Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi Ciacho1985 z miasteczka Jordanów Śląski / Wrocław. Mam przejechane 45703.13 kilometrów w tym 6687.79 w terenie. Jeżdżę z prędkością średnią 16.57 km/h i się wcale nie chwalę.
Więcej o mnie.

baton rowerowy bikestats.pl
button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl

Archiwum bloga

Wpisy archiwalne w kategorii

Test

Dystans całkowity:1058.92 km (w terenie 157.35 km; 14.86%)
Czas w ruchu:69:26
Średnia prędkość:12.30 km/h
Maksymalna prędkość:43.91 km/h
Suma podjazdów:1410 m
Suma kalorii:695 kcal
Liczba aktywności:75
Średnio na aktywność:14.12 km i 1h 09m
Więcej statystyk
  • DST 28.43km
  • Teren 5.00km
  • Czas 01:48
  • VAVG 15.79km/h
  • VMAX 25.60km/h
  • Temperatura 14.0°C
  • Podjazdy 254m
  • Sprzęt [R.I.P.] Diamant
  • Aktywność Jazda na rowerze

Dolina Baryczy; dzień 1.

Niedziela, 30 kwietnia 2017 · dodano: 02.05.2017 | Komentarze 0

Przez długi czas przed majówką nie do końca było wiadomo, co robić, bo pogoda nie zapowiadała się zbyt dobrze. W pierwszej wersji miała być tułaczka po Jurze Krakowsko- Częstochowskiej, ale trochę za chłodno na namiot miało być; no i deszcz... Plan więc upadł. Potem miał być wyjazd z Canyonami w góry, ale w Busiku zmieniliśmy już opony na letnie, a ostatnio w górach spadł śnieg... Stwierdziliśmy więc, że nie ma co planować, tylko jeżeli wstrzelimy się w okno pogodowe, to gdzieś na spontanie wyjedziemy.
No i tak z tym spontanem wyszło, że pogoda jakaś miała być, więc postanowiliśmy pojechać gdzieś w Dolinę Baryczy, bo w miarę blisko. Nocleg gdzieś w aucie, a na rower zawsze znajdzie się jakaś traska. Przy okazji, również spontanicznie, dołączyli do nas Julka z Krzychem.
Spotkaliśmy się u nas, w Brzegu; zapakowaliśmy Busika i ruszyliśmy... na północ, bo cały czas nie wiedzieliśmy, gdzie jechać.



Zajechaliśmy w okolice Sułowa, gdzie udało zaparkować się auto na terenie ośrodka wypoczynkowego z domkami. Niestety, z właścicielami nie było kontaktu, więc zostaliśmy "na dziko". Miejsce fajne, niby w lesie, ale na słonecznej polance. Idealnie. Po podjęciu decyzji, że zostajemy, rozpakowaliśmy rowery i przyszedł czas na rower, w końcu! :)




Godzina nie była najlepsza na dłuższe wypady, więc postanowiliśmy dojechać do Milicza, żeby coś zjeść. Trasa, w miarę nam znana - Szlakiem Kolei Wąskotorowej.
Dojechaliśmy do Milicza, ale we wszystkich knajpkach, które odwiedziliśmy były albo ślubu, albo komunie czy inne imprezy zamknięte. Miejsca dla nas zabrakło. Nie było więc co robić, tylko wrócić do auta na kolację.



























Po powrocie do auta szykowanie noclegu, kolacji (jak majówka, to musi być grill! ;)). Trochę piwa, trochę grzanego wina (na rozgrzanie, bo rześko było! :)) i spać. :)














  • DST 28.88km
  • Teren 10.00km
  • Czas 01:45
  • VAVG 16.50km/h
  • Sprzęt [R.I.P.] BUBek
  • Aktywność Jazda na rowerze

...

Sobota, 4 marca 2017 · dodano: 04.03.2017 | Komentarze 0

Sobota pracująca, a po pracy z Justynką na rower, bo słonecznie i ciepło, więc szkoda dzień marnować.
Było pierwsze łapanie promieni słonecznych na bladych po zimie nogach i inauguracja sezonu na piwko w plenerze.









W pracy przygotowałem w końcu rowery do zostawienia we Wrocławiu; nie licząc cen samych rowerów i zakupu u - locków, zainwestowałem w dętkę i uchwyt na lampkę. Rowery w sam raz do zostawiania pod dworcem. W moim nie ma nawet jednej szprychy w tylnym kole. Koło zaplecione na stalowej obręczy, więc kręci się nieźle, a szkoda było inwestować czas w zdejmowanie koła... :) Miało być budżetowo, to jest.

Opona Schwalbe Big Apple po blisko pięciu i pół tysiącach kilometrów. Opona, która jest w rowerze stojącym cały rok na dworze, jeżdżąca właściwie codziennie przez cały rok we wszystkich możliwych warunkach atmosferycznych i po wielu typach nawierzchni: 



Kategoria Praca, Serwis, Test, Wrocław


  • DST 7.01km
  • Czas 00:27
  • VAVG 15.58km/h
  • Sprzęt [R.I.P.] BUBek
  • Aktywność Jazda na rowerze

Axa BlueLine Switch 30 - test.

Piątek, 17 lutego 2017 · dodano: 18.02.2017 | Komentarze 2

Jakiś czas temu założyłem do BUBka przednią lampkę pod dynamo w piaście - AXA Blueline 30 Switch. Troszkę już z nią pojeździłem, tym bardziej, że pora roku sprzyjała. Najlepiej, jak zacznę od minusów, właściwie to jednego.
Włącznik. Pora roku taka, a nie inna, śnieg, mróz, piach, sól - lekko nie jest, wiadomo. Dodatkowo, z uwagi na przedni bagażnik, lampka jest dość niekorzystnie pod tym kątem umiejscowiona, ponieważ przy samej oponie. Syf z ziemi, który na nią leciał sprawił, że włącznik się zablokował. Wciśnięty nie chce się wycisnąć, przez co cały czas jeżdżę na włączonych światłach (może to akurat dobrze, biorąc pod uwagę bezpieczeństwo). Trochę to jednak słabe i producent mógłby się bardziej postarać i jakoś ten nieszczęsny włącznik bardziej uszczelnić. Szczęście w nieszczęściu, że zablokowało się na włączonym, a nie odwrotnie.
Plusów, na szczęście, jest zdecydowanie więcej. Poza mocą diody i jasnością świtała Blueline bardzo mocno mnie zaskoczyła. W Diamancie mam z przodu AXA Pico 30, czyli o tej samej mocy diody, ale mam wrażenie, że Blueline świeci lepiej. Justyna, jak jedzie przede mną, to denerwuje się i ma wrażenie, że jedzie za Nią auto... Nie chcę więc nawet wiedzieć w takim razie, jak mocno świeci Blueline o mocy 50 LUX... Druga sprawa, która mnie pozytywnie zaskoczyła, również w porównaniu do Pico, to strumień światła. Blueline da się bez problemu ustawić tak, że oświetla drogę i nie oślepia jadących / idących z naprzeciwka. No i potrafi oświetlić tą drogę naprawdę daleko. W Pico jest z tym problem, bo albo ustawiamy ją tak, że oświetla drogę umiarkowanie daleko przed nami, ale oślepia wszystkich, albo tak, że nie oślepia, ale świeci tuż przed przednim kołem...
Lampka jest smukła, dobrze wykonana (no, nie licząc tego włącznika...), wygląda ładnie, choć jak wiadomo to kwestia gustu. Jedni go mają, inni nie... ;) Dość fajnym detalem są boczne "prześwity" w korpusie lampki, co sprawia, że jesteśmy również widoczni od boku. Panel odblaskowy, to już właściwie standard w przednich lampkach na dynamo tradycyjne czy pod prądnicę.
Producent zadbał też o możliwość podłączenia tylnej lampki, co dzięki dołączonym w opakowaniu konektorom i koszulkom termokurczliwym jest bajecznie proste. Trochę na siłę, ale doczepić się można do tego, że jak lampka nie jest połączona z tylną, to przewody wyjściowe sobie radośnie dyndają i nie bardzo jest co z nimi zrobić. Ja po prostu je spiąłem i zakleiłem taśmą izolacyjną do uchwytu. Dopiero później podjąłem decyzję o podłączeniu tylnej lampki. 
Reasumując - AXA Blueline jest naprawdę dobrą lampką, w może nieco zawyżonej cenie. Teoretycznie funkcjami i parametrami niewiele odbiega od Pico, ale jest od niej ładniejsza ;) Przede wszystkim jednak świeci jaśniej, dając zdecydowanie bardziej korzystny strumień światła.
Trochę żałuję, że nie wybrałem modelu wyższego, który jest "bogatszy" o podtrzymanie światła na postoju. Bądź, co bądź, ale jest to bardzo przydatna funkcja, która zdecydowanie podnosi bezpieczeństwo. Zwłaszcza w mieście i kiedy jeździmy sporo po zmroku (czyli cały sezon jesienno - zimowy).
Właściwie zaczynam się zastanawiać nad zamianą - Blueline do Diamanta, którym jeżdżę na dłuższe trasy, bo świeci lepiej, a do BUBka na miasto Pico...







Wczoraj odebraliśmy klucze od właścicieli mieszkania, które będziemy wynajmować w... Brzegu.
Tak, niebawem opuszczam mój rodzinny Wrocław i uciekam do innego województwa.

Ostatnimi czasy ciężko mi z tym bikelogiem. Nie ma czasu, żeby coś pisać; poza tym nie ma co pisać, bo zimno i jeździć nie ma ani gdzie, ani czasu... Jakieś takie dziwne błędne koło. Albo kryzys martwego "sezonu", gdzie na rower się wsiada, bo ciężko inaczej do pracy dojechać. No a poza pracą, to nie ma jak i kiedy kręcić...
Były nawet chwile, całkiem niedawno, kiedy myślałem, że zamknąć to w cholerę i przestać tu pisać. No i przestać być "niewolnikiem kilometrów" tu zapisywanych. Stwierdziłem jednak, że trochę bym chyba żałował, więc spróbuję jakoś przemęczyć ten kryzys. :)
Kategoria Wrocław, Test, Praca


  • DST 12.59km
  • Czas 00:48
  • VAVG 15.74km/h
  • Sprzęt [R.I.P.] BUBek
  • Aktywność Jazda na rowerze

Basil Miles Daypack.

Czwartek, 16 lutego 2017 · dodano: 16.02.2017 | Komentarze 0

Dziś ewidentnie zawitała wiosna. Temperatura na plusie, sporo słońca... jeszcze gdyby powietrze było trochę czystsze... Na Wyspie siedzi młodzież i raczy się promieniami słońca wymieszanymi z piwem, a na ulicach coraz więcej rowerzystów. Niebawem nadejdzie ten długo wyczekiwany czas, kiedy wychodząc z domu zakłada się tylko buty. :)


Nowy sezon się zbliża, więc postanowiłem zmienić sakwę do miasta. Poprzednia, New Looxs Utah nie posłużyła mi długo, bo raptem od czerwca zeszłego roku, ale zdążyłem się już nią znudzić i znaleźć "słabsze" strony. Przede wszystkim jest to zamek błyskawiczny, który kilka razy mi "puścił" przy większym obciążeniu. A druga sprawa, to to, że wyglądałem z nią na ramieniu, jak hydraulik idący na robotę... ;) Nie mniej jednak przejeździła ze mną prawie cały sezon i mogę powiedzieć, że jest zrobiona z bardzo wytrzymałego materiału ( zarówno na przetarcia, jak i na działanie wody ) oraz bardzo pojemna. Trochę do gustu nie przypadają mi haki New Looxs'a, ale to już indywidualna sprawa.
Nie mniej jednak na net sezon - niosący za sobą dość duże zmiany - wybrałem nową sakwę z funkcją... plecaka. Basil Miles Daypack, bo o niej mowa, jest pełnowymiarową torbą na tylny bagażnik roweru. Po zdjęciu z roweru można ją wziąć w rękę za ucho, można też nosić na ramieniu za pomocą dołączonego odpinanego paska, a można zrobić z niej plecak - producent dorzuca odpinane szelki.

Pojemność: "zaledwie" 14 litrów, co przy jej kształcie sprawia, że to jednak wcale nie jest tak mało i można pomieścić całkiem sporo "podręcznych" rzeczy. Wykonana jest z materiału w 100% wodoszczelnego, co w moim przypadku jest o tyle miłe, że używa torby cały rok, bez względu na pogodę. Nie muszę więc wozić niepotrzebnie pokrowca przeciwdeszczowego lub zastanawiać się czy przy większym deszczu sakwa "nie puści" gdzieś na szwie lub zamku. Główna komora jest rolowana i zapinana na klamrę ( podobnie jak nieocenione turystyczne Crosso ), dodatkowo zabezpieczana klapą zapinaną na plastikową klamrę. Nie ma więc żadnych zamków i rzepów, czyli dotychczas najsłabszych elementów moich miejskich sakw. Jedyny zamek, jaki jest w Miles Daypack, to "odwrócony", gumowany suwak od małej kieszonki na drobiazgi na zewnątrz sakwy.
Oprócz zewnętrznej kieszonki torba ma oczywiście komorę główną, w której znajdziemy jedną otwartą kieszonkę organizacyjną oraz jedną siatkę na mniejsze rzeczy zamykaną na zamek. I tyle. Nic więcej nie potrzeba, jest tyle, ile potrzeba.
Na zewnątrz znajduje się siatka z gumką, do której można wrzucić klucze czy chusteczki higieniczne. Niby 14 litrów to niewiele, ale przemyślane pozwalają zmieścić całkiem niemało.
Jeżeli chodzi o bezpieczeństwo, to Basil, jak zawsze zadbał o szczegóły i są odblaskowe elementy oraz szlufka na dodatkową lampkę LEDową na ten przykład.
Za system nośny odpowiadają haki Hook - On, chyba moje ulubione, jeżeli chodzi o miejskie sakwy. Proste, uniwersalne, pasujące na każdy bagażnik, a do tego moje ulubione zabezpieczenie antykradzieżowe i chroniące przed spadaniem. Haki chowane są w specjalnej kieszonce zamykanej na zamek, więc po zdjęciu sakwy i noszeniu jej na ramieniu czy na plecach wcale nam nie przeszkadzają.
Jeżeli chodzi o dodatki, to zarówno pasek na ramię, jak i szelki są całkiem nieźle wykonane. Pasek - parciany, z wzmocnieniem w miejscu oparcia o ramię, zapinany zabezpieczanymi haczykami. Szelki zapinane tak samo, wyposażone są dodatkowo w pasek na pierś (!). Wiadomo, Deuter to to nie jest, ale zawsze coś :)
Jeżeli miałbym się do czegoś przyczepić, to: oczka i haczyki do zapinania paska naramiennego i szelek mogłyby być wykonane z aluminium, tu jest plastik, pewnie trwały, ale jednak. Druga sprawa, która mnie totalnie zaskoczyła, to brak regulacji paska zapinającego klamrą klapę komory głównej. Jest na gumce, ale na tyle krótkiej, że niewiele to daje. Gdyby pasek był regulowany, to sakwę można by spokojnie bardziej wypchać, robiąc "komin" znany z plecaków turystycznych. Detal, ale pewnie nie raz go zabraknie...
Jeżeli chodzi o trwałość materiału, to będzie czas, żeby się przekonać, "na sucho" wygląda nieźle, wszystko wyjdzie w praktyce.

Ogólnie Basil wypuścił sporo miejskich nowości na ten rok, a kolekcja Basil Miles jest całkiem ciekawa, bo z zacięciem turystycznym.

Jestem, bodajże pierwszą osobą w Polsce, która ma przyjemność z nią jeździć. :)



 











































Ponieważ coraz bliżej naszej przeprowadzki, pomału pozbywamy się zbędnych szpargałów. Sporo na BUBku przewiozłem, ale maszyny do szycia jeszcze nie... ;)


Kategoria Wrocław, Test, Praca


  • DST 17.69km
  • Teren 8.00km
  • Czas 01:00
  • VAVG 17.69km/h
  • Sprzęt [R.I.P.] BUBek
  • Aktywność Jazda na rowerze

...

Piątek, 20 stycznia 2017 · dodano: 21.01.2017 | Komentarze 0

Wieczorem przejażdżka po wałach, żeby sprawdzić, jak AXA Blueline radzi sobie w ciemnościach. Jest całkiem przyjemnie :)




Kategoria Wrocław, Test, Praca


  • DST 5.64km
  • Czas 00:23
  • VAVG 14.71km/h
  • Sprzęt [R.I.P.] BUBek
  • Aktywność Jazda na rowerze

AXA Blueline.

Czwartek, 19 stycznia 2017 · dodano: 20.01.2017 | Komentarze 0

Było do przewidzenia, że jak założę prądnicę w piaście w BUBku, to z czasem pojawi się "zachcianka" lepszej, mocniejszej lampy na przód. Tym bardziej, że ta, którą założyłem pierwotnie była z odzysku i o lichej dość mocy. Coś tam oświetlała, ale nie czułem się z nią bezpiecznie. Postanowiłem założyć coś mocniejszego, może niekoniecznie z retro designem. Postawiłem na AXA Blueline Switch, która ma mocną diodę LED (30 LUX), dobry snop światła (nie za bardzo skupiony i nie zbyt szeroki) i jest widoczna z daleka. Mój model jest podstawowy, co oznacza, że ma tylko włącznik on / off; są dostępne jeszcze modele ze światłem postojowym, czujnikiem zmierzchu oraz światłem dziennym. Każda Blueline ma również panel odblaskowy z przodu i wyjście na tylną lampkę. W tej cenie to naprawdę dobry wybór.
















Kategoria Wrocław, Test, Serwis, Praca


  • DST 8.57km
  • Czas 00:34
  • VAVG 15.12km/h
  • Sprzęt [R.I.P.] BUBek
  • Aktywność Jazda na rowerze

Batavus BUB - 5000 +.

Czwartek, 12 stycznia 2017 · dodano: 12.01.2017 | Komentarze 0

Trochę spóźniony, ale w końcu znalazłem chwilę, żeby coś napisać. BUBek przekroczył pięć tysięcy kilometrów, więc obiecany test długodystansowy 5000+.
Celem przypomnienia – BUB (Batavus Utility Bike), to model stricte miejski ze stajni holenderskiego Batavusa; rower typowo użytkowy, jak nazwa wskazuje, wyposażony w dwa mocne bagażniki, jednorzędowy napęd z piastą planetarną Shimano Nexus 3, pełną osłoną łańcucha i... to chyba tyle. Prostota konstrukcji, to jego główna zaleta, która sprawia, że rower jest (prawie!) bezobsługowy i niemalże pancerny.

Rama.
Wytrzymały lakier składający się z pięciu warstw, tym Batavus bardzo się szczyci. No i faktycznie tak jest. Roweru nie oszczędzam, przypinam go gdzie popadanie, właściwie cały czas trzymam go na dworze, przełożę na nim różne dziwne rzeczy i... nic. Kilka rys (ale nie odprysków) powstałych w wyniku użytkowania. Żadnych pęknięć lakieru. Rama nada jest sztywna, nie pordzewiała, nie popękała, trzyma geometrię.

Koła.
Mocne i dobrze zbudowane. W tylnym ze dwa razy wymieniałem szprychy, bo pękły, ale jak wspomniałem wcześniej – ja roweru nie oszczędzam i często zdarza mi się obciążyć tylny bagażnik ponad normę. Do tego stan wrocławskich dróg i wysokość krawężników oraz głębokość dziur robią swoje.
Jeżeli chodzi o przednią piastę, to jeszcze do niej nie zaglądałem. Kręci się, nie ma luzu, to bez sensu się w to zagłębiać. Nabyłem wczoraj piastę z prądnicą, którą zmienię w najbliższym czasie, ale to tylko dlatego, że dość mam wymieniania baterii w lampce. Rower stoi cały czas na zewnątrz i w okresie niespełna roku już ze cztery razy zmieniałem baterie... Tak więc niebawem BUBek dostanie nową przednią piastę i źródło światła z przodu, ale to tylko z oszczędności.
Tylna piasta chodzi bez zarzutu, niedawno zrobiłem jej okresowy przegląd. Biegi, nie licząc mocniejszych mrozów, chodzą bez zarzutu. Trzy na miasto w zupełności wystarczą. Jedyne, co się z piastą działo, to wyłamał się kawałek ząbka od kamienia rozporowego, ale po usunięciu "zbędnego" elementu przejechałem jeszcze w ten sposób ponad tysiąc kilometrów. Kamień wymieniłem dopiero podczas ostatniego przeglądu.
Opony, zwłaszcza tylna, są już lekko zmęczone, ale do wiosny dojadą, wkładek antyprzebiciowych jeszcze nie widać ;)

Łańcuch już się rozciągnął, ale wymienię go po zimie, bo teraz to raczej nie ma sensu.
I to w zasadzie tyle. 

Rower miejski, użyteczny. Swoją rolę spełnia w stu procentach. Nie straszne mu są upały, mrozy, deszcze czy śniegi. I dobrze.





Tekst był sprzed tygodnia, ale nie było okazji go wrzucić. Dziś w końcu w pracy była chwila na przeplot przedniej piasty. Prądnica Shimano, do tego najprostsza lampka Move. Żegnajcie baterie! :)












Kategoria Praca, Wrocław, Test, Serwis


Serwis piasty Shimano Nexus 3 z hamulcem Torpedo.

Środa, 28 grudnia 2016 · dodano: 28.12.2016 | Komentarze 0

Niedawno pękło BUBkowi pięć tysięcy, więc przyszedł czas na konserwację piasty Shimano Nexus 3 z hamulcem Torpedo. Shimano zaleca serwis piast biegowych (planetarnych) co pięć tysięcy, a że na tej jeżdżę od nowości, to warto zaglądnąć co tam w środku piszczy. Rower używany do jazdy w mieście, głównie; czasem zdarzy się "offroad", czyli wjechanie nim do lasu. Nie mniej jednak rower jest używany prawie codziennie, przez cały rok, a śpi przypięty na dworze. Tak więc lekko nie ma.



W pracy trochę "przymusowy" urlop, więc zabrałem się za to w warunkach polowych w domu.
Zaczynamy od zdjęcia tylnego koła. Żeby to zrobić trzeba najpierw odkręcić clickbox.



Po jego zdjęciu powinien pokazać się popychacz odpowiedzialny za zmianę biegów.



W większości rowerów miejskich (głównie holenderskich marek) trzeba poluzować najpierw napinacz łańcucha.





W przypadku rowerów z hamulcem kontrującym (Torpedo) należy również odkręcić ramię hamulca od obejmy na ramie.



W ten sposób mamy koło gotowe do wyjęcia z ramy.



Następnym krokiem jest zdjęcie pierścienia zabezpieczającego zębatkę oraz samą zębatkę. Gdy to zrobimy, należy odwrócić koło na drugą stronę i rozkontrować z tej strony łożyska, czyli po prostu odkręcić ramę hamulca z bieżnią łożysk.







 



 




Hamulec uwolniony, po jego zdjęciu powinien pokazać się taki widok:







Wszystko w środku brudne, ale części - łożyska i bieżnie nie zużyte. Następnym krokiem jest wyjęcie wkładu. Powinien wyjść bez problemu, czasem jednak trzeba gumowym młotkiem puknąć w ośkę od strony hamulca, trzymając jednocześnie piastę z drugiej strony, żeby się nie uszkodziła przy niespodziewanym upadku.



Wkład, jak widać, również brudny, ale gdzieniegdzie widać nawet resztki fabrycznego smaru. Podobnie wygląda korpus. Całość brudna, ale nie zużyta. Nexus 3 jest dość prostą piastą planetarną, słabo uszczelniona, ale prostota konstrukcji pozwala na długotrwałą eksploatację.



Jeżeli ktoś jest choć trochę ogarnięty technicznie, to nie powinno być problemu z rozebraniem wkładu piasty na (prawie) czynniki pierwsze.



Takie rozłożenie piasty gwarantuje dobre dojście do kluczowych elementów i dobre ich wyczyszczenie. Zachowanie czystości takich elementów, jak wałeczek słoneczny, satelitek i wszelkiego rodzaju piesków i innych zapadek jest kluczowa do poprawnej pracy piasty i zmiany biegów.





Po doprowadzeniu wnętrzności do czystości, można pomału przystąpić do smarowania i składania piasty. Ja przy okazji wymieniłem kamień rozporowy hamulca Torpedo, ponieważ w starym pojawił się uszczerbek, który kiedyś narobił mi problemów.



Składanie wkładu jest dokładnym odwróceniem procesu rozbierania ;) Z tym, że po drodze smarujemy odpowiednie miejsca odpowiednimi smarami.



















Po nasmarowaniu składamy całość do kupy - wkład wkładamy do korpusu, zakładamy hamulec i kontrujemy tak, żeby piasta swobodnie się toczyła, ale tak, żeby nie było luzu.





Po skontrowaniu piasty z obu stron, ponownie obracamy koło, zakładamy plastikowy kołnierz uszczelniający.



Oraz stalową podkładkę dystansową.



A na sam koniec zębatkę i pierścień zabezpieczający.



Na sam koniec zakładamy koło z powrotem do roweru, pamiętając o należytym naciągnięciu łańcucha napinaczami i prawidłowym założeniu żółtej podkładki fiksacyjnej. Następnie montujemy osłonę łańcucha i włala! :) Jak widać, nie jest to trudne, a jednak wyczyszczenie i ponowne nasmarowanie piasty bardzo pomaga i ogranicza zużywanie się części. Następny serwis piasty po kolejnych pięciu tysiącach :) No i przydałby się wpis o długodystansowym teście BUBka, ale to w wolnej chwili :)
Podczas serwisu potrzebne mi były:
- klucze imbusowe 2,5mm do odkręcenia napinaczy łańcucha
- klucz płasko - oczkowy 15mm do odkręcenia śrub osi koła,
- klucze do konusów, w rozmiarach 22, 17 i 15mm,
- dwa płaskie klucze 10mm do odkręcenia ramienia hamulca (w zależności od użytych śrub),
- czysta szmatka,
- skuteczny odtłuszczacz do dobrego wyczyszczenia brudnych części,
- smar do łożysk tocznych,
- smar Shimano do piast biegowych (planetarnych),
- smar do hamulców Shimano,
- trochę wolnego czasu,
- piwo.

Piasty Shimano Nexus 3 (i wielu innych), części do nich, jak wkłady, łożyska, manetki czy inne znajdziecie TU.
Kategoria Serwis, Test


  • DST 11.97km
  • Czas 00:42
  • VAVG 17.10km/h
  • Aktywność Jazda na rowerze

...

Środa, 9 listopada 2016 · dodano: 09.11.2016 | Komentarze 0

Dziś rano znów trochę gorzej się czułem, ale musiałem załatwić kilka spraw na mieście, więc wsiadłem na rower.
Dystans niewielki, właściwie ścisłe centrum. Kolejno: najpierw prawie potrącił mnie samochód na ul. św. Jadwigi (dodajmy, że było to auto, którego nie powinno tam być), następnie taksówkarz, który tuż przed moim kołem postanowił skręcić z Suchej w peronową (o mało nie potrącając pary na przejściu dla pieszych, która to miała zielone światło, a taksiarz warunkową strzałkę...); na koniec na komandorskiej zatrzymała mnie policja, bo... za mało wystawiłem rękę sygnalizując zmianę pasa. Trochę za dużo miałem panom policjantom do powiedzenia, więc załapałem się na kontrolę wszystkiego - od trzeźwości po sprawność roweru (światła, dzwonek, hamulec, odblaski, numer ramy...).
Żenada.


Opona Schwalbe BigApple z przebiegiem ponad czterech tysięcy siedmiuset kilometrów:




Wieczorem serwis Diamantów, zarówno mojego jak i Justynki. Takie właściwie usprawnienie rowerów po wakacjach i jeździe w piachu i słonym morzu plus wymiana szprych, które popękały od wagi bagażu.
Kategoria Diamant, Serwis, Test, Wrocław


  • DST 0.80km
  • Czas 00:04
  • VAVG 12.00km/h
  • Sprzęt [R.I.P.] BUBek
  • Aktywność Jazda na rowerze

...

Środa, 2 listopada 2016 · dodano: 03.11.2016 | Komentarze 0

Pół dnia spędzone w aucie. Wieczorem zastanawiałem się nad pójściem na rower. Trochę mi się nie chciało ze względu na duży wiatr i deszcz... W końcu postanowiłem, że nie idę. Stwierdziłem, że podjadę do Biedry po jakieś chipsy i wieczór spędzę w domu. Na wysokości Biedry chciałem zahamować, ale coś strzeliło, pedały się zblokowały, a rower jechał dalej... Patrzę co to, a tu urwana obejma do hamulca Torpedo... Wiedziałem, że prędzej czy później to nastąpi, ale nie znałem dnia ani godziny.
Coś chyba nade mną czuwa... ;)


Kategoria Serwis, Test, Wrocław


Flag Counter