Info

Więcej o mnie.















Moje rowery
Archiwum bloga
- 2025, Sierpień11 - 5
- 2025, Lipiec13 - 6
- 2025, Czerwiec14 - 11
- 2025, Maj10 - 9
- 2025, Kwiecień10 - 8
- 2025, Marzec8 - 2
- 2025, Luty12 - 7
- 2025, Styczeń10 - 2
- 2024, Grudzień1 - 1
- 2024, Listopad8 - 5
- 2024, Październik15 - 11
- 2024, Wrzesień10 - 8
- 2024, Sierpień6 - 4
- 2024, Lipiec6 - 5
- 2024, Czerwiec3 - 3
- 2024, Maj9 - 7
- 2024, Kwiecień9 - 1
- 2024, Marzec10 - 5
- 2024, Luty2 - 2
- 2024, Styczeń3 - 1
- 2023, Grudzień3 - 1
- 2023, Listopad2 - 0
- 2023, Październik2 - 0
- 2023, Wrzesień5 - 4
- 2023, Sierpień4 - 0
- 2023, Lipiec5 - 0
- 2023, Czerwiec1 - 0
- 2023, Maj2 - 0
- 2023, Kwiecień3 - 0
- 2023, Marzec5 - 0
- 2023, Luty5 - 0
- 2023, Styczeń4 - 0
- 2022, Grudzień3 - 0
- 2022, Listopad2 - 0
- 2022, Październik4 - 0
- 2022, Wrzesień5 - 0
- 2022, Sierpień4 - 0
- 2022, Lipiec4 - 3
- 2022, Czerwiec13 - 8
- 2022, Maj10 - 8
- 2022, Kwiecień5 - 5
- 2022, Marzec6 - 2
- 2022, Luty2 - 2
- 2022, Styczeń2 - 1
- 2021, Grudzień5 - 1
- 2021, Listopad6 - 1
- 2021, Październik5 - 2
- 2021, Wrzesień7 - 0
- 2021, Sierpień5 - 2
- 2021, Lipiec2 - 0
- 2021, Czerwiec6 - 6
- 2021, Maj4 - 8
- 2021, Kwiecień6 - 11
- 2021, Luty1 - 1
- 2021, Styczeń2 - 3
- 2020, Grudzień4 - 7
- 2020, Listopad4 - 1
- 2020, Październik1 - 1
- 2020, Wrzesień2 - 0
- 2020, Sierpień9 - 8
- 2020, Lipiec5 - 0
- 2020, Czerwiec7 - 5
- 2020, Maj5 - 4
- 2020, Kwiecień4 - 0
- 2020, Marzec22 - 11
- 2020, Luty37 - 11
- 2020, Styczeń40 - 20
- 2019, Grudzień34 - 8
- 2019, Listopad41 - 0
- 2019, Październik40 - 2
- 2019, Wrzesień42 - 3
- 2019, Sierpień28 - 0
- 2019, Lipiec50 - 9
- 2019, Czerwiec35 - 0
- 2019, Maj36 - 3
- 2019, Kwiecień34 - 4
- 2018, Grudzień6 - 0
- 2018, Listopad12 - 2
- 2018, Październik16 - 0
- 2018, Wrzesień22 - 0
- 2018, Sierpień16 - 0
- 2018, Lipiec21 - 0
- 2018, Czerwiec23 - 0
- 2018, Maj17 - 11
- 2018, Kwiecień29 - 6
- 2018, Marzec25 - 0
- 2018, Luty30 - 6
- 2018, Styczeń29 - 6
- 2017, Grudzień27 - 0
- 2017, Listopad23 - 0
- 2017, Październik19 - 2
- 2017, Wrzesień25 - 0
- 2017, Sierpień20 - 0
- 2017, Lipiec26 - 3
- 2017, Czerwiec32 - 4
- 2017, Maj30 - 2
- 2017, Kwiecień36 - 0
- 2017, Marzec30 - 0
- 2017, Luty21 - 2
- 2017, Styczeń21 - 1
- 2016, Grudzień24 - 1
- 2016, Listopad25 - 4
- 2016, Październik29 - 0
- 2016, Wrzesień31 - 6
- 2016, Sierpień28 - 3
- 2016, Lipiec35 - 2
- 2016, Czerwiec32 - 2
- 2016, Maj45 - 2
- 2016, Kwiecień32 - 0
- 2016, Marzec31 - 1
- 2016, Luty26 - 0
- 2016, Styczeń29 - 1
- 2015, Grudzień27 - 0
- 2015, Listopad26 - 0
- 2015, Październik28 - 6
- 2015, Wrzesień27 - 2
- 2015, Sierpień32 - 0
- 2015, Lipiec29 - 4
- 2015, Czerwiec21 - 0
- 2015, Maj32 - 1
- 2015, Kwiecień25 - 0
- 2015, Marzec23 - 0
- 2015, Luty7 - 0
- 2015, Styczeń16 - 0
- 2014, Grudzień15 - 8
- 2014, Listopad20 - 0
- 2014, Październik26 - 10
- 2014, Wrzesień26 - 4
- 2014, Sierpień26 - 5
- 2014, Lipiec32 - 3
- 2014, Czerwiec28 - 1
- 2014, Maj29 - 13
- 2014, Kwiecień28 - 2
- 2014, Marzec27 - 5
- 2014, Luty26 - 8
- 2014, Styczeń29 - 11
- 2013, Grudzień31 - 16
- 2013, Listopad27 - 18
- 2013, Październik31 - 29
- 2013, Wrzesień27 - 10
- 2013, Sierpień26 - 0
- 2013, Lipiec25 - 2
- 2013, Czerwiec30 - 11
- 2013, Maj31 - 21
- 2013, Kwiecień29 - 42
- 2013, Marzec19 - 17
- 2013, Luty16 - 10
- 2013, Styczeń25 - 36
- 2012, Grudzień19 - 15
- 2012, Listopad24 - 7
- 2012, Październik24 - 0
- 2012, Wrzesień25 - 3
- 2012, Sierpień27 - 0
- 2012, Lipiec29 - 8
- 2012, Czerwiec13 - 14
- 2012, Maj4 - 0
- 2012, Marzec2 - 0
- 2011, Listopad1 - 0
- 2011, Październik2 - 0
- 2011, Wrzesień1 - 0
- 2011, Sierpień1 - 0
- 2011, Czerwiec3 - 0
- 2011, Maj1 - 0
- 2011, Kwiecień3 - 0
- 2011, Marzec3 - 0
- 2011, Luty1 - 0
- 2011, Styczeń1 - 0
Wpisy archiwalne w kategorii
Solowe stany
Dystans całkowity: | 7273.07 km (w terenie 1132.59 km; 15.57%) |
Czas w ruchu: | 279:13 |
Średnia prędkość: | 18.06 km/h |
Maksymalna prędkość: | 68.00 km/h |
Suma podjazdów: | 17385 m |
Maks. tętno maksymalne: | 169 (87 %) |
Maks. tętno średnie: | 141 (73 %) |
Suma kalorii: | 9901 kcal |
Liczba aktywności: | 212 |
Średnio na aktywność: | 34.31 km i 1h 44m |
Więcej statystyk |
- DST 18.13km
- Teren 9.00km
- Czas 01:04
- VAVG 17.00km/h
- VMAX 27.68km/h
- Temperatura 22.0°C
- Podjazdy 61m
- Sprzęt [R.I.P] Canyon Nerve AL+
- Aktywność Jazda na rowerze
Kruszyna.
Sobota, 20 kwietnia 2019 · dodano: 20.04.2019 | Komentarze 0
Popołudniowa pętelka przez Kruszynę.
















Kategoria Brzeg, Canyon, Solowe stany
- DST 23.31km
- Teren 10.00km
- Czas 01:22
- VAVG 17.06km/h
- VMAX 36.91km/h
- Podjazdy 68m
- Sprzęt [R.I.P] Canyon Nerve AL+
- Aktywność Jazda na rowerze
Jaz Lipki.
Środa, 17 kwietnia 2019 · dodano: 17.04.2019 | Komentarze 2
Korzystając z nieco wydłużonego wolnego popołudnia, postanowiłem odkurzyć Canyona i wybrać się na krótką przejażdżkę w stronę Lipek. W tamtą stronę sporo polami i wałami, powrót asfaltem.Był pierwszy bocian na polu (stojący - ponoć zwiastujący smutny rok...), sarny na wałach i ptaszory.
Coraz zieleniej, ale szał kolorów i zapachów jeszcze przed nami. Tyle dobrego, że robi się coraz cieplej.
A po powrocie zauważyłem, że na wieży brzeskiego ratusza znów jest rusztowanie, które zostało zdjęte w zeszłym roku...












Kategoria Brzeg, Canyon, Solowe stany
- DST 13.50km
- Teren 13.50km
- Sprzęt Nie mój ;-)
- Aktywność Jazda na rowerze
... [232]
Niedziela, 9 września 2018 · dodano: 09.09.2018 | Komentarze 0
Popołudniowa przejażdżka po okolicach Mikolina na teściowym SpartaMet. Kategoria Solowe stany
- DST 17.64km
- Teren 17.64km
- Czas 02:00
- VAVG 8.82km/h
- VMAX 47.25km/h
- Podjazdy 420m
- Sprzęt [R.I.P] Canyon Nerve AL+
- Aktywność Jazda na rowerze
Izery, dzień trzeci. [141]
Niedziela, 10 czerwca 2018 · dodano: 11.06.2018 | Komentarze 0
Poranek ciężki. Zasypiałem wśród siedzących przy piwie Czechów, a obudziłem się wśród biegających i krzyczących czeskich dzieciaków. Do tego zamieszanie spowodowane chęcią zjedzenia czegoś na śniadanie przez blisko dwadzieścia osób sprawiło, że sam szybko coś przegryzłem, wypiłem kawę i ruszyłem dalej.Najpierw dość długi podjazd, a miejscami podejście, gdzie odpokutowałem wczorajsze piwo, ale widok z Sinych Skałek to zrekompensował. Właściwie to trochę chciałem ominąć to miejsce i pojechać inną trasą, ale przy którymś rozjeździe trochę się zagapiłem.
Później dalej, przez nieczynną kopalnię kwarcu "Stanisław" na Wysoki Kamień. Tu trochę tłoczno, ale udało mi się znaleźć całkiem przyjemne i ustronne miejsce z widokiem na Karkonosze, w tym na Szrenicę i Śnieżne Kotły oraz Szklarską Porębę w dole. Tak sobie posiedziałem i porozmyślałem dobrą godzinkę, ale nie miałem się gdzie spieszyć, bo wracałem już na pociąg, żeby o rozsądnej porze wrócić do Brzegu (co nie było takie oczywiste, bo dziś zmieniał się rozkład jazdy pociągów i zawsze są wówczas opóźnienia...). Zjazd z Wysokiego Kamienia do Szklarskiej Poręby jest fenomenalny - na początku stromy i szybki, a potem nadal szybki, ale do tego techniczny z sekcjami korzennymi. Wprost idealny na zakończenie trzydniowej wycieczki. Tym bardziej, że wyjeżdża się tuż przy stacji Szklarska Poręba Górna.
Na stacji akurat podstawiał się mój pociąg, więc się zapakowałem i... zasnąłem. Miałem nosa, bo pociąg był opóźniony ponad trzydzieści minut i nie zdążyłem na przesiadkę we Wrocławiu w pociąg do Brzegu (kierownicy obu składów komunikowali się ze sobą, ale dla mnie jednego nie chciał opóźniać całego odjazdu, i słusznie).
Wysiadając we Wrocławiu zobaczyłem, że w tylnym kole nie mam powietrza; dziwne, ktoś uprzejmy się przyłożył, bo oczywiście było marudzenie ludzi, że w przejściu stoją rowery... We Wrocławiu miałem jeszcze chwilę, więc zjadłem coś na szybko, zmieniłem dętkę i wsiadłem do pociągu InterCity z biletem z PolRegio. Nauczony doświadczeniem podszedłem do konduktora, mówię jak jest - że mam bilet ze Szklarskiej do Brzegu i że na rower też, ale taka sytuacja, że tu spóźniony, ten nie czekał i tak dalej. Na koniec wspomniałem o Technikum Kolejowym, o Mamie pracującej na kolei i usłyszałem "spoko, to tylko dwie stacje!". :)
Wyjazd fajny. Potrzebowałem go. Może ilość kilometrów nie powala, ale to nie o kilometry tym razem chodziło, a o odpoczęcie w szerokim stopniu rozumiane. Faceci czasem tak chyba mają, że potrzebują w samotności pojechać w dzicz, przespać się pod namiotem i pobyć tylko w swoim i roweru towarzystwie. W ciemności, chłodzie, zmęczeniu i przede wszystkim ciszy, jaką oferują tylko góry. Udało mi się zasmakować tego wszystkiego. Do tego spotkać nietuzinkowych ludzi, których w górach jakoś przyjemniej i bardziej bezstresowo można zagadać lub być zagadanym...
Jeżeli chodzi o bagaż, to sakwy spisały się bardzo dobrze. Przód nie latał, nic po drodze nie zgubiłem, ale jest upierdliwy przy porannym zakładaniu. Tył fantastyczny, nie majtał się, był cały czas na swoim miejscu, a na zjazdach wysuwając tyłek za siodełko było go gdzie miękko posadzić :) Worki są faktycznie nieprzemakalne, była okazja sprawdzić. Tył co prawda zamókł, ale w worku było sucho. Z tym tyłem to też fajna sprawa, bo pełnił od razu funkcję błotnika.
Jak zwykle było kilka zbędnych rzeczy które zabrałem: dwie pary skarpetek, długie spodnie rowerowe i jedna koszulka rowerowa, ale sądziłem, że bardziej po drodze będę mókł i nie do końca zakładałem nocleg w Chatce. No i gdybym wiedział, że prześpię się w schronisku, gdzie jest bufet, to zabrałbym połowę mniej jedzenia.
Następnym razem postaram postaram się nie zapomnieć szczoteczki do zębów i kawałka mydła (choć przyznam szczerze, że nie zakładałem, że będę brał prysznic...), bo pytanie Czechów o kawałek mydła lub żelu pod prysznic przerosło moje i ich zdolności lingwistyczne, choć najczęściej nie mieliśmy problemu w porozumiewaniu się. No ale inaczej prosi się o kufel Litovela czy Holby w knajpie, a inaczej o kawałek mydła. Całkowicie zrozumiałe.
Rower spisał się też bardzo dobrze, mimo, że dawno nie był jakoś szczególnie serwisowany czy dopieszczany (z pozdrowieniami dla chłopaków z Torunia!). Zawieszenie działało, biegi zmieniał, może przydało by się trochę więcej koni mechanicznych w nogach.
Nie licząc dętki i tego, że na niektórych szybkich zjazdach miałem wrażenie, że hamulce puchną (a może to ja puchłem?), było naprawdę ok.
Wróciłem wypompowany i zmęczony, ale zarazem wypoczęty i naładowany.
























Kategoria Canyon, Góry, Solowe stany
- DST 19.13km
- Teren 19.13km
- Czas 01:44
- VAVG 11.04km/h
- VMAX 40.25km/h
- Podjazdy 330m
- Sprzęt [R.I.P] Canyon Nerve AL+
- Aktywność Jazda na rowerze
Izery, dzień drugi. [140]
Sobota, 9 czerwca 2018 · dodano: 11.06.2018 | Komentarze 0
Poranek spokojny. Słońce świeciło (gdzie te zapowiadane deszcze od rana...?!), więc rozwiesiłem ciuchy do przeschnięcia przed schowaniem do sakwy, a sam rozpocząłem leniwy poranek.Najpierw zwinąłem mandżur, potem zamówiłem kawę i odpoczywałem patrząc przed siebie. Po prostu.
Do Chatki jednak zaczęli schodzić się ludzie, więc zebrałem się i ruszyłem dalej.
Od Chatki właściwie cały czas podjazd, aż na Stóg Izerski. Po drodze mijałem się z uczestnikami BikeMaratonu; gdyby nie to, że sam w nim kiedyś startowałem, to bardziej bym się denerwował... Zdecydowany minus dla organizatora, który wypuścił maratończyków na otwarte dla turystów szlaki.
Na Stogu Izerskim zaczęło padać, więc schowałem się pod "zadaszenie". Poznałem chłopaków z Torunia, którzy "robili dobre enduro" po Izerach. Faktycznie goście w kolorowych ciuszkach na kolorowych rowerkach (i do tego z turbobrodami) są tacy, jak sobie ich wyobrażałem.
Poznałem też Pana Waldemara. Starszy gość z Gdyni (Gdańska? W każdym razie gdzieś w Trójmiasta), który przyjechał stamtąd do Świeradowa... maluchem. Całkiem z resztą rześkim, bo z końcówki produkcji.
To jeszcze nic.
Pan Waldemar tym maluszkiem przewozi rower. Cieszy się, że nie musi zdejmować tylnego koła, wystarczy przednie. Mówi, że kiedyś miał większe auto (Cinquecento!!!), ale tam mimo otwieranej klapy musiał zdejmować oba koła, więc wrócił do malucha.
To nadal nic.
Pan Waldemar śpi w tym maluszku.
Z rowerem.
Żeby było ciekawiej - Pan Waldemar ma rodzinę w Brzegu, a ze Świeradowa wybiera się w Bieszczady, a potem wschodnią Polską, przez Mazury, na Pomorze.
Oczywiście z noclegiem w aucie z rowerem.
Nie uwierzyłbym, gdybym nie zobaczył zdjęć. Naprawdę niesamowity gość. On obiecał mi, że wspomni o naszym spotkaniu w swoim kajeciku, w którym opisuje każdy dzień wycieczki, a ja obiecałem jemu, że wspomnę o nim tutaj. Co też, zgodnie z umową, czynię.
Mam nadzieję, że jeszcze się spotkamy. Jak nie w Brzegu (ma być niebawem), to kiedyś, gdzieś na szlaku.
Za to uwielbiam góry - za te spotkania przypadkowych, ale niesamowitych ludzi.
Padać nie przestawało, kolejne piwo mimo to wyschło,więc nie pozostało mi nic więcej, jak pożegnać się z Panem Waldemarem i ruszyć dalej w drogę.
Powrót, to głównie zjazd. Miejscami szeroki, szutrowy i szybki, ale pod koniec mocno błotnisty (i do tego rozjeżdżony przez maratończyków) i techniczny.
Z uwagi na deszcz postanowiłem wrócić do Chatki, ale nie spać pod namiotem, a w środku. Miejsc niestety nie było, więc pozostała gleba. W międzyczasie zupa, prysznic (o tak!!!) i okazało się, że wrócili również moi wczorajsi ogniskowi koledzy, więc było co robić wieczorem. Kolejne spotkanie z rodzaju tych cięższych, ale co zrobić...
Nocleg fajny, suchy, ciepły, bez wiatru.
Ale znienawidziłem Czechów, którzy zajęli Chatkę, siedzieli z piszczącymi dziećmi do późna i grali na gitarze stare dobre rockowe kawałki, ale z czeskim akcentem...


























Kategoria Canyon, Czechy, Góry, Solowe stany
- DST 56.38km
- Teren 11.50km
- Czas 02:48
- VAVG 20.14km/h
- VMAX 37.11km/h
- Podjazdy 210m
- Sprzęt [R.I.P] Canyon Nerve AL+
- Aktywność Jazda na rowerze
Izery, dzień pierwszy. [139]
Piątek, 8 czerwca 2018 · dodano: 11.06.2018 | Komentarze 0
Udało się. Mimo niezachęcających prognoz. Rano wstałem i zebrałem się w sobie, żeby pojechać do Wrocławia na rowerze. Nie chciało mi się sakramencko, ale nie chciałem przegrać zakładu z Arnoldem. Właściwie, to chyba bardziej chciałem wygrać browara, o którego był zakład.Dojazd do Wrocławia standardowo, czyli DK94. Nie jest to jakaś zachęcająca trasa, ale za bardzo nie ma alternatywy. Mimo wczesnej godziny ruch spory, ale dojechałem bezpiecznie.
Gdyby była inna trasa, to rozważyłbym dojazd raz w tygodniu do pracy rowerem, bo zajęło mi to dokładanie dwie godziny.
Po pracy na pociąg i do Szklarskiej Poręby. To chyba moja ulubiona trasa kolejowa, ale od okolic Jaworzyny Śląskiej aż do końca. Fajnie pociąg się wspina, widoki też niczego sobie, aż nie chciało się otwierać książki... W Szklarskiej Porębie Górnej już wsiadałem na rower i miałem zacząć podjazd do Jakuszyc, kiedy z daleka zatrąbił czeski pociąg do Libereca. Akurat dojeżdzał do Szklarskiej i zaraz wracał. Ostatni tego dnia. Nie mogłem nie wykorzystać tego zaproszenia i zapakowałem się do niego. Trasa krótka, ale bardzo mi pomogła ta podwózka, bo nie musiałem wspinać się asfaltem i patrzeć co chwila na zegarek czy aby zdążę przed zachodem słońca.
W Jakuszycach krótki podjazd, już terenem, a potem szybki zjazd. Minąłem Orle(n) i dalej pomknąłem halą w kierunku Chatki Górzystów. Na szlaku pustki, aż dziwne biorąc pod uwagę piątek i to, że jestem na najpopularniejszym szlaku w Izerach. Minąłem dokładnie pięć osób - dwie na początku idące do Jakuszyc i trójkę przed samą Chatką podążających w stronę Świeradowa.
Na miejscu, w pierwszej kolejności, wypiłem wygranego i jak najbardziej zasłużonego browara od Arnolda; potem zacząłem sobie ogarniać nocleg - rozpakowanie się i rozłożenie Sheltera.
W schronisku pustki, pokoje wolne. Przy miejscu na ognisko siedzi dwóch chłopaków. Zaprosili, więc chętnie przysiadłem. Pogadaliśmy, popiliśmy, pojedliśmy, a w tle nawet posłuchaliśmy transmisji z towarzyskiego meczu Polaków.
Za górami cały czas mieliła się burza, grzmiało bez przerwy, ale góry trzymały, więc wieczór spędziliśmy przy dobrej i ciepłej pogodzie.
W nocy też nie najgorzej, ale w okolicach czwartej się obudziłem z zimna. Telepało mną, jak żulem spod sklepu przed pierwszym browarem, a to nieczęsto mi się zdarza. Trochę za ciepło się ubrałem na noc, spociłem się i stąd ten ziąb; z uwagi na godzinę trochę mi się nie chciało, ale przebrałem się w suche ciuchy w mniejszej ilości i spokojnie przespałem do rana.












- DST 32.85km
- Teren 6.00km
- Czas 01:52
- VAVG 17.60km/h
- VMAX 25.34km/h
- Podjazdy 149m
- Sprzęt [R.I.P.] Diamant
- Aktywność Jazda na rowerze
... [104]
Niedziela, 6 maja 2018 · dodano: 07.05.2018 | Komentarze 0
Ostatni dzień majówki w Mikolinie; z samego rana śniadanie i pakowanie i powrót na kole do Brzegu. Zainspirowany Benjaminem postanowiłem wrócić solo na rowerze, a Justek wróciła z psami i resztą bagażu autem.Droga do Brzegu od strony Popielowa spokojna i klimatyczna, ale trochę pod wiatr, a trochę z nieprzyjemnym wiatrem bocznym.
Majówka jak najbardziej udana - rodzinnie, przyjacielsko i gościnnie; był czas pomóc Teściom w ogrodzie i przy gospodarstwie, był też czas sprawdzić, jak mieszka się w Mikolinie blisko Teściów, ale jednak osobno :) Byłteż czas na sprawdzenie, jak wyglądają dojazdy rowerem na najbliższą stację PKP. Ogólnie odpoczęliśmy i naładowaliśmy baterie :)





Z kolei wieczór na SORze z lewym kolanem z oparzeniem trzeciego stopnia... Jakiś pechowy jest ten rok dla mnie od samego początku...
Kategoria Brzeg, Diamant, Solowe stany
- DST 9.20km
- Czas 00:32
- VAVG 17.25km/h
- VMAX 22.84km/h
- Sprzęt [R.I.P.] Diamant
- Aktywność Jazda na rowerze
... [102]
Piątek, 4 maja 2018 · dodano: 07.05.2018 | Komentarze 0
Dziś jedynie trasa do Skorogoszczy do sklepu i z powrotem.Reszta dnia, to prace ogrodowe i tym podobne, w tym budowa nowej półki na książki :)
Kategoria Diamant, Solowe stany
- DST 14.62km
- Teren 1.50km
- Czas 00:43
- VAVG 20.40km/h
- VMAX 29.17km/h
- Podjazdy 54m
- Sprzęt [R.I.P.] Diamant
- Aktywność Jazda na rowerze
... [98]
Poniedziałek, 30 kwietnia 2018 · dodano: 07.05.2018 | Komentarze 0
Trasa: Mikolin - Skorogoszcz - Przecza i z powrotem.Trzeci dzień majówki, ale niestety z przerwą na pracę. Z rana do Przeczy na pociąg o szóstej dwadzieścia trzy... Tyle dobrego, że z Żoną, bo ja do pracy, a Ona do dentysty.
W pracy dzień jak co dzień, jakoś zleciało. Powrót z Przeczy do Mikolina w deszczu, bo popołudniu nad całym regionem niebo nieźle się zaciągnęło.
W międzyczasie do Mikolina na dwa dni przyjechała moja Mama; a w ciągu dnia dostałem od Żony wiadomość, że zatrzyma się tam również rowerzysta z Francji (znalazł nas poprzez WarmShowers).
Popołudniu, już w Mikolinie, okazało się, że Benjamin - w skrócie Ben - jest mega miłym młodym gościem, który wybrał się na swoją pierwszą w życiu wyprawę rowerową z południowego zachodu Francji przez Europę do Szwecji lub Norwegii.
Chłopakowi trafiło się, jak ślepej kurze ziarno, bo nie dość, że wylądował w małej wiosce pośrodku niczego (w planach miał nocleg w Brzegu, więc musiał do nas dojechać), to do tego gospodyni mówiła po francusku (Justynki Mama była kiedyś nauczycielką tego języka). Benowi spodobało się tam tak bardzo, że nie podczas wieczornego piwka (mitem jest, że Francuzi piją wino i jedzą ser; Ben zachwycał się piwem, a i kaszanka czy salceson nie były mu obce i mają swoje odpowiedniki we francuskim języku) nie trzeba było go namawiać, żeby został z nami dzień dłużej.
Plan na jutro: czekamy na przyjazd Adama i jedziemy wszyscy razem na wycieczkę po okolicy. :)
Kategoria Solowe stany, Diamant
- DST 24.95km
- Czas 01:14
- VAVG 20.23km/h
- VMAX 34.56km/h
- Temperatura -4.0°C
- Podjazdy 64m
- Sprzęt [R.I.P] Canyon Nerve AL+
- Aktywność Jazda na rowerze
... [34]
Piątek, 23 lutego 2018 · dodano: 23.02.2018 | Komentarze 0
Nie pamiętam, kiedy ostatni raz jechałem pociągiem z rowerem :)Z Brzegu do Świętej Katarzyny PKP, stamtąd do Radwanic zobaczyć, jak ma się busik i porobić mu zdjęcia do wystawienia na sprzedaż. Z Radwanic do Oławy na kole i tam znów w pociąg. Miałem dojechać do Brzegu, ale trochę spieszyłem do psów i pomyślałem, że pociągiem będę szybciej.
Nie byłem.

A busik? Stoi i gnije. Co go odwiedzam, to mam wrażenie, że gorzej wygląda i odkrywam nowe zniszczenia.
Robić można, bo da się zrobić wszystko, ale pozostaje kwestia opłacalności...
Dziś wymontowałem z niego resztę własnoręcznie robionej instalacji elektrycznej postojowej.
Pozostaje wystawić ogłoszenie o sprzedaży... :(


Kategoria Brzeg, Canyon, Solowe stany