda przeszła bokiem, ale grzmiało całkiem nieźle, a na niebie widać było odwrócone pioruny, które widzieliśmy pierwszy raz w życiu. 
Dziś pierwszy nocleg w trakcie tych wakacji, którego nie spędzamy w busiku... ;-) 


























W Kurozwękach udało się trafić na dwóch Nepomucenów - jeden mocno zniszczony na wzgórzu nad rzeką Czarną, a drugi, wyglądający na nowy, na dziedzińcu miejscowego Domu Pomocy Społecznej. 








  • DST 4.06km
  • Teren 4.06km
  • Czas 00:28
  • VAVG 8.70km/h
  • VMAX 27.86km/h
  • Podjazdy 21m
  • Sprzęt [R.I.P] Canyon Nerve AL+
  • Aktywność Jazda na rowerze

Wakacje 2019; dzień dziewiąty.

Niedziela, 18 sierpnia 2019 · dodano: 25.08.2019 | Komentarze 0

Dziś pobudka chwil e po siódmej, wspólna kawka i Justynka pojechała na wykłady, a ja zająłem się pakowaniem auta i sprzątaniem. Dziś zmieniamy województwo i ruszamy nad Zalew Chańcza. 
Piękną i malowniczą drogą przez Góry  Świętokrzyskie dojechaliśmy nad jezioro. Najpierw stanęliśmy na płatnym czymś a'la parking i pole namiotowe w jednym. Wzięliśmy rowery i pojechaliśmy na rekonesans po okolicy. Udało nam się trafić na fajną polankę połączoną z plażą, zupełnie na dziko. Wróciliśmy po auto i zajechaliśmy na nasze nowe miejsce. 
Był przechadzający się linią brzegową bocian, który podjadał ryby i małże; był zachód słońca, którego zabrakło nam nad morzem. 
A wieczorem posiedzieliśmy przed autem w zupełnej ciemności i podziwialiśmy gwieździste niebo. 


















Dzisiejszy Nepomucen spotkany w miejscowości Parczówek: 





  • DST 9.15km
  • Teren 3.50km
  • Czas 00:43
  • VAVG 12.77km/h
  • VMAX 24.34km/h
  • Podjazdy 37m
  • Sprzęt [R.I.P] Canyon Nerve AL+
  • Aktywność Jazda na rowerze

Wakacje 2019; dzień ósmy.

Sobota, 17 sierpnia 2019 · dodano: 25.08.2019 | Komentarze 0

Justynka od rana na warsztatach. 
Poranek nie należał do łatwych, nie spodziewałbym się po tych fizjoterapeutach, że są tacy imprezowi ;-) 
Po kawie i śniadaniu ruszyłem się na rower, głównie nad Pilicę. W międzyczasie zgadałem się z Justyną i udało nam się zjeść wspólny obiad w Karczmie. Potem posiedziałem trochę nad rzeką, bo pogoda sprzyjała i wróciłem do auta. Justyna skończyła zajęcia i podjechaliśmy znów nad Pilicę, bo chciała pomoczyć nogi w rzece. W drodze powrotnej wskoczyliśmy znów do Karczmy na zupę. 
Dziś cała ekipa miała zaplanowanego grilla w miejscu wczorajszego koncertu, ale odpuściliśmy na rzecz kameralnego ogniska, które zrobiliśmy sobie w ogrodzie. Bardzo kameralnie i przyjemnie :-) 






Flag Counter