Info

Więcej o mnie.















Moje rowery
Archiwum bloga
- 2025, Maj7 - 6
- 2025, Kwiecień10 - 8
- 2025, Marzec8 - 2
- 2025, Luty12 - 7
- 2025, Styczeń10 - 2
- 2024, Grudzień1 - 1
- 2024, Listopad8 - 5
- 2024, Październik15 - 11
- 2024, Wrzesień10 - 8
- 2024, Sierpień6 - 4
- 2024, Lipiec6 - 5
- 2024, Czerwiec3 - 3
- 2024, Maj9 - 7
- 2024, Kwiecień9 - 1
- 2024, Marzec10 - 5
- 2024, Luty2 - 2
- 2024, Styczeń3 - 1
- 2023, Grudzień3 - 1
- 2023, Listopad2 - 0
- 2023, Październik2 - 0
- 2023, Wrzesień5 - 4
- 2023, Sierpień4 - 0
- 2023, Lipiec5 - 0
- 2023, Czerwiec1 - 0
- 2023, Maj2 - 0
- 2023, Kwiecień3 - 0
- 2023, Marzec5 - 0
- 2023, Luty5 - 0
- 2023, Styczeń4 - 0
- 2022, Grudzień3 - 0
- 2022, Listopad2 - 0
- 2022, Październik4 - 0
- 2022, Wrzesień5 - 0
- 2022, Sierpień4 - 0
- 2022, Lipiec4 - 3
- 2022, Czerwiec13 - 8
- 2022, Maj10 - 8
- 2022, Kwiecień5 - 5
- 2022, Marzec6 - 2
- 2022, Luty2 - 2
- 2022, Styczeń2 - 1
- 2021, Grudzień5 - 1
- 2021, Listopad6 - 1
- 2021, Październik5 - 2
- 2021, Wrzesień7 - 0
- 2021, Sierpień5 - 2
- 2021, Lipiec2 - 0
- 2021, Czerwiec6 - 6
- 2021, Maj4 - 8
- 2021, Kwiecień6 - 11
- 2021, Luty1 - 1
- 2021, Styczeń2 - 3
- 2020, Grudzień4 - 7
- 2020, Listopad4 - 1
- 2020, Październik1 - 1
- 2020, Wrzesień2 - 0
- 2020, Sierpień9 - 8
- 2020, Lipiec5 - 0
- 2020, Czerwiec7 - 5
- 2020, Maj5 - 4
- 2020, Kwiecień4 - 0
- 2020, Marzec22 - 11
- 2020, Luty37 - 11
- 2020, Styczeń40 - 20
- 2019, Grudzień34 - 8
- 2019, Listopad41 - 0
- 2019, Październik40 - 2
- 2019, Wrzesień42 - 3
- 2019, Sierpień28 - 0
- 2019, Lipiec50 - 9
- 2019, Czerwiec35 - 0
- 2019, Maj36 - 3
- 2019, Kwiecień34 - 4
- 2018, Grudzień6 - 0
- 2018, Listopad12 - 2
- 2018, Październik16 - 0
- 2018, Wrzesień22 - 0
- 2018, Sierpień16 - 0
- 2018, Lipiec21 - 0
- 2018, Czerwiec23 - 0
- 2018, Maj17 - 11
- 2018, Kwiecień29 - 6
- 2018, Marzec25 - 0
- 2018, Luty30 - 6
- 2018, Styczeń29 - 6
- 2017, Grudzień27 - 0
- 2017, Listopad23 - 0
- 2017, Październik19 - 2
- 2017, Wrzesień25 - 0
- 2017, Sierpień20 - 0
- 2017, Lipiec26 - 3
- 2017, Czerwiec32 - 4
- 2017, Maj30 - 2
- 2017, Kwiecień36 - 0
- 2017, Marzec30 - 0
- 2017, Luty21 - 2
- 2017, Styczeń21 - 1
- 2016, Grudzień24 - 1
- 2016, Listopad25 - 4
- 2016, Październik29 - 0
- 2016, Wrzesień31 - 6
- 2016, Sierpień28 - 3
- 2016, Lipiec35 - 2
- 2016, Czerwiec32 - 2
- 2016, Maj45 - 2
- 2016, Kwiecień32 - 0
- 2016, Marzec31 - 1
- 2016, Luty26 - 0
- 2016, Styczeń29 - 1
- 2015, Grudzień27 - 0
- 2015, Listopad26 - 0
- 2015, Październik28 - 6
- 2015, Wrzesień27 - 2
- 2015, Sierpień32 - 0
- 2015, Lipiec29 - 4
- 2015, Czerwiec21 - 0
- 2015, Maj32 - 1
- 2015, Kwiecień25 - 0
- 2015, Marzec23 - 0
- 2015, Luty7 - 0
- 2015, Styczeń16 - 0
- 2014, Grudzień15 - 8
- 2014, Listopad20 - 0
- 2014, Październik26 - 10
- 2014, Wrzesień26 - 4
- 2014, Sierpień26 - 5
- 2014, Lipiec32 - 3
- 2014, Czerwiec28 - 1
- 2014, Maj29 - 13
- 2014, Kwiecień28 - 2
- 2014, Marzec27 - 5
- 2014, Luty26 - 8
- 2014, Styczeń29 - 11
- 2013, Grudzień31 - 16
- 2013, Listopad27 - 18
- 2013, Październik31 - 29
- 2013, Wrzesień27 - 10
- 2013, Sierpień26 - 0
- 2013, Lipiec25 - 2
- 2013, Czerwiec30 - 11
- 2013, Maj31 - 21
- 2013, Kwiecień29 - 42
- 2013, Marzec19 - 17
- 2013, Luty16 - 10
- 2013, Styczeń25 - 36
- 2012, Grudzień19 - 15
- 2012, Listopad24 - 7
- 2012, Październik24 - 0
- 2012, Wrzesień25 - 3
- 2012, Sierpień27 - 0
- 2012, Lipiec29 - 8
- 2012, Czerwiec13 - 14
- 2012, Maj4 - 0
- 2012, Marzec2 - 0
- 2011, Listopad1 - 0
- 2011, Październik2 - 0
- 2011, Wrzesień1 - 0
- 2011, Sierpień1 - 0
- 2011, Czerwiec3 - 0
- 2011, Maj1 - 0
- 2011, Kwiecień3 - 0
- 2011, Marzec3 - 0
- 2011, Luty1 - 0
- 2011, Styczeń1 - 0
Wpisy archiwalne w kategorii
Test
Dystans całkowity: | 1058.92 km (w terenie 157.35 km; 14.86%) |
Czas w ruchu: | 69:26 |
Średnia prędkość: | 12.30 km/h |
Maksymalna prędkość: | 43.91 km/h |
Suma podjazdów: | 1410 m |
Suma kalorii: | 695 kcal |
Liczba aktywności: | 75 |
Średnio na aktywność: | 14.12 km i 1h 09m |
Więcej statystyk |
- DST 51.00km
- Czas 20:13
- VAVG 2.52km/h
- Sprzęt [R.I.P] Quip
- Aktywność Jazda na rowerze
Do Radwanic.
Sobota, 30 kwietnia 2022 · dodano: 01.05.2022 | Komentarze 3
Do Radwanic, do kuzynki męża na piwo :-)Okazja była dobra, bo był też mój kumpel z podstawówki, który jakiś czas temu wyemigrował do Krakowa, a ostatnio wrócił; a oprócz szkoły mieliśmy również epizod taki, że pracowaliśmy przez jakiś czas razem (ja byłem tokarzem, on frezerem kół zębatych), a jak mieszkałem we Wrocławiu na Księżu Małym, to przez trochę wynajmowałem mu pokój... Tak więc okazja do spotkania przednia :-)
Wypad rowerem, bo przede wszystkim fajna pogoda, a po drugie rano musiałem dojechać koniecznie do Brzegu (o tym w kolejnym wpisie), a autem po takim spotkaniu mogło by to nie wypalić... ;-)
Trasa inna, niż zazwyczaj, taka bardziej krajoznawcza, ale bardzo fajna - warto ją rozpatrzyć (z modyfikacjami), jako dojazdy do Wrocławia.
Duża część, zwłaszcza na odcinku do Janikowa - gładziutkim asfaltem przez las i do tego lekko w dół. Poezja.
Przez właściwie cały Jelcz asfaltowa (!) ścieżka rowerowa, Wschodnia Obwodnica Wrocławia na odcinku Łany (Kamieniec Wrocławski) - Siechnice (Radwanice) również bardzo przyjemna.




Przy okazji odwiedzin męża kuzynki, udało się też odwiedzić mojego Scott'a, którego kiedyś mu sprzedałem :-)

Ciekawostka - po przejechaniu trasy na trybie Turbo (cały czas), z włączonym SpeedBoxem zdejmującym ograniczenie do 25 km/h bateria miała jeszcze dwie kreski i teoretyczny zasięg 12 km - całkiem nieźle.
SpeedBoxa uruchamiałem poza terem zabudowanym, żeby depnąć, a w zabudowanym wracałem do fabrycznego ograniczenia (bo się obawiałem wyskoczenia błędu, o którym kiedyś pisałem -> patrz tag SERWIS). Od Kamieńca Wrocławskiego do końca jechałem cały czas na włączonym.
Prędkość realna ze SppedBoxem w przedziale 30 - 38 km/h (trochę wiało).
Bateria 500Wh (drugą, 300Wh, miałem w sakwie na zapas w razie czego).
Byłem zapakowany - ok. 10 kg bagażu w sakwach.

Kategoria Quip, Solowe stany, Test, Wioska, Wrocław
- DST 40.00km
- Temperatura 17.0°C
- Podjazdy 524m
- Sprzęt [R.I.P] Quip
- Aktywność Jazda na rowerze
Namysłów.
Sobota, 1 maja 2021 · dodano: 02.05.2021 | Komentarze 2
Korzystając z ładnej pogody wybraliśmy się do Namysłowa. Na tamtejszych Błoniach gościły foodtracki, więc była motywacja w postaci frytek ;-)Dość wietrznie, ale na elektrykach nie stanowiło to większego problemu; czasem nawet na chwilę wyszło słońce. Ważne, że bez deszczu.
Trasa wyłącznie asfaltem, w Ligocie Książęcej w końcu zrobiłem zdjęcie krzyża pokutnego, bo tyle razy tamtędy przejeżdżałem i ciągle nie miałem okazji. Smarchowice Śląskie, to drewniany kościółek, bardzo ładnie zachowany, ale oczywiście bez możliwości zwiedzenia wnętrza, bo zamknięty na cztery spusty. W samym Namysłowie na rondzie udało się też w końcu uwiecznić św. Jana Nepomucena w kapliczce; kilka razy bezskutecznie się do niego wybierałem, ale w końcu się udało.
Powrót do Smarchowic Śląskich tą samą drogą, tam jednak nie skręciliśmy na Ligotę Książęcą, a pojechaliśmy dalej na Przeczów. W Mikowicach zatrzymaliśmy się na chwilę w Parku 30-lecia (30-lecia czego...? :-)), który ewidentnie czasy swojej świetności ma już dawno za sobą...





















Quipowi i mi stuknął ostatnio wspólnie przejechany tysiąc - krótkie podsumowanie w ramach testu będzie, ale nie dziś.
Trochę z okazji tego okrągłego dystansu zrobiłem nam wspólny prezent - przyczepkę Croozer Cargo. Na wsi bez przyczepki, jak bez ręki; ostatnio kupiłem do busa, więc teraz wypadało do roweru :-)
Przyczepka w sklepie od dłuższego czasu była na "outlecie" jako uszkodzona i zdekompletowana, ale postanowiłem ją zamówić i sprawdzić. Faktycznie, nie wszystko było, ale udało się ją złożyć do kupy i bezproblemowo podpiąć do roweru. Czy się przyda? Z pewnością - poza tym, że spokojnie wejdą do niej dwie skrzynki piwa ;-) to też bez problemu większy karton; a bywało i tak, że odpalałem bez sensu auto i jechałem do paczkomatu tylko dlatego, że większej paczki nie zmieściłbym na rowerze.




Kategoria Krzyże pokutne, Nepomuki, Quip, Test, Wioska
- DST 66.21km
- Teren 55.00km
- Czas 04:45
- VAVG 13.94km/h
- VMAX 43.91km/h
- Podjazdy 437m
- Sprzęt [R.I.P.] Diamant
- Aktywność Jazda na rowerze
Miłomłyn; dzień drugi.
Sobota, 17 kwietnia 2021 · dodano: 21.04.2021 | Komentarze 2
Poranek przywitał nas słońcem i względnym ciepłem. Po śniadaniu dopakowaliśmy bagaż i ruszyliśmy w drogę. Tomasz, jak zawsze, poprowadził trasę malowniczo i głównie terenowo lasami. W trakcie dojazdu do Małdyt kolejny raz pożałowałem, że pojechałem Diamantem, ponieważ rower na wąskich oponkach po prostu nie dawał rady w błocie. Chłopaki na MTB z szerokimi oponami cięli do przodu, a ja byłem maruderem. Błotniki non stop zaklejały się błotem utrudniając lub wręcz uniemożliwiając jazdę, a ciężar sprawiał, że rower zapadał się nawet niewielkim piachu.Dziwne, bo na Diamancie przejechałem już sporo kilometrów, w tym wybrzeże z przyczepką z Mango, gdzie było sporo terenu, a czegoś takiego nie pamiętam.
Ot, urok Mazurskiego błota ;-)
W Małdytach siedliśmy w knajpie na obiedzie w restauracji, gdzie serwowali regionalną kuchnię warmińską i trochę się zasiedzieliśmy :-) Stamtąd mieliśmy pojechać jeszcze na północ do Awajek, ale ostatecznie ruszyliśmy w dół do Zalewa. Fajnie było posiedzieć w czynnej restauracji, gdzie można było normalnie zjeść na talerzu przy stoliku, a całość przykryć świeżym piwem z nalewaka... Taka namiastka "normalności" i przypomnienie "starych" czasów. Niedługo wszystko będzie "sprzed covida", "w covidzie", albo "pocovidowe"... Prawie jak z wojną.
Do Zalewa trasa głównie asfaltem, gdzie udało się w końcu trochę normalnie pojechać, ale już na miejscu Herbic wymyślił kolejną atrakcję - objechanie Jeziora Ewngi. Znów teren, znów błoto i znów właściwie zero przyjemności. W pewny momencie myślałem, że rzucę rower gdzieś w pole i pójdę pieszo.
W okolicach Dobrzyk znów wróciliśmy na asfalt, ale żeby nie było za kolorowo, to zaczęło tak padać, że kilometr przed zaplanowanym noclegiem, przemoczeni musieliśmy schować się przed deszczem w wiacie przystankowej.
Nocleg w Matytach w bardzo, ale to bardzo urokliwym, przyjaznym i cholernie inspirującym miejscu, właściwie nad samym Jeziorakiem. Do takich gospodarzy aż chce się przyjeżdżać i wracać - i ja wiem, że z pewnością wrócę tam z Justynką.
Na miejscu kolacja, trochę rozmów i spać. Błoto wymęczyło :-)


























Oprócz błota i piachów, żeby nie było za lekko, to przyszedł kolejny dzień rozczarowania sakwami Ortlieb ;-)
Otóż na wybojach sakwy postanowiły się... rozkręcić. Konkretnie mocowanie - zewnętrzna listwa mocująca do bagażnika jest przykręcona od wewnątrz plastikowymi nakrętkami (coś, jak te nowe Crosso). Pech chciał, że w jednej odkręciły się dwie śruby, a drugiej jedna. Udało mi się znaleźć i uratować jedną śrubę, ale dwie przepadły; na szczęście też te cholerne plastikowe śruby po odkręceniu się siłą rzeczy wpadły do zamkniętej sakwy i się nie zgubiły.
Na trasie doraźnie zaradziłem problemowi trytkami, żeby można było dalej jechać. Po dojechaniu na miejsce jedną sakwę naprawiłem uratowaną śrubą, ale żeby usprawnić drugą musiałem wykręcić z ramy roweru śruby pod montaż koszyka na bidon / pompki. Lepiej mieć pompkę w sprawnej sakwie, niż na ramie i dyndającą sakwę ;-)
Jasne, mogłem to oczywiście sprawdzić i dokręcić przed wyjazdem (pierwszy wyjazd z tymi torbami), ale nie musiałem o tym myśleć. Niesmak pozostał.
No i druga sprawa - mimo tego, co chciałem sam sobie udowodnić, to sakwy Ortlieb najlepiej jednak pasują do dedykowanych bagażników (przednich i tylnych) tego samego producenta lub Tubusa. Do innych (w tym moich) niestety dopasowanie, montaż i jazda nie jest tak do końca tak, jak to powinno wyglądać.
Mimo wszystko duży plus za wytrzymałość i jazdę na urwanym mocowaniu, możliwość szybkiej naprawy. No i są wodoodporne.


- DST 7.05km
- Teren 7.05km
- Czas 00:32
- VAVG 13.22km/h
- Podjazdy 62m
- Sprzęt [R.I.P.] Diamant
- Aktywność Jazda na rowerze
Miłomłyn; dzień pierwszy.
Piątek, 16 kwietnia 2021 · dodano: 21.04.2021 | Komentarze 2
Auto zapakowałem i przygotowałem wczoraj, więc dziś pozostało ogarnąć się z rana, dopakować podręczne graty i w drogę.Nie chciałem jechać ekspresówkami i autostradami, więc wybrałem dojazd wichurami; niby fajnie, bo spokojniej i krajoznawczo, ale z domu wyjechałem o dziewiątej trzydzieści, a do Miłomłyna zajechałem o szesnastej trzydzieści (z jednym postojem na tankowanie). Przez całą drogę może sześćdziesiąt kilometrów przejechałem bez deszczu ;-)
Na miejscu wypakowałem rower, ogarnąłem bagaż, poczekałem na Herbica i Krzyśka i ruszyliśmy do Piławek. Jak na Herbica przystało prosta trasa okazała się być trochę trudniejsza, a rower na wąskich oponach, dodatkowo obciążony sakwami wcale nie ułatwiał pedałowania. Tu pierwszy raz pożałowałem, że nie wziąłem Canyona, tylko Diamanta.
Chociaż było mokro po wcześniejszych opadach, to na dojeździe nam nie padało.
W Piławkach poczekaliśmy jeszcze na Maćka, zjedliśmy obiadokolację, posiedzieliśmy trochę i do spania :-)






Trochę dużo bagażu mi wyszło - cztery sakwy plus torba na kierownicy. Dlaczego aż tak? Ano dlatego, że sakwy Ortlieba okazały się być sporo mniejsze niż moje wcześniejsze Crosso (mimo, że wziąłem jedne z większych). Zapakowałem standardowe rzeczy na dwunoclegowy wyjazd - trochę ciuchów rowerowych (tak udało się odgrzebać w szafie ;-)), trochę na wieczór i... tak wyszło. Jedyny "nadmiar", to grubszy polar na wieczory (miało być zimno) i "cywilna" kurtka (miało padać). Sama kurtka zajęła w sumie jedną przednią sakwę, a polar pół tylnej...
W każdym razie - gdzie te czasy, że z Dubrownika wracało się do Wrocławia zapakowanym w dwie sakwy, albo na tygodniowy wypad w góry pakowało się w piętnastolitrowy plecak. Z namiotem i śpiworem...? :-)
(Plecak ze zdjęcia zapakowany rzeczami do spania w aucie)

- DST 8.00km
- Sprzęt [R.I.P] Quip
- Aktywność Jazda na rowerze
...
Poniedziałek, 4 stycznia 2021 · dodano: 14.01.2021 | Komentarze 2
Początek roku niezbyt fortunnie się rozpoczął, ale od początku...Jakoś w połowie zeszłego roku w Quipie wyskoczył mi błąd ERROR 504, wspomaganie ograniczyło się do ok. 15 km/h, przestały działać funkcje licznika (sterowanie trybami, prędkość, zliczanie kilometrów). Poszperałem trochę na zagranicznych forach i wyszło na to, że to wina SpeedBox'a; silnik wyczuwał, że pracuje za długo powyżej dopuszczalnej prędkości wspomagania 25 km/h i się zablokował (ot, takie zabezpieczenie Boscha udoskonalane przy każdej aktualizacji systemu). Pomimo różnych dziwnych porad nie pozostało nic innego, jak zapakować rower do auta i pojechać do chłopaków do Wrocławia podpiąć Quipa pod komputer.
Błąd skasowany, sprawdzony stan baterii, wydrukowana diagnoza - wszystko zaczęło z powrotem normalnie działać.
Do czasu ostatniej przejażdżki do Wrocławia i z powrotem...
Po tej wycieczce, tuż przed świętami, jechałem do sklepu i... jeb - znów błąd 504. Prawdopodobnie silnik znów wyczuł za długi czas jazdy ponad zakładane 25 km/h, a w sumie całą drogę z Wrocławia na wioskę jechałem na TURBO + wcześniejsze sporadyczne wyjazdy.
No nic, kolejna wycieczka do Wrocławia (dobrze się złożyło, że jechałem akurat po Mamę na święta), kasowanie błędu poprzez podłączenie do kompa i powrót.
Święta, święta, nie było czasu na rower. Po świętach odpalam rower, wsiadam, nie zdążyłem jeszcze nacisnąć porządnie na pedał i... błąd 504.
Ręce opadły. Pojechać pojechałem, bo musiałem, ale jazda trzydziestokilogramowym towerem z dodatkowym obciążeniem nie jest niczym przyjemnym. Dobrze, że błąd nie ma wpływu na sterowanie oświetleniem, bo było już po zmroku.
Znów czeka mnie kolejna wycieczka do Wrocławia z rowerem na pace...
Trochę to kłopotliwe i zaczyna działać mi na nerwy, bo zapakowanie roweru i wycieczka tam i z powrotem, żeby na dwie minuty podłączyć kabelek i skasować błąd nie jest niczym przyjemnym - to po pierwsze. A po drugie denerwujący jest brak zaufania do roweru, bo jakby stało się to daleko od domu, to słabo.
Prawdopodobnie przy ostatnim kasowaniu błędu wgrana została kolejna aktualizacja Boscha, stąd tak szybka reakcja. Arnold ma dokładnie ten sam zestaw i u niego ten problem nie wystąpił ani raz, ale on jeździ tylko w warunkach miejskich i na krótkich dystansach, więc to chyba przez to (no i skoro nie podłączał roweru do kompa, to nie wgrywał aktualizacji).
W tej sytuacji widzę dwa wyjścia.
Pierwsze, to odpiąć SpeedBox'a i pozostać przy fabrycznym wspomaganiu do 25 km/h - choć nie o to mi chodziło decydując się na rower ze wspomaganiem elektrycznym.
Zostawić to ustrojstwo i włączać "awaryjnie", gdy sytuacja będzie tego wymagała (podjazdy, jazda pod wiatr itp.); choć tu pojawia się ryzyko, że za jakiś czas znów wyskoczy ERROR 504...
Co by nie było, to i tak czeka mnie wycieczka z rowerem na kasowanie błędu.
Słabo.
Jakbym był klientem naszego sklepu i trzeci raz zdarzyłaby mi się taka sytuacja, to byłbym już mocno poirytowany.
Na tą chwilę obraziłem się na Quipa i wyciągnąłem Diamanta - łańcuchowi i sile własnych nóg mogę spokojnie zaufać :-)
No i na koniec ciekawostka odnośnie samej diagnozy.
Według komputera (główne rozbieżności):
- łącznie przejechałem 456 km - według moich wyliczeń jest to 951 km
- poszczególne odcinki i tryby wspomagania - w związku z powyższym z pewnością nie są prawidłowe
- "odcinek bez wspomagania": 72.1 km - nie ma możliwości, żebym przejechał taki dystans bez wspomagania; według mnie jest to maksymalnie dziesięć kilometrów (w tym dwa razy po około dwa, trzy kilometry dojazdowe, gdy rozładowała mi się bateria)
- "liczba pełnych cykli ładowania": 7 - nie wiem, co według niego oznacza dokładanie określenie "pełnych", ale: baterię rozładowałem dwa razy i tyle razy ładowałem ją od zera do pełna, w międzyczasie ją tylko doładowywałem, ale z pewnością więcej niż siedem razy. Poza tym, gdyby podzielić dystans z diagnozy przez ilość ładowań, to też jakieś jaja wychodzą.
- wykres też się nie zgadza, bo według niego najwięcej przejechałem na TURBO (74%), a na ECO najmniej (0%), co też mija się z prawdą. Co prawda na najwyższym trybie wspomagania możliwe, że jeździłem najczęściej, ale na najniższym również niemało (głównie z Justyną, żeby utrzymać jej prędkość).
Resztę pozostawiam indywidualnej ocenie ;-)


- DST 5.00km
- Czas 00:12
- VAVG 25.00km/h
- Sprzęt [R.I.P] Quip
- Aktywność Jazda na rowerze
...
Sobota, 14 marca 2020 · dodano: 14.03.2020 | Komentarze 0
Dziś przy pomocy Pawła i Piotrka z pracy udało się przewieźć pralkę i kanapę. Tym samym "najgorsze" udało się przewieźć na wioskę. Pozostaje drobnica - reszta kuchni + bieżące ciuchy, a na koniec zwierzaki. Do końca marca jakoś się uda.Wracając z garażu ustrzeliłem działanie przedniej lampki Union 4270E w Quipie; zdjęcie oczywiście nie oddaje efektu w pełni, ale lampka naprawdę dobrze świeci. Jak na 50 LUX jest całkiem spoko. Fajnie oświetla to, co tuż przed kołem, a dodatkowo strumień światła jest na tyle długi i jasny, że widać to, co daleko przede mną. Zdecydowanie lepsza, niż montowana w zeszłym roku w Quip'ach Spanninga Axendo.

- DST 3.00km
- Sprzęt [R.I.P] Quip
- Aktywność Jazda na rowerze
...
Czwartek, 12 marca 2020 · dodano: 12.03.2020 | Komentarze 0
Dziś zamontowałem GPS do Quipa. Montaż intuicyjnie prosty, bo podpina się raptem dwa pasujące do siebie kabelki i już. Dla mniej zdolnych technicznie instrukcję montażu można znaleźć TU.Ważne, żeby do montażu mieć w ręce klucz Torx T20 do odkręcenia kapy silnika, bo ja nie miałem ;-) Narzędzia wywiezione już na wioskę, więc w ciągu dnia Justynka poszła i na piękne oczy pożyczyła na chwilę w serwisie rowerowym w Brzegu :-)
Po montażu sprawa prosta - włączamy rower, instalujemy aplikację na telefonie, loginy, hasła, rejestracje - te sprawy i już. Łączymy się z rowerem i działa. Działa nie dość, że na telefonie, to też w przeglądarce (lub aplikacji na Windows 10).
Pomijając kwestię tego, że pokazuje trasę przejazdu (na bieżąco) i je archiwizuje, to najważniejsze - pokazuje, gdzie aktualnie rower się znajduje (na przykładzie Brzegu, gdzie rower stał w mieszkaniu wskazało dość precyzyjnie budynek).
W aplikacji jest opcja zamknięcia kłódki (gdy rower zostawia się na ten przykład przy dworcu) i przy każdym, nawet niewielkim przemieszczeniu roweru, dostajemy alarm w telefonie, że coś się dzieje i rower zmienia miejsce pobytu :-)
Potem oczywiście dalej można go śledzić na mapie: jak się przemieszcza i gdzie dojedzie.
Nadajnik jest schowany, więc niewidoczny dla potencjalnych złodziei, ma wbudowaną baterię (na postoju bierze energię ze swojej baterii, a podczas jazdy wspomaga się tą zamocowaną na rowerze) i wydaje się faktycznie działać. Wczoraj, w ramach testu, Justynka przeszła z zablokowanym rowerem z salonu do kuchni i już był alarm, że coś się dzieje. W mieszkaniu! :-)
Zdecydowanie świetna opcja dla osób takich, jak ja, która rower zostawia często pod dworcem PKP, albo gdzie popadnie.
Nic, tylko siedzieć w pracy i czekać, aż ktoś ukradnie, żeby potem móc śledzić ;-)


Poza tym dziś przełomowo - od mniej więcej trzech lat "przesiadłem się" z klasycznego telefonu z klawiaturą z powrotem na smartfona. Nie z uwagi na GPS w rowerze, a dlatego, że mikrofon i głośnik jednocześnie zaczął szwankować tak, że słychać mnie było, jakbym nadawał z kosmosu, a i ja niewiele słyszałem...
Tak więc zmieniłem CAT'a na nowszego CAT'a i ciągle się dziwię ;-)
Po ostatnich kilku zniszczonych smartfonach odzwyczaiłem się od nowszych technologii ;-) Może ten przetrwa dłużej.
- DST 58.00km
- Sprzęt [R.I.P] Quip
- Aktywność Jazda na rowerze
...
Sobota, 29 lutego 2020 · dodano: 29.02.2020 | Komentarze 0
Sobota u Teściów. A że dzisiejszy dzień jest taki trochę wyjątkowy, bo zdarza się raz na cztery lata, to Justynka z psami pojechała standardowo autem, a ja wybrałem się rowerem. Za ciepło nie było, ale nastawiałem się od wczoraj, żeby się przemóc i pojechać ;-)W drodze tam trochę żałowałem, bo praktycznie cały czas wiało w gębę, albo z boku. No i ubiór trochę nie tego, ale wszystkie rowerowe ciuchy już wywiozłem na wiochę.
Na miejscu podładowałem baterię, trochę posiedzieliśmy z Teściami i zacząłem się zbierać. Wyruszyłem już po zachodzi słońca, więc powrót od początku najpierw w szarówce, a potem już po ciemku. Przynajmniej był czas na test lampki w Quipie - jak najbardziej daje radę! Świeci mocno i daleko, nie oślepiając przy tym kierowców z naprzeciwka, dodatkowo oświetla drogę tuż przed przednim kołem i całkiem fajnie świeci na boki. Z tyłu włączyłem dodatkowo bateryjną Spanningę Plateo, którą dokładałem, bo jednak w terenie niezabudowanym, a na dodatek w lesie lepiej być widocznym...
Powrót głównie z wiatrem, czasem zdarzały się boczne podmuchy, a sam dojazd do Brzegu od Pisarzowic znów pod wiatr.
W końcu jakiś dystans wskoczył w tym roku :-)




Trochę spostrzeżeń co do Boscha.
Póki co cały czas jeżdżę z pożyczoną od Arnolda najmniej pojemną baterią 300Wh. Wczoraj wieczorem naładowałem do pełna, nie wierząc w kontrolki ładowałem jeszcze długo po tym, jak zgasły wszystkie ;-)
Dziś rano po włożeniu baterii i sprawdzeniu zasięgu pokazywało: TURBO - 24km, SPORT - 36km, TOUR - 45km, ECO - 58km.
Stwierdziłem, że skoro wieje, to lżej będzie jechało się na TURBO / SPORT. Po przejechaniu kilku kilometrów i mocniejszym deptaniu na pedały zasięg zaczął drastycznie spadać w oczach, a wizja tego, ile jeszcze mam kilometrów przed sobą nie napawała optymizmem. Tam, gdzie wiało mniej przełączałem na TOUR, a gdy było naprawdę wmordęwind, to włączałem mocniejszy tryb i dalej cisnąłem na pedały. Dosłownie kilkaset metrów przed domem Teściów, gdy było już tylko pod mocny wiatr nagle bateria się skończyła i odcięło wspomaganie. Ale to tak nagle, że przez moment myślałem, że jadę na dwóch kapciach... Jakoś doturlałem się na pierwszym biegu, nie mając odwagi (i sił) przełączyć na drugi... Jazda pod taki wiatr na ciężkim rowerze, na którym przyjmuje się wyprostowaną jak żagiel pozycję do łatwych jednak nie należy.
U Teściów patrzyłem tylko z niecierpliwością, jak wesoło mrugają kolejne kreseczki wskazujące poziom naładowania baterii, jednak do pełnego naładowania nie doczekałem z uwagi na porę.
Wkładam baterię, "odpalam" rower (kurła, jak to brzmi!? ;-)), sprawdzam zasięg i... smuteczek. Na TURBO - 10km, SPORT i TOUR niewiele więcej, jedynie ECO daje nieco pocieszenia - 32km. Do przejechania mam jakieś dwadzieścia dziewięć kilometrów, więc raczej dojadę. Pocieszam się tym, że skoro w w tamtą stronę było pod wiatr, to może tym razem los się odwróci i z powrotem będzie choć trochę z wiatrem w plecy.
Do końca tak nie było, bo jednak wzmógł się wiatr południowy i trochę zawiewało z boku, ale było zdecydowanie lepiej niż jadąc tam.
Jadę na ECO, dojeżdżam do Popielowa (jakieś cztery kilometry), zasięg nadal 32km. Wyjeżdżam z Popielowa, które ciągnie się jak smród po gaciach i dalej to samo. Dalej na ECO, spokojnie i lekko pedałując, z prędkością około dwudziestu pięciu / dwudziestu siedmiu kilometrów na godzinę dojeżdżam do Starych Kolni - zasięg spadł raptem o dwa kilometry, a ilość kreseczek na wyświetlaczu dalej bez zmian.
W końcu dotarło do mnie, że Bosch ma w silniku umieszczony czujnik nacisku na korbę - im mocniej się depcze, tym więcej silnik pobiera energii z baterii. Coś jak w rowerku wodnym - to, że się kręci jak najmocniej, wcale nie oznacza, że będzie się szybko płynęło. Dopiero spokojne i jednostajne pedałowanie wpływa na prędkość. Tak samo w elektryku - dobry dobór biegów tak, żeby delikatnie naciskać na pedały pozwalał na całkiem fajną i przyjemną jazdę.
W okolicach Stobrawy przełączyłem więc na TURBO, ale zredukowałem bieg na niższy. Gdy wiatr mocniej zawiał, znów zredukowałem bieg, a potem wróciłem do wcześniejszego. Na pedały naciskałem lekko, ale cały czas utrzymywałem prędkość trzydzieści sześć / czterdzieści kilometrów na godzinę. W Stobrawie zasięg miałem osiem kilometrów, a do Brzegu dojechałem z zapasem jeszcze czterech (wychodzi na to, że teoretycznych), od Mikolina zostały mi jeszcze dwie kreski baterii na wskaźniku.
W poniedziałek niestety muszę oddać Arnoldowi jego baterię, ale niebawem w końcu powinna pojawić się moja 500Wh, więc będzie czas na dalsze testy.
Kategoria Brzeg, Quip, Solowe stany, Test
- DST 5.00km
- Sprzęt [R.I.P] Quip
- Aktywność Jazda na rowerze
...
Czwartek, 20 lutego 2020 · dodano: 20.02.2020 | Komentarze 5
W końcu przyjechał dziś długo wyczekiwany SpeedBox :-)Po powrocie z pracy przystąpiłem do montażu, do którego potrzebny jest jedynie jeden klucz Torx T25 po to, żeby odkręcić śruby od pokrywy silnika. (Dobrze, że wcześniej pomyślałem i zabrałem klucz z pracy, bo wszystkie swoje narzędzia wywiozłem już z garażu na wioskę :-))
Sam montaż bardzo intuicyjny i łatwy, dla kogoś mniej obytego z tematem polecam wpis, który i mi ułatwił na koniec dopatrzenie czy aby wszystko jest w porządku :-)
Podpiąłem wszystko, jak należy, złożyłem do kupy, więc pozostał tylko test. Tak na szybko pojechałem do parku... Na długiej prostej udało mi się wykręcić sześćdziesiąt dwa kilometry na godzinę. Więcej się nie dało, bo kadencja i tak była tak zabójcza, że jutro pewnie poczuję zakwasy ;-) Górą granicę w miarę sensownej kadencji miałem przy trzydziestu ośmiu - czterdziestu dwóch kilometrach na godzinę. Czyli mniej więcej tyle, o ile mi chodziło przy piaście siedmiobiegowej, trzydziestu ośmiu zębach z przodu i szesnastu z tyłu.
Optymalnie jednak byłoby jednak założyć na przód zębatkę czterdzieści dwa zęby. No, ale to czas pokaże. Potencjał jest i to całkiem spory, jeżeli chodzi o rozbudowę. Trochę czasu na testy jeszcze pozostało :-)










- DST 4.00km
- Sprzęt [R.I.P] Quip
- Aktywność Jazda na rowerze
Batavus Quip Extra Cargo Bosch.
Sobota, 15 lutego 2020 · dodano: 15.02.2020 | Komentarze 2
Po zostawieniu dziś w pracy BUBka zapakowałem od razu do auta Quipa.Tym sceptykom rowerów elektrycznych, którzy zastanawialiby się dlaczego elektryk, a nie "normalny" rower przypominam wpis ;-)
Kształt i geometria ramy bardzo podobna, jak w BUBku - wyprostowana, wygodna. Dwa bagażniki bardzo użyteczne na zakupach i nie tylko. W oryginalnej specyfikacji zmieniłem kilka rzeczy - przede wszystkim opony: z balonowych Fat Franków od Schawlbe na Continental Cruise Contact; mają "mniej śliski" bieżnik, grubszą wkładkę antyprzebiciową no i są czarne, do tego wybrałem rozmiar trochę węższy od oryginalnych pięćdziesiątek, bo czterdzieści dwa milimetry szerokości - w zupełności wystarczające.
Zamiast odblasku na bagażniku założyłem lampkę na baterię, żeby na dojazdach po zmroku zwiększyć widoczność, a co za tym idzie bezpieczeństwo. Do tego dodałem gumy na przedni bagażnik i proste dwustronne sakwy na tył.
Czekam jeszcze na baterię pięćsetkę, bo aktualnie jeżdżę na pożyczonej od Arnolda trzysetce i na SpeedBox'a, żeby zdjąć blokadę dwudziestu pięciu kilometrów na godzinę.
Po przejechaniu tych zaledwie kilku kilometrów: przede wszystkim rower płynie, jazda pod górkę czy pod wiatr właściwie w ogóle nie spowalnia tempa, tylko przy minimalnym "wysiłku" na liczniku ciągle okolice dwudziesty - dwudziestu pięciu kilometrów. Bajka! :-)
Zobaczymy czy po zdjęciu blokady prędkości będzie na dłuższych odcinkach tak, jak sobie to wyobraziłem...
Póki co właściwie wszystko na plus, ale oczywiście muszę się do czegoś przyczepić :-) Po pierwsze hamulce - będę musiał znów przyzwyczaić się do wolnobiegu i hamowania dłońmi. Ogólnie to te tarczowe hamulce nie bardzo mi się podobają w tym rowerze, ale wiadomo - przy tej wadze samego roweru + ja + ewentualny bagaż - muszą być one dość mocne, żeby na czas wyhamować nawet w awaryjnych sytuacjach.
Druga sprawa to sterownik (display) - póki co ma dla mnie więcej minusów niż plusów. Po pierwsze Purion'a nie da się zdemontować i zabrać ze sobą, jest przykręcony "na stałe". Pomijając fakt, że nie zabiorę go ze sobą, żeby zrobić wpis na bikestats.pl, to jest to łakomy kąsek dla złodziei i innych amatorów niszczenia nie swojego; a niestety rower będzie często zostawiany w różnych miejscach. Jak mi go ktoś ukradnie / urwie / zniszczy w inny sposób, to wspomaganie szlag trafi do czasu montażu nowego.
Druga sprawa, to że Purion jest minimalistyczny, ale co za tym idzie - najprostszym i ubogim w funkcje sterownikiem Boscha. Oferuje "jedynie": prędkość aktualną, zmianę trybu wspomagania (od Off po Turbo), Walk Assist, włączanie / wyłączanie świateł. Z funkcji typowego licznika rowerowego ma jedynie dystans wycieczki plus całkowity przebieg. No i tutaj pojawia się pierwszy "problem", bo licznik nie pokazuje dystansu dziesiętnego po przecinku, a jedynie pełne kilometry. Trochę słabo. Druga sprawa, to całkowity brak czasu jazdy / wycieczki. Nie, nie chodzi o to, żeby zwiększać sobie wartość prędkości średniej na blogu ;-) ale jednak taka funkcja jest dla mnie dość przydatna w codziennym użytkowaniu.
Dodatkowo z Purionem ciężko rower obrócić kołami do góry tak, żeby sterownik się nie zarysował.
Rozeznam się w temacie i chyba zmienię na Intuvię, która nie dość, że oferuje więcej funkcji licznika rowerowego, to można ją po prostu ze sobą zabrać.
Tyle smutków, pozostaje jeździć i czerpać radość z e-bike'a :-)





