Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi Ciacho1985 z miasteczka Jordanów Śląski / Wrocław. Mam przejechane 45993.03 kilometrów w tym 6707.79 w terenie. Jeżdżę z prędkością średnią 16.57 km/h i się wcale nie chwalę.
Więcej o mnie.

baton rowerowy bikestats.pl
button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl

Archiwum bloga

Wpisy archiwalne w kategorii

Nepomuki

Dystans całkowity:3538.70 km (w terenie 814.13 km; 23.01%)
Czas w ruchu:158:47
Średnia prędkość:15.29 km/h
Maksymalna prędkość:78.00 km/h
Suma podjazdów:22809 m
Suma kalorii:20687 kcal
Liczba aktywności:91
Średnio na aktywność:38.89 km i 2h 41m
Więcej statystyk
  • DST 58.10km
  • Teren 20.00km
  • Czas 03:42
  • VAVG 15.70km/h
  • VMAX 47.76km/h
  • Kalorie 2283kcal
  • Podjazdy 418m
  • Sprzęt [R.I.P] Canyon Nerve AL+
  • Aktywność Jazda na rowerze
Uczestnicy

Trzebnica.

Niedziela, 1 czerwca 2014 · dodano: 01.06.2014 | Komentarze 0

Z rana (a właściwie po jedenastej) wstaliśmy... Głowa po wczoraj trochę ciężka była, ale ostatecznie w okolicach trzynastej udało się wyruszyć.
Trasa miała być w miarę spokojna, niedługa i obfitująca w Nepomuki ;) Padło więc na Trzebnicę. Niedaleko, a było w planie trochę terenu i szybki (z uwagi na wiatr) powrót do Wrocławia częściowo asfaltem, a częściowo ścieżką rowerową, która jest poprowadzona od mniej więcej Będkowa do Psar.

Z Wrocławia ruszyliśmy przez Kamieńskiego i Krzyżanowice, gdzie wskoczyliśmy na zielony szlak rowerowy. Trasa trochę asfaltowa, trochę w terenie; było kilka delikatnych podjazdów i parę fajnych zjazdów.
Przez, między innymi, Malinowy Las i Zaczarowane Wzgórza dotarliśmy do Lasu Bukowego na skraju Trzebnicy...



















W Trzebnicy jedziemy prosto do Sanktuarium św. Jadwigi Śląskiej i Bartłomieja Apostoła, gdzie na placu przed kościołem klasztornym jest kolumna ze św. Janem Nepomucenem.







Chronostych:



W Bazylice mniejszej Sanktuarium, przy jednym z ołtarzy bocznych, jest obraz olejny z połowy osiemnastego wieku, przedstawiający św. Jana Nepomucena...





... obraz z dość ciekawym szczegółem zrzucenia Jana Nepomucena z Mostu Karola w Pradze:



Kolejna figura świętego znajdowała się bardzo blisko- przed wejściem do klasztoru.







Kolejny miał być w kościele pw. św. Piotra i Pawła, ale niestety kościół był zamknięty i nie było nam dane go zobaczyć...
Trafiliśmy jedynie na "Hymn o Miłości" na tyłach kościoła...



Pobłądziliśmy chwilę po Trzebnicy w poszukiwaniu sklepu z piwem, a gdy udało nam się zrobić odpowiednie zakupy, wdrapaliśmy się na Kocią Górę.
Przy okazji odkryliśmy jedno z lepszych (o i le nie najlepsze) piwo w tym roku- biały pszeniczny Namysłów z kolendrą i skórką pomarańczy Curacao :)



Absolutny mistrz! :)

Powrót wzdłuż głównej drogi; po dojechaniu do Wrocławia obiad u Mamy i szeroko pojęty odpoczynek :)







Kategoria Canyon, Nepomuki


Zaliczone!

Sobota, 31 maja 2014 · dodano: 01.06.2014 | Komentarze 0

Po pracy przyjechała Justynka i pojechaliśmy do Oławy na ostatnie nauki przedmałżeńskie; wcześniej musieliśmy zaliczyć poradnię rodzinną.
Dzięki uprzejmej pani udało się załatwić wszystko za jednym zamachem (a nie, jak powinno to być- drugi cykl po trzydziestu dniach...).
I tak oto po trzech sobotach udało się otrzymać przepustkę do ślubu kościelnego ;)



W czasie pomiędzy poradnią, a prelekcjami przedmałżeńskimi w kościele mieliśmy trochę czasu, więc ruszyliśmy na poszukiwanie oławskich Nepomuków.

Pierwszy znajdował się w Rynku przed Ratuszem, ale w dwa tysiące siódmym roku został zabrany do renowacji i jakoś tak chyba nie bardzo się komuś spieszy z robotą...

Drugi, jaki w Oławie się znajduje- przy kościele św. Rocha:





I chronostych:



Trzeciego "złapałem" w kościele pw. św. Piotra i Pawła, gdzie odbywały się nauki.
Trochę taki "wyjątkowy", bo pierwszy w zbiorach, który ma palec wskazujący przy ustach, na znak milczenia...



Do domu dotarliśmy późnym wieczorem, szybkie ogarnięcie się i poszliśmy na miasto na browar z Mackiem, Iwcią, Bunny i Piotrkiem.
Kategoria Nepomuki


  • DST 112.13km
  • Czas 05:27
  • VAVG 20.57km/h
  • VMAX 51.30km/h
  • Kalorie 4612kcal
  • Podjazdy 433m
  • Sprzęt [R.I.P.] Szybki
  • Aktywność Jazda na rowerze

Do Wołowa (niedzielna setka).

Niedziela, 25 maja 2014 · dodano: 25.05.2014 | Komentarze 0

Rano odwieźliśmy Kaśkę na dworzec autobusowy na PolskiBus do Katowic; niestety na ten, na który kupiła bilet trochę się spóźniliśmy; no, a do następnego nie bardzo chcieli ją wziąć z rowerem (rower musi być rozkręcony- oba koła oraz- jak powiedział pan z obsługi- zdjęty i zabezpieczony łańcuch...). Tak więc odstawiliśmy ją na Dworzec Główny PKP i pojechała do Gliwic...

Po ostawieniu gościa, a raczej góściówy ;) pojechaliśmy do Ewci i Dominika po nasz aparat, który pożyczali na Tropiciela (swoją drogą wielki szacun za przejście i przetruchtanie przeszło czterdziestu kilometrów i zdobycie wszystkich punktów kontrolnych!). Na miejscu namówiliśmy trochę obolałego Dominika, żeby przejechał się z nami.
Plan był taki, żeby dojechać do Wołowa po kolejne zdjęcie figury św. Jana Nepomucena do kolekcji.

Po dość długim wyjeździe z Wrocławia trafiliśmy do Wilkszyna, gdzie kilka dni temu Justynka wyczaiła jeszcze jednego Nepomuka...





W Brzezince chwila przerwy, rzut okiem na mapę, szybkie piwko i dalej w drogę...



Kierując się w stronę nowego mostu na Odrze w Brzegu Dolnym dotarliśmy do Głoski, gdzie miał być kolejny po drodze Nepomuk. Niestety, miejsce znaleźliśmy, ale figurki nie było. Zaczepiony przez Dominika autochton stwierdził, że "coś tam kiedyś było, ale nie ma; mam nadzieję, że zabrali do renowacji, a nie ukradli...".

Po przejechaniu przez most kierujemy się drogą na Lubiąż; w W Pogalewie Małym robimy półgodzinną przerwę pod sklepem...





(Po powrocie do domu okazało się, że w Pogalewie Małym jest kolejna figura Nepomucena... Tak więc będzie trzeba tam jeszcze wrócić...)

W Pogalewie Wielkim zjeżdżamy z drogi do Lubiąża i kierujemy się na Wołów.
W Wołowie dość szybko i sprawnie trafiamy na Rynek, pod Ratusz, gdzie jest cel wycieczki- św. Jan Nepomucen wieńczący schody prowadzące do Urzędu Miasta.





W restauracji mieszczącej się w piwnicy Ratusza pijemy piwko i zbieramy się w drogę powrotną.



Przy wyjeździe z Wołowa trochę pomyliłem trasę i zamiast na Brzeg Dolny skierowaliśmy się na Oborniki Śląskie i Trzebnicę. Nie ma jednak tego złego, co by na dobre nie wyszło. W trakcie trasy modyfikujemy plany i stwierdzamy, że wrócimy do Wrocławia przez Trzebnicę i przy okazji nabijemy kilka dodatkowych kilometrów...
W Rościsławicach wracamy jednak do pierwotnego planu powrotu przez Uraz i tam się właśnie udajemy.
Mijamy Uraz i Kotowice i od Zajączkowa droga staje się mniej komfortowa z uwagi na to, że wbiliśmy się na wojewódzką trzysta czterdziestkę czwórkę... Tempo niezłe, ale dużo aut, z których większość wyprzedzała na grubość lakieru z prędkością mocno przesadzoną, niż dozwolona, spowodowało, że każde z nas odczuwało "lekki" dyskomfort.
W końcu jednak udaje nam się dotrzeć do domu. 

Pierwsza setka na szosie pękła- nadgarstki trochę bolą, bark i szyja też, ale to kwestia niedopracowanej na długie dystanse pozycji.
Przy okazji pękł też pierwszy tysiąc na Szybkim. :)

A w domu Rudolf spotkał się z braciszkiem, którego złapaliśmy na wycieczce ;)






Kategoria Nepomuki


  • DST 84.47km
  • Teren 60.00km
  • Czas 05:35
  • VAVG 15.13km/h
  • VMAX 49.99km/h
  • Temperatura 19.0°C
  • Podjazdy 178m
  • Sprzęt [R.I.P] Canyon Nerve AL+
  • Aktywność Jazda na rowerze
Uczestnicy

Dolina Baryczy; dzień pierwszy.

Sobota, 22 marca 2014 · dodano: 25.03.2014 | Komentarze 0

Przyszedł w końcu czas na coroczny wyjazd wczesnowiosenny do Doliny Baryczy; może nie taki coroczny, bo w zeszłym roku jakoś nie wypaliło... Nie mniej jednak wyjazd jest tradycyjny i już! ;)
Frekwencja nie najgorsza, choć miało być więcej osób. Ostatecznie w Żmigrodzie stawiło się, łącznie z nami, całe sześć osób plus... Marzenka. ;)

Z Marzeną sytuacja wygląda tak, że dzień wcześniej Młody na naszej grupie na niebieskim portalu napisał, że przyjedzie bez Miazgusia, ale za to z koleżanką Marzeną. Wszyscy w drodze pociągiem do Żmigrodu zachodziliśmy w głowę, kim ona może być, bo nikt wcześniej o niej nie słyszał...
Na miejscu okazało się, kim owa Marzenka jest... ;)





Cała ekipa przed Żmigrodzkim dworcem:


Najpierw tradycyjnie- rundka po Żmigrodzie, zahaczając o zabytkową wieżę ciśnień...



... pobliski kościół...



... gdzie, zupełnie przypadkiem, odkryliśmy kolejnego, nowego Nepomucena (bardzo z resztą "bogatego"!):





Dalej, kierując się ku wylotowi z miasta, odwiedziliśmy trwałą ruinę, czyli Pałac Hatzfeldów z przypałacowym parkiem. Nie obyło się bez wygłupów ;)



















Stamtąd już (prawie) prosto nad staw Jan, gdzie mieliśmy sprawdzoną miejscówkę sprzed dwóch lat :)
Nie zagłębiając się w opisy- kilka poglądowych zdjęć ku pamięci ;)























Po drodze zaliczamy między innymi Wzgórze Joanny, ścieżkę rowerową poprowadzoną śladem dawnej kolejki wąskotorowej, Sułów, Milicz...























W końcu, tuż przed zmrokiem dotarliśmy do "naszej" wiaty (po wcześniejszym się zapowiedzeniu u leśniczego z Potaszni ;)).
Pozostało tylko rozpalić ognicho, zjeść fajną kolację, popatrzeć przez lornetkę na gwiazdy i... wykorzystać Marzenkę, jako poduszkę ;)















  • DST 9.99km
  • Teren 2.50km
  • Czas 00:45
  • VAVG 13.32km/h
  • VMAX 25.05km/h
  • Sprzęt [R.I.P] Canyon Nerve AL+
  • Aktywność Jazda na rowerze

Lokalesi.

Niedziela, 23 lutego 2014 · dodano: 23.02.2014 | Komentarze 0

Z rana pojechaliśmy na mszę do Golczowic. Po mszy, już z Mikolina, ruszyliśmy rowerowo do Skorogosczy szukać kolejnego Nepomuka.

W Mikolinie jest kapliczka św. Jana Nepomucena:



Nepomuk z niej, na czas remontu, został przeniesiony na tyły kościoła w Skorogoszczy. Wstępu "byle kto" tam nie ma, więc udało się zrobić unikatowe zdjęcie!: (Po znajomości z księdzem ;))



Reszta dnia minęła na urodzinowym obiedzie w "Popielance"'; powrót- przez Brzeg- zaowocował kolejnym Janem:


Kategoria Canyon, Nepomuki


  • DST 16.70km
  • Teren 3.00km
  • Czas 01:18
  • VAVG 12.85km/h
  • VMAX 29.39km/h
  • Sprzęt [R.I.P] Canyon Nerve AL+
  • Aktywność Jazda na rowerze

Obczajka ;)

Sobota, 22 lutego 2014 · dodano: 23.02.2014 | Komentarze 0

Z rana wpadł Adam i do busa pożyczonego z pracy zapakowaliśmy łóżko. Wszystek pod kątem przeprowadzki :)

Justka pierwszy raz jechała busem- poradziła sobie genialnie. Do tego stopnia, że nasze następne auto, to będzie bus właśnie :)



Popołudniu ruszyliśmy na rekonesans do Popielowa obadać miejsce, gdzie w sierpniu ma dziać się wesele nasze. Z wierzchu wczesny Gierek, w środku miłe zaskoczenie. A w samej wsi dwa Nepomuki; jeden na cmentarzu:





Drugi, zaś, na przykościelnym terenie:



:)
Kategoria Nepomuki, Canyon


  • DST 28.18km
  • Teren 6.00km
  • Czas 02:05
  • VAVG 13.53km/h
  • VMAX 30.81km/h
  • Temperatura 7.0°C
  • Podjazdy 153m
  • Sprzęt [R.I.P] Canyon Nerve AL+
  • Aktywność Jazda na rowerze
Uczestnicy

Trzy Nepomuki :)

Niedziela, 16 lutego 2014 · dodano: 16.02.2014 | Komentarze 1

W okolicach południa, najpierw do Mamy, a potem na polowanie na kolejne Nepomuki.

Na pierwszy ogień poszedł kościół św. Anny przy ulicy Zduńskiej na Praczach Widawskich. W murze kościoła jedna figura Jana:



Oraz druga (drewniana) po lewej stronie ołtarza głównego:



Następnie przez śmierdzące pola irygacyjne dotarliśmy do Rędzina.



Stamtąd częściowo asfaltem, a po części Laskiem Osobowickim dojechaliśmy do kościoła pw. św. Teresy od Dzieciątka Jezus, gdzie został przeniesiony i odrestaurowany Jan z polanki nieopodal świętego Wzgórza. Faktycznie, jest w tej figurze coś intrygującego...













Nie sposób nie zgodzić się też z Ryśkiem:
"Przy okazji ostatnich przenosin w 2004 roku pomnik fachowo oczyszczono z warstw brudnej farby, utwardzono łuszczącą się powierzchnię piaskowca, zrekonstruowano ubytki. Naprawiona tarcza herbowa wróciła na stare miejsce. Trzeba mieć nadzieję, że po tych wszystkich zabiegach św. Jan Nepomucen kolejne stulecia będzie chronił Osobowice przed kataklizmami. Przecież swoje możliwości pokazał już podczas powodzi w 1997 roku.
Mimo wszystko żal, że nowa lokalizacja pomnika spowodowała nieodwracalną utratę nastroju melancholii, zadumy i – przede wszystkim – spokoju, towarzyszącego Nepomukowi pod świętym Wzgórzem."
( http://nowezycie.archidiecezja.wroc.pl/numery/112... )



Kategoria Canyon, Nepomuki, Wrocław


  • Aktywność Chodzenie

...

Poniedziałek, 27 stycznia 2014 · dodano: 27.01.2014 | Komentarze 0

Z rana chodzenie i załatwianie zaległych i nieprzyjemnych spraw. Choć to dopiero początek, to na dodatek nic nie załatwiłem. Żeby było śmieszniej, to właściwie jest jeszcze gorzej, choć miało być lepiej...
Klasycznie.

Dobrze, że Justka jest przy mnie.Daje mi to motywację do działania; szkoda tylko, że po czasie i że- Bogu ducha winna- martwi się moimi niepozałatwianymi sprawami.
Wszystko to jednak utwierdza, na swój sposób, że to jest Ta osoba. Dusza Bratnia i tyle.
A jak to przetrwamy i się z tym uporamy, to będzie tylko łatwiej i lepiej...
Jeszcze tak nie było, żeby jakoś nie było. No a takich trzech, jak nas dwoje, to nie ma ani jednego ;)
Radę damy.

Nie było sensu wracać do domu po rower, więc do pracy pojechałem tramwajem. Dziwne uczucie, jak tak człowiek z rana nie popedałuje. Wyszedł kolejny dzień bez roweru, ale taka sytuacja...

Do pracy, po pogrzebie babci, Asia przyszła ze swoją mamą. Po dłuższej wymianie zdań okazało się, że mieliśmy okazję się już kiedyś poznać.
Konkretniej w majówkę Anno Domini dwa tysiące dwanaście. Z Robercikiem jechaliśmy wtedy pociągiem z Wrocławia, z przesiadką w Brzegu, do Nysy. Towarzyszyły nam trzy babki w wieku "pięćdziesiąt plus", które jechały na spotkanie jakieś tam swojej grupy rowerowej. Wrażenie na nas zrobił wtedy wiek owych dam i to, że planują przejechać fajny kawałek Polszy na rowerach. No i jedna z nich miała do bagażnika przymocowany namiot z Decathlonu, który po złożeniu wyglądał, jak wielka rowerowa antena satelitarna ;)
Trochę powspominaliśmy, wzajemnie opowiedzieliśmy, jak potoczyła się nasza dalsza majówkowa wycieczka...
Fajnie też było widzieć uśmiech na jej twarzy w tak nieprzyjemnym dniu.

Rowery w jakiś dziwny, magiczny wręcz sposób, łączą i solidaryzują ludzi na nich jeżdżących... W przeciągu tych blisko dwóch lat zarówno w jej, jak i w moim życiu sporo się wydarzyło, wiele twarzy się widziało, z wieloma ludźmi się rozmawiało. Jednak oboje pamiętaliśmy tamto spotkanie- z naszej strony "trzech pozytywnie zakręconych starszych babeczek", a z ich "dwóch fajnych hardkorowych chłopaków z plecakami i szerokimi oponami w rowerach" :)

Bądź, co bądź- świat jest mały. I tak naprawdę nigdy nie wiemy kiedy i w jakich okolicznościach przyjdzie nam spotkać raz już poznaną osobę :)

Na zakończenie- bardzo miły akcent od Grażynki, która stacjonowała u mamy w pobliżu Puszczy Noteckiej.
Nepomuk z Pęckowa (województwo wielkopolskie, powiat szamotulski, gmina Obrzycko):







Taki trochę "nie mój", ale zaocznie wrzucam do folderu. :)

I oczywiście wielkie dzięki dla Grazi za pamięć i gest miły! :)



"Wszystko to piękne, tylko powiedz mi jedno;
Pomyśl o rzeczach, przy których inne bledną.
Zażycz sobie pokój na świecie,
Miłość, chociaż jedno szczęśliwe dziecię.
Poproś o szczęście całej ludzkości,
Rozszerz horyzont, nie patrz na swoje włości.
Poproś o to by świat stał się rajem,
Byśmy wszyscy nie zjadali się nawzajem...
Poproś o globalny dostatek,
Poproś o to aby każdy stał się Twym Bratem.
Życz sobie koniec wszystkich chorób,
Pomyśl ile zniszczysz ludzkich horrorów.
Poproś o to aby cała broń stąd znikła;
Poproś o to aby radość to była rzecz zwykła"

Kategoria Nepomuki, Wrocław


Szesnasty sierpnia.

Sobota, 25 stycznia 2014 · dodano: 26.01.2014 | Komentarze 2

Do Justki rodziców, a konkretniej do Skorogoszczy na rozmowy z plebanem, ustalenie daty ślubu i takie tam z tym związane ;)

Szesnasty sierpnia dwa tysiące czternaście- sejf de dejt ;)

A w Golczowicach upolowany kolejny Nepomuk! :)








  • DST 10.20km
  • Czas 02:50
  • VAVG 16:40km/h
  • Temperatura 3.0°C
  • Kalorie 618kcal
  • Aktywność Chodzenie

Spacerniak wrocławski.

Niedziela, 12 stycznia 2014 · dodano: 12.01.2014 | Komentarze 4

Niedziela taka trochę leniwa. Wczoraj bez roweru, dziś również; trochę ze względu na silny wiatr, trochę z uwagi na chłód...
W okolicach południa wpadli Justynki rodzice z informacją, że rozmawiali z księdzem na temat ślubu, że czas wybrać termin, określić wszystko dokładniej i tak dalej, i tak dalej...
W każdym razie początkowo stawiamy na piętnasty sierpnia. Ale o tym może innym razem ;)

W końcu wybraliśmy się na spacer, żeby cały dzień nie zamulać w domu. Przy okazji można było zrobić małe polowanie na wrocławskie Nepomuki.

Justka chciała zobaczyć słynną (!?) wrocławską ruchomą szopkę, więc najpierw poszliśmy do kościoła Najświętszej Maryi Panny Na Piasku.
Wrażenia? U mnie niezmienne, od kiedy ją zobaczyłem jako dziecko. Żenada jakich mało ;)
Naszym faworytem jest Papa Smerf z żarówkami zamiast oczu, z których mrugała tylko jedna. Makabra ;)



Dalej na Ostrów Tumski, konkretnie do katedry św. Jana Chrzciciela. Znajduje się tam współczesny witraż przedstawiający Jana Nepomucena:


W samej katedrze jest jeszcze figura nepomucka, ale nie udało nam się jej sfotografować. Znajduje się w obejściu nawy głównej, obok szczytowej kaplicy Mariackiej; niestety dojście tam było "zamknięte", a z uwagi na trwający koncert nie chcieliśmy się wbijać na chama ;)
Z Ostrowa poszliśmy w kierunku Przedmieścia Oławskiego, bądź- jak kto woli- Trójkąta. Przy Traugutta, przed kościołem św. Maurycego jest kolejny Nepomuk:





Jeszcze jeden jest w samym kościele, ale jakieś starsze panie odmawiały tam różaniec czy inne czary i... nie chcieliśmy im w tym przeszkadzać. Ot, tacy dobrze wychowani jesteśmy. ;)
Przy tej samej ulicy Traugutta w kościele przyklasztornym oo. Bonifratów też jest podobno jakiś wizerunek tego świętego, ale nie za bardzo mogliśmy go odnaleźć. Jakiś kościół odszukaliśmy, ale nie było możliwości, żeby do niego wejść...
Musieliśmy się więc zadowolić krótkim spacerem po Trójkącie.





Kolejnym celem były trzy Nepomuki w kościele św. Stanisława, Doroty i Wawrzyńca przy Świdnickiej, ale był zamknięty,  do otwarcia przed wieczorną mszą czekać nam się nie chciało. Poszliśmy szukać więc kolejnej figury na Krupniczą 10, gdzie przy domu Sióstr Maryi Niepokalanej działa kapliczka, w ołtarzu której umieszczono figurę św. Jana Nepomucena. Niestety nie wiadomo czy w ogóle tam jeszcze jest, właściwie nikt nie wie, jak wygląda... Nam, oczywiście, też nie udało się tam wejść. Sporym sukcesem jest samo odnalezienie tego miejsca i częściowe zobaczenie dziedzińca... Ogólnie wrażenie okolicy dość piorunujące. uciekliśmy czym prędzej ;)

Wróciliśmy sobie przez rynek, gdzie trwał koncert W.O.Ś.P. i po drodze zaglądnęliśmy na plac Nankiera. W kościele św. Macieja jest jeszcze jedna figura, ale kościół był... a jakże- zamknięty.
Nieopodal, również przy placu Nankiera, ale na gzymsie południowej kaplicy kościoła św. Wincentego udało się dostrzec ostatniego dziś Nepomucena; tak na pocieszenie ;)







Kategoria Wrocław, Nepomuki


Flag Counter