Info

Więcej o mnie.















Moje rowery
Archiwum bloga
- 2025, Maj7 - 6
- 2025, Kwiecień10 - 8
- 2025, Marzec8 - 2
- 2025, Luty12 - 7
- 2025, Styczeń10 - 2
- 2024, Grudzień1 - 1
- 2024, Listopad8 - 5
- 2024, Październik15 - 11
- 2024, Wrzesień10 - 8
- 2024, Sierpień6 - 4
- 2024, Lipiec6 - 5
- 2024, Czerwiec3 - 3
- 2024, Maj9 - 7
- 2024, Kwiecień9 - 1
- 2024, Marzec10 - 5
- 2024, Luty2 - 2
- 2024, Styczeń3 - 1
- 2023, Grudzień3 - 1
- 2023, Listopad2 - 0
- 2023, Październik2 - 0
- 2023, Wrzesień5 - 4
- 2023, Sierpień4 - 0
- 2023, Lipiec5 - 0
- 2023, Czerwiec1 - 0
- 2023, Maj2 - 0
- 2023, Kwiecień3 - 0
- 2023, Marzec5 - 0
- 2023, Luty5 - 0
- 2023, Styczeń4 - 0
- 2022, Grudzień3 - 0
- 2022, Listopad2 - 0
- 2022, Październik4 - 0
- 2022, Wrzesień5 - 0
- 2022, Sierpień4 - 0
- 2022, Lipiec4 - 3
- 2022, Czerwiec13 - 8
- 2022, Maj10 - 8
- 2022, Kwiecień5 - 5
- 2022, Marzec6 - 2
- 2022, Luty2 - 2
- 2022, Styczeń2 - 1
- 2021, Grudzień5 - 1
- 2021, Listopad6 - 1
- 2021, Październik5 - 2
- 2021, Wrzesień7 - 0
- 2021, Sierpień5 - 2
- 2021, Lipiec2 - 0
- 2021, Czerwiec6 - 6
- 2021, Maj4 - 8
- 2021, Kwiecień6 - 11
- 2021, Luty1 - 1
- 2021, Styczeń2 - 3
- 2020, Grudzień4 - 7
- 2020, Listopad4 - 1
- 2020, Październik1 - 1
- 2020, Wrzesień2 - 0
- 2020, Sierpień9 - 8
- 2020, Lipiec5 - 0
- 2020, Czerwiec7 - 5
- 2020, Maj5 - 4
- 2020, Kwiecień4 - 0
- 2020, Marzec22 - 11
- 2020, Luty37 - 11
- 2020, Styczeń40 - 20
- 2019, Grudzień34 - 8
- 2019, Listopad41 - 0
- 2019, Październik40 - 2
- 2019, Wrzesień42 - 3
- 2019, Sierpień28 - 0
- 2019, Lipiec50 - 9
- 2019, Czerwiec35 - 0
- 2019, Maj36 - 3
- 2019, Kwiecień34 - 4
- 2018, Grudzień6 - 0
- 2018, Listopad12 - 2
- 2018, Październik16 - 0
- 2018, Wrzesień22 - 0
- 2018, Sierpień16 - 0
- 2018, Lipiec21 - 0
- 2018, Czerwiec23 - 0
- 2018, Maj17 - 11
- 2018, Kwiecień29 - 6
- 2018, Marzec25 - 0
- 2018, Luty30 - 6
- 2018, Styczeń29 - 6
- 2017, Grudzień27 - 0
- 2017, Listopad23 - 0
- 2017, Październik19 - 2
- 2017, Wrzesień25 - 0
- 2017, Sierpień20 - 0
- 2017, Lipiec26 - 3
- 2017, Czerwiec32 - 4
- 2017, Maj30 - 2
- 2017, Kwiecień36 - 0
- 2017, Marzec30 - 0
- 2017, Luty21 - 2
- 2017, Styczeń21 - 1
- 2016, Grudzień24 - 1
- 2016, Listopad25 - 4
- 2016, Październik29 - 0
- 2016, Wrzesień31 - 6
- 2016, Sierpień28 - 3
- 2016, Lipiec35 - 2
- 2016, Czerwiec32 - 2
- 2016, Maj45 - 2
- 2016, Kwiecień32 - 0
- 2016, Marzec31 - 1
- 2016, Luty26 - 0
- 2016, Styczeń29 - 1
- 2015, Grudzień27 - 0
- 2015, Listopad26 - 0
- 2015, Październik28 - 6
- 2015, Wrzesień27 - 2
- 2015, Sierpień32 - 0
- 2015, Lipiec29 - 4
- 2015, Czerwiec21 - 0
- 2015, Maj32 - 1
- 2015, Kwiecień25 - 0
- 2015, Marzec23 - 0
- 2015, Luty7 - 0
- 2015, Styczeń16 - 0
- 2014, Grudzień15 - 8
- 2014, Listopad20 - 0
- 2014, Październik26 - 10
- 2014, Wrzesień26 - 4
- 2014, Sierpień26 - 5
- 2014, Lipiec32 - 3
- 2014, Czerwiec28 - 1
- 2014, Maj29 - 13
- 2014, Kwiecień28 - 2
- 2014, Marzec27 - 5
- 2014, Luty26 - 8
- 2014, Styczeń29 - 11
- 2013, Grudzień31 - 16
- 2013, Listopad27 - 18
- 2013, Październik31 - 29
- 2013, Wrzesień27 - 10
- 2013, Sierpień26 - 0
- 2013, Lipiec25 - 2
- 2013, Czerwiec30 - 11
- 2013, Maj31 - 21
- 2013, Kwiecień29 - 42
- 2013, Marzec19 - 17
- 2013, Luty16 - 10
- 2013, Styczeń25 - 36
- 2012, Grudzień19 - 15
- 2012, Listopad24 - 7
- 2012, Październik24 - 0
- 2012, Wrzesień25 - 3
- 2012, Sierpień27 - 0
- 2012, Lipiec29 - 8
- 2012, Czerwiec13 - 14
- 2012, Maj4 - 0
- 2012, Marzec2 - 0
- 2011, Listopad1 - 0
- 2011, Październik2 - 0
- 2011, Wrzesień1 - 0
- 2011, Sierpień1 - 0
- 2011, Czerwiec3 - 0
- 2011, Maj1 - 0
- 2011, Kwiecień3 - 0
- 2011, Marzec3 - 0
- 2011, Luty1 - 0
- 2011, Styczeń1 - 0
Wpisy archiwalne w kategorii
Canyon
Dystans całkowity: | 5671.86 km (w terenie 1865.51 km; 32.89%) |
Czas w ruchu: | 346:28 |
Średnia prędkość: | 15.89 km/h |
Maksymalna prędkość: | 78.00 km/h |
Suma podjazdów: | 30580 m |
Suma kalorii: | 17388 kcal |
Liczba aktywności: | 237 |
Średnio na aktywność: | 23.93 km i 1h 30m |
Więcej statystyk |
- DST 24.22km
- Teren 4.00km
- Czas 01:32
- VAVG 15.80km/h
- Sprzęt [R.I.P] Canyon Nerve AL+
- Aktywność Jazda na rowerze
Wakacje 2019; dzień trzeci.
Poniedziałek, 12 sierpnia 2019 · dodano: 25.08.2019 | Komentarze 0
Dziś wstaliśmy ciut później, bo po ósmej ;-)Szybka kawka, Justynka zjadła śniadanie i pojechała do "Cykady" na tatuaż. Ja "dzień dla siebie" zacząłem od odpalenia kompa, żeby sprawdzić maila, niebieski portal, mapy na dalszą drogę i inne pierdoły. Prąd postojowy w aucie to świetna sprawa - akumulator spokojnie starcza na światło, ładowanie telefonu, laptopa, tabletu, router i inne zachcianki. A na pokładzie mamy dwa akumulatory postojowe, do tego ewentualnie prostownik, gdyby trzeba było podładować (niebawem panel!). Gdyby się uprzeć, to można by i tak zdalnie popracować ;-)
Po kolejnej kawie w końcu się zebrałem i ruszyłem na rower - promenadą wzdłuż morza do Gdańska popatrzeć na Westerplatte. Powrót prawie tą samą drogą, ale singielkami w lasku obok drogi. Minąłem Sopot i dojechałem do Gdyni, gdzie było trochę pagórków, a finalnie wylądowałem na prawie pustej plaży. Powrót na kemping głównie przez miasto, żeby zrobić zakupy na kolację.
W busiku chwila drzemki i wróciła pokolorowana Żona :-) Szamanka wyszła fajnie, ciekaw jestem efektu końcowego, ale do niego jeszcze ze dwie sesje... (Swoją drogą muszę się w końcu umówić na dokończenie mojego ramienia.)
Wieczór przed autem, bo ciepło bardzo. Mieliśmy nawet okazję zapoznać się z naszymi "sąsiadami", którzy w dzień walili disco polo, a wieczorem szli na balety, z których wracali totalnie nawaleni i się awanturowali. A na to wszystko patrzyły ich dzieciaki...
A jutro... (no prawie) Mazury! :-)








Kategoria Canyon, VW T4, Wakacje 2019
- DST 7.83km
- Czas 00:42
- VAVG 11.19km/h
- VMAX 25.33km/h
- Podjazdy 18m
- Sprzęt [R.I.P] Canyon Nerve AL+
- Aktywność Jazda na rowerze
Wakacje 2019; dzień drugi.
Niedziela, 11 sierpnia 2019 · dodano: 25.08.2019 | Komentarze 0
Szybka pobudka po siódmej, spokojne śniadanie i kawa. Noc pogodna i ciepła, wystarcza nam jeden koc do przykrycia. O dziwo w aucie wysypiamy się lepiej niż w domu, gdzie materac wymaga już wymiany...Po śniadaniu spakowanie się i ogarnięcie, ostatnia kąpiel w jeziorze i dalej w drogę. Spokojnym tempem docieramy do Sopotu. Przedrzeć się przez Trójmiasto, kiedy w jednym czasie w Gdyni jest triathlon, w Gdańsku mecz reprezentacji w siatkę, a w Sopocie festiwal muzyki... masakra! W końcu jednak trafiamy na kemping Park 45. Fajne, choć dość mocno zaludnione miejsce. Czysto, schludnie, bardzo fajne sanitariaty. Ceny umiarkowane, spodziewałem się wyższych, jak na Sopot (coś około 70zł za dwie osoby z autem).
Szybko zdjęliśmy rowery z wieszaka i ruszyliśmy na przejażdżkę. Podjechaliśmy m.in. deptakiem (ze słynnym ograniczeniem do dziesięciu kilometrów na godzinę dla rowerów...) do molo. Wstęp nie dość, że płatny, to dodatkowo nie można z rowerami, a zapięcie zostawiliśmy w aucie. Potem podjechaliśmy jeszcze sprawdzić miejsce, gdzie jest studio, w którym Justyna będzie robiła jutro tatuaż. Potem wróciliśmy na kemping, bo zgłodnieliśmy.
Wieczorem wybraliśmy się na spacer po plaży, ale niestety zachodu nie było nam dane podziwiać, bo to w końcu zatoka, a nie otwarte morze ;-)











Kategoria Canyon, VW T4, Wakacje 2019
...
Piątek, 9 sierpnia 2019 · dodano: 12.08.2019 | Komentarze 0
Rowery naszykowane, auto prawie zapakowane. Wakacje czuć coraz bardziej.Dziś praca zdalna, bo autem trzeba było odwiedzić garaż i wulkanizatora, żeby zmienić oponę w zapasie.
Wieczorem przyjeżdża Mama, żeby zostać z kotełami, a pieseły wywozimy do Teściów, żeby mogły sobie spokojnie biegać po ogrodzie.
A jutro od rana: ahoj! przygodo! :-)

"Gdy przyszło, brali stary wóz, co długo służył już, lecz ciągnął jeszcze stówę stary grat.
Popękał lakier, brzęczą drzwi, rwie sprzęgło, no to cóż?
Pod krzywym dachem lepiej widać świat.
Zjeździli mapę już na zachód, wschód, od dołu wzwyż.
I każdy nowy szlak znajomy był... "
Kategoria Canyon, VW T4, Wakacje 2019
- DST 21.18km
- Teren 10.00km
- Czas 01:23
- VAVG 15.31km/h
- VMAX 52.42km/h
- Podjazdy 187m
- Sprzęt [R.I.P] Canyon Nerve AL+
- Aktywność Jazda na rowerze
Izery, dzień drugi.
Sobota, 25 maja 2019 · dodano: 26.05.2019 | Komentarze 0
O czwartej trzydzieści obudziło mnie takie zimno, że dawno tak nie zmarzłem... Błędem taktycznym okazało się zabranie Justyny śpiworu, który jest na zdecydowanie wyższe temperatury oraz niezabranie maty samopompującej lub chociaż zwykłej karimaty...Do południa nie mogłem złapać komfortu termicznego. Pozakładałem na siebie wszystko, co miałem, zakutałem się w śpiwór, ale niewiele to dało. Zapakowałem się, złożyłem namiot i posiedziałem jeszcze chwilę przed schroniskiem w słońcu, ale nadal nie było mi za ciepło, mimo, że słońce całkiem fajnie grzało.
Tego dnia miałem jechać w stronę Stogu Izerskiego i Smrka, ale po długim zastanawianiu się postanowiłem wrócić do Brzegu. Nie bardzo mogę sobie pozwolić na przeziębienie, ponieważ na wtorek mam zapisany termin na tatuaż i nie chciałbym go zmarnować.
Tak więc po długim whaniu i walczeniu ze sobą wróciłem najkrótszą drogą do Szklarskiej - najpierw szlakiem do Orle, następnie podjazdem do Jakuszyc i główną, asfaltową drogą do Szklarskiej na pociąg powrotny.






Kategoria Canyon, Góry, Solowe stany
- DST 18.14km
- Teren 15.00km
- Czas 01:37
- VAVG 11.22km/h
- VMAX 57.14km/h
- Podjazdy 245m
- Sprzęt [R.I.P] Canyon Nerve AL+
- Aktywność Jazda na rowerze
Izery, dzień pierwszy.
Piątek, 24 maja 2019 · dodano: 26.05.2019 | Komentarze 2
W pracy wolne, więc z rana pociągiem do Wrocławia i dalej do Szklarskiej Poręby.Ze Szklarskiej Górnej miałem jechać szlakiem do Jakuszyc, ale nie mogłem kolejny raz znaleźć odpowiedniego szlaku, więc zawróciłem na kolejkę do Jakuszyc.
W Jakuszycach cofnąłem się kawałek i lekko pod górę ruszyłem w stronę Rozdroża pod Cichą Równią. Na Rozdrożu chwila odpoczynku i dalej pod górę w stronę nieczynnej kopalni kwarcu "Stanisław". Tam się chwilę pokręciłem i wróciłem na Rozdroże; zjadałem chińszczyznę ;-) i ruszyłem dalej - niebieskim szlakiem w stronę Chatki Górzystów. Droga pod górkę, ale dość delikatnie, szeroki leśny dukt w słońcu. W pewnym momencie niebieski szlak pieszy odbijał w lewo, a rowerowy prowadził na wprost.
Odbiłem na niebieski, bo skusiły mnie drewniane mostki i całkiem fajny singielek z sekcjami korzennymi, o których zupełnie zapomniałem.
Niebieskim szlakiem dotarłem do Dziczego Jaru, gdzie odbiłem w prawo do Chatki. Zrobiłem sobie jeszcze chwilę przerwy przy mostku nad Jagnięcym Potokiem. Słońce cały czas przyjemnie świeciło, więc całkiem miło się siedziało...
Przed osiemnastą zajechałem pod Chatkę Górzystów, rozbiłem namiot i przygotowałem się do nocy. Chwilę posiedziałem, popatrzyłem na zachód słońca i schowałem się do śpiworu, bo zaczynało robić się coraz chłodniej.




















Kategoria Canyon, Góry, Solowe stany
- DST 18.13km
- Teren 9.00km
- Czas 01:04
- VAVG 17.00km/h
- VMAX 27.68km/h
- Temperatura 22.0°C
- Podjazdy 61m
- Sprzęt [R.I.P] Canyon Nerve AL+
- Aktywność Jazda na rowerze
Kruszyna.
Sobota, 20 kwietnia 2019 · dodano: 20.04.2019 | Komentarze 0
Popołudniowa pętelka przez Kruszynę.
















Kategoria Brzeg, Canyon, Solowe stany
- DST 23.31km
- Teren 10.00km
- Czas 01:22
- VAVG 17.06km/h
- VMAX 36.91km/h
- Podjazdy 68m
- Sprzęt [R.I.P] Canyon Nerve AL+
- Aktywność Jazda na rowerze
Jaz Lipki.
Środa, 17 kwietnia 2019 · dodano: 17.04.2019 | Komentarze 2
Korzystając z nieco wydłużonego wolnego popołudnia, postanowiłem odkurzyć Canyona i wybrać się na krótką przejażdżkę w stronę Lipek. W tamtą stronę sporo polami i wałami, powrót asfaltem.Był pierwszy bocian na polu (stojący - ponoć zwiastujący smutny rok...), sarny na wałach i ptaszory.
Coraz zieleniej, ale szał kolorów i zapachów jeszcze przed nami. Tyle dobrego, że robi się coraz cieplej.
A po powrocie zauważyłem, że na wieży brzeskiego ratusza znów jest rusztowanie, które zostało zdjęte w zeszłym roku...












Kategoria Brzeg, Canyon, Solowe stany
- DST 19.74km
- Teren 12.00km
- Czas 01:03
- VAVG 18.80km/h
- VMAX 28.27km/h
- Podjazdy 47m
- Sprzęt [R.I.P] Canyon Nerve AL+
- Aktywność Jazda na rowerze
... [304]
Niedziela, 25 listopada 2018 · dodano: 25.11.2018 | Komentarze 2
Przed południem nad Babi Loch. To już czwarte Justyny morsowanie z grupą Na Przełaj Brzeg. Dla mnie zdecydowanie za zimno, wolę stać na brzegu i kibicować ;-)Punkt dwunasta do wody, potem ogrzewanie przy ogniu.




W czwartek, dzień przed urodzinami, zrobiłem sobie prezent.
Osiem godzin bólu, ale warto było :-)



- DST 17.64km
- Teren 17.64km
- Czas 02:00
- VAVG 8.82km/h
- VMAX 47.25km/h
- Podjazdy 420m
- Sprzęt [R.I.P] Canyon Nerve AL+
- Aktywność Jazda na rowerze
Izery, dzień trzeci. [141]
Niedziela, 10 czerwca 2018 · dodano: 11.06.2018 | Komentarze 0
Poranek ciężki. Zasypiałem wśród siedzących przy piwie Czechów, a obudziłem się wśród biegających i krzyczących czeskich dzieciaków. Do tego zamieszanie spowodowane chęcią zjedzenia czegoś na śniadanie przez blisko dwadzieścia osób sprawiło, że sam szybko coś przegryzłem, wypiłem kawę i ruszyłem dalej.Najpierw dość długi podjazd, a miejscami podejście, gdzie odpokutowałem wczorajsze piwo, ale widok z Sinych Skałek to zrekompensował. Właściwie to trochę chciałem ominąć to miejsce i pojechać inną trasą, ale przy którymś rozjeździe trochę się zagapiłem.
Później dalej, przez nieczynną kopalnię kwarcu "Stanisław" na Wysoki Kamień. Tu trochę tłoczno, ale udało mi się znaleźć całkiem przyjemne i ustronne miejsce z widokiem na Karkonosze, w tym na Szrenicę i Śnieżne Kotły oraz Szklarską Porębę w dole. Tak sobie posiedziałem i porozmyślałem dobrą godzinkę, ale nie miałem się gdzie spieszyć, bo wracałem już na pociąg, żeby o rozsądnej porze wrócić do Brzegu (co nie było takie oczywiste, bo dziś zmieniał się rozkład jazdy pociągów i zawsze są wówczas opóźnienia...). Zjazd z Wysokiego Kamienia do Szklarskiej Poręby jest fenomenalny - na początku stromy i szybki, a potem nadal szybki, ale do tego techniczny z sekcjami korzennymi. Wprost idealny na zakończenie trzydniowej wycieczki. Tym bardziej, że wyjeżdża się tuż przy stacji Szklarska Poręba Górna.
Na stacji akurat podstawiał się mój pociąg, więc się zapakowałem i... zasnąłem. Miałem nosa, bo pociąg był opóźniony ponad trzydzieści minut i nie zdążyłem na przesiadkę we Wrocławiu w pociąg do Brzegu (kierownicy obu składów komunikowali się ze sobą, ale dla mnie jednego nie chciał opóźniać całego odjazdu, i słusznie).
Wysiadając we Wrocławiu zobaczyłem, że w tylnym kole nie mam powietrza; dziwne, ktoś uprzejmy się przyłożył, bo oczywiście było marudzenie ludzi, że w przejściu stoją rowery... We Wrocławiu miałem jeszcze chwilę, więc zjadłem coś na szybko, zmieniłem dętkę i wsiadłem do pociągu InterCity z biletem z PolRegio. Nauczony doświadczeniem podszedłem do konduktora, mówię jak jest - że mam bilet ze Szklarskiej do Brzegu i że na rower też, ale taka sytuacja, że tu spóźniony, ten nie czekał i tak dalej. Na koniec wspomniałem o Technikum Kolejowym, o Mamie pracującej na kolei i usłyszałem "spoko, to tylko dwie stacje!". :)
Wyjazd fajny. Potrzebowałem go. Może ilość kilometrów nie powala, ale to nie o kilometry tym razem chodziło, a o odpoczęcie w szerokim stopniu rozumiane. Faceci czasem tak chyba mają, że potrzebują w samotności pojechać w dzicz, przespać się pod namiotem i pobyć tylko w swoim i roweru towarzystwie. W ciemności, chłodzie, zmęczeniu i przede wszystkim ciszy, jaką oferują tylko góry. Udało mi się zasmakować tego wszystkiego. Do tego spotkać nietuzinkowych ludzi, których w górach jakoś przyjemniej i bardziej bezstresowo można zagadać lub być zagadanym...
Jeżeli chodzi o bagaż, to sakwy spisały się bardzo dobrze. Przód nie latał, nic po drodze nie zgubiłem, ale jest upierdliwy przy porannym zakładaniu. Tył fantastyczny, nie majtał się, był cały czas na swoim miejscu, a na zjazdach wysuwając tyłek za siodełko było go gdzie miękko posadzić :) Worki są faktycznie nieprzemakalne, była okazja sprawdzić. Tył co prawda zamókł, ale w worku było sucho. Z tym tyłem to też fajna sprawa, bo pełnił od razu funkcję błotnika.
Jak zwykle było kilka zbędnych rzeczy które zabrałem: dwie pary skarpetek, długie spodnie rowerowe i jedna koszulka rowerowa, ale sądziłem, że bardziej po drodze będę mókł i nie do końca zakładałem nocleg w Chatce. No i gdybym wiedział, że prześpię się w schronisku, gdzie jest bufet, to zabrałbym połowę mniej jedzenia.
Następnym razem postaram postaram się nie zapomnieć szczoteczki do zębów i kawałka mydła (choć przyznam szczerze, że nie zakładałem, że będę brał prysznic...), bo pytanie Czechów o kawałek mydła lub żelu pod prysznic przerosło moje i ich zdolności lingwistyczne, choć najczęściej nie mieliśmy problemu w porozumiewaniu się. No ale inaczej prosi się o kufel Litovela czy Holby w knajpie, a inaczej o kawałek mydła. Całkowicie zrozumiałe.
Rower spisał się też bardzo dobrze, mimo, że dawno nie był jakoś szczególnie serwisowany czy dopieszczany (z pozdrowieniami dla chłopaków z Torunia!). Zawieszenie działało, biegi zmieniał, może przydało by się trochę więcej koni mechanicznych w nogach.
Nie licząc dętki i tego, że na niektórych szybkich zjazdach miałem wrażenie, że hamulce puchną (a może to ja puchłem?), było naprawdę ok.
Wróciłem wypompowany i zmęczony, ale zarazem wypoczęty i naładowany.
























Kategoria Canyon, Góry, Solowe stany
- DST 19.13km
- Teren 19.13km
- Czas 01:44
- VAVG 11.04km/h
- VMAX 40.25km/h
- Podjazdy 330m
- Sprzęt [R.I.P] Canyon Nerve AL+
- Aktywność Jazda na rowerze
Izery, dzień drugi. [140]
Sobota, 9 czerwca 2018 · dodano: 11.06.2018 | Komentarze 0
Poranek spokojny. Słońce świeciło (gdzie te zapowiadane deszcze od rana...?!), więc rozwiesiłem ciuchy do przeschnięcia przed schowaniem do sakwy, a sam rozpocząłem leniwy poranek.Najpierw zwinąłem mandżur, potem zamówiłem kawę i odpoczywałem patrząc przed siebie. Po prostu.
Do Chatki jednak zaczęli schodzić się ludzie, więc zebrałem się i ruszyłem dalej.
Od Chatki właściwie cały czas podjazd, aż na Stóg Izerski. Po drodze mijałem się z uczestnikami BikeMaratonu; gdyby nie to, że sam w nim kiedyś startowałem, to bardziej bym się denerwował... Zdecydowany minus dla organizatora, który wypuścił maratończyków na otwarte dla turystów szlaki.
Na Stogu Izerskim zaczęło padać, więc schowałem się pod "zadaszenie". Poznałem chłopaków z Torunia, którzy "robili dobre enduro" po Izerach. Faktycznie goście w kolorowych ciuszkach na kolorowych rowerkach (i do tego z turbobrodami) są tacy, jak sobie ich wyobrażałem.
Poznałem też Pana Waldemara. Starszy gość z Gdyni (Gdańska? W każdym razie gdzieś w Trójmiasta), który przyjechał stamtąd do Świeradowa... maluchem. Całkiem z resztą rześkim, bo z końcówki produkcji.
To jeszcze nic.
Pan Waldemar tym maluszkiem przewozi rower. Cieszy się, że nie musi zdejmować tylnego koła, wystarczy przednie. Mówi, że kiedyś miał większe auto (Cinquecento!!!), ale tam mimo otwieranej klapy musiał zdejmować oba koła, więc wrócił do malucha.
To nadal nic.
Pan Waldemar śpi w tym maluszku.
Z rowerem.
Żeby było ciekawiej - Pan Waldemar ma rodzinę w Brzegu, a ze Świeradowa wybiera się w Bieszczady, a potem wschodnią Polską, przez Mazury, na Pomorze.
Oczywiście z noclegiem w aucie z rowerem.
Nie uwierzyłbym, gdybym nie zobaczył zdjęć. Naprawdę niesamowity gość. On obiecał mi, że wspomni o naszym spotkaniu w swoim kajeciku, w którym opisuje każdy dzień wycieczki, a ja obiecałem jemu, że wspomnę o nim tutaj. Co też, zgodnie z umową, czynię.
Mam nadzieję, że jeszcze się spotkamy. Jak nie w Brzegu (ma być niebawem), to kiedyś, gdzieś na szlaku.
Za to uwielbiam góry - za te spotkania przypadkowych, ale niesamowitych ludzi.
Padać nie przestawało, kolejne piwo mimo to wyschło,więc nie pozostało mi nic więcej, jak pożegnać się z Panem Waldemarem i ruszyć dalej w drogę.
Powrót, to głównie zjazd. Miejscami szeroki, szutrowy i szybki, ale pod koniec mocno błotnisty (i do tego rozjeżdżony przez maratończyków) i techniczny.
Z uwagi na deszcz postanowiłem wrócić do Chatki, ale nie spać pod namiotem, a w środku. Miejsc niestety nie było, więc pozostała gleba. W międzyczasie zupa, prysznic (o tak!!!) i okazało się, że wrócili również moi wczorajsi ogniskowi koledzy, więc było co robić wieczorem. Kolejne spotkanie z rodzaju tych cięższych, ale co zrobić...
Nocleg fajny, suchy, ciepły, bez wiatru.
Ale znienawidziłem Czechów, którzy zajęli Chatkę, siedzieli z piszczącymi dziećmi do późna i grali na gitarze stare dobre rockowe kawałki, ale z czeskim akcentem...


























Kategoria Canyon, Czechy, Góry, Solowe stany