Info

Więcej o mnie.















Moje rowery
Archiwum bloga
- 2025, Czerwiec4 - 2
- 2025, Maj10 - 9
- 2025, Kwiecień10 - 8
- 2025, Marzec8 - 2
- 2025, Luty12 - 7
- 2025, Styczeń10 - 2
- 2024, Grudzień1 - 1
- 2024, Listopad8 - 5
- 2024, Październik15 - 11
- 2024, Wrzesień10 - 8
- 2024, Sierpień6 - 4
- 2024, Lipiec6 - 5
- 2024, Czerwiec3 - 3
- 2024, Maj9 - 7
- 2024, Kwiecień9 - 1
- 2024, Marzec10 - 5
- 2024, Luty2 - 2
- 2024, Styczeń3 - 1
- 2023, Grudzień3 - 1
- 2023, Listopad2 - 0
- 2023, Październik2 - 0
- 2023, Wrzesień5 - 4
- 2023, Sierpień4 - 0
- 2023, Lipiec5 - 0
- 2023, Czerwiec1 - 0
- 2023, Maj2 - 0
- 2023, Kwiecień3 - 0
- 2023, Marzec5 - 0
- 2023, Luty5 - 0
- 2023, Styczeń4 - 0
- 2022, Grudzień3 - 0
- 2022, Listopad2 - 0
- 2022, Październik4 - 0
- 2022, Wrzesień5 - 0
- 2022, Sierpień4 - 0
- 2022, Lipiec4 - 3
- 2022, Czerwiec13 - 8
- 2022, Maj10 - 8
- 2022, Kwiecień5 - 5
- 2022, Marzec6 - 2
- 2022, Luty2 - 2
- 2022, Styczeń2 - 1
- 2021, Grudzień5 - 1
- 2021, Listopad6 - 1
- 2021, Październik5 - 2
- 2021, Wrzesień7 - 0
- 2021, Sierpień5 - 2
- 2021, Lipiec2 - 0
- 2021, Czerwiec6 - 6
- 2021, Maj4 - 8
- 2021, Kwiecień6 - 11
- 2021, Luty1 - 1
- 2021, Styczeń2 - 3
- 2020, Grudzień4 - 7
- 2020, Listopad4 - 1
- 2020, Październik1 - 1
- 2020, Wrzesień2 - 0
- 2020, Sierpień9 - 8
- 2020, Lipiec5 - 0
- 2020, Czerwiec7 - 5
- 2020, Maj5 - 4
- 2020, Kwiecień4 - 0
- 2020, Marzec22 - 11
- 2020, Luty37 - 11
- 2020, Styczeń40 - 20
- 2019, Grudzień34 - 8
- 2019, Listopad41 - 0
- 2019, Październik40 - 2
- 2019, Wrzesień42 - 3
- 2019, Sierpień28 - 0
- 2019, Lipiec50 - 9
- 2019, Czerwiec35 - 0
- 2019, Maj36 - 3
- 2019, Kwiecień34 - 4
- 2018, Grudzień6 - 0
- 2018, Listopad12 - 2
- 2018, Październik16 - 0
- 2018, Wrzesień22 - 0
- 2018, Sierpień16 - 0
- 2018, Lipiec21 - 0
- 2018, Czerwiec23 - 0
- 2018, Maj17 - 11
- 2018, Kwiecień29 - 6
- 2018, Marzec25 - 0
- 2018, Luty30 - 6
- 2018, Styczeń29 - 6
- 2017, Grudzień27 - 0
- 2017, Listopad23 - 0
- 2017, Październik19 - 2
- 2017, Wrzesień25 - 0
- 2017, Sierpień20 - 0
- 2017, Lipiec26 - 3
- 2017, Czerwiec32 - 4
- 2017, Maj30 - 2
- 2017, Kwiecień36 - 0
- 2017, Marzec30 - 0
- 2017, Luty21 - 2
- 2017, Styczeń21 - 1
- 2016, Grudzień24 - 1
- 2016, Listopad25 - 4
- 2016, Październik29 - 0
- 2016, Wrzesień31 - 6
- 2016, Sierpień28 - 3
- 2016, Lipiec35 - 2
- 2016, Czerwiec32 - 2
- 2016, Maj45 - 2
- 2016, Kwiecień32 - 0
- 2016, Marzec31 - 1
- 2016, Luty26 - 0
- 2016, Styczeń29 - 1
- 2015, Grudzień27 - 0
- 2015, Listopad26 - 0
- 2015, Październik28 - 6
- 2015, Wrzesień27 - 2
- 2015, Sierpień32 - 0
- 2015, Lipiec29 - 4
- 2015, Czerwiec21 - 0
- 2015, Maj32 - 1
- 2015, Kwiecień25 - 0
- 2015, Marzec23 - 0
- 2015, Luty7 - 0
- 2015, Styczeń16 - 0
- 2014, Grudzień15 - 8
- 2014, Listopad20 - 0
- 2014, Październik26 - 10
- 2014, Wrzesień26 - 4
- 2014, Sierpień26 - 5
- 2014, Lipiec32 - 3
- 2014, Czerwiec28 - 1
- 2014, Maj29 - 13
- 2014, Kwiecień28 - 2
- 2014, Marzec27 - 5
- 2014, Luty26 - 8
- 2014, Styczeń29 - 11
- 2013, Grudzień31 - 16
- 2013, Listopad27 - 18
- 2013, Październik31 - 29
- 2013, Wrzesień27 - 10
- 2013, Sierpień26 - 0
- 2013, Lipiec25 - 2
- 2013, Czerwiec30 - 11
- 2013, Maj31 - 21
- 2013, Kwiecień29 - 42
- 2013, Marzec19 - 17
- 2013, Luty16 - 10
- 2013, Styczeń25 - 36
- 2012, Grudzień19 - 15
- 2012, Listopad24 - 7
- 2012, Październik24 - 0
- 2012, Wrzesień25 - 3
- 2012, Sierpień27 - 0
- 2012, Lipiec29 - 8
- 2012, Czerwiec13 - 14
- 2012, Maj4 - 0
- 2012, Marzec2 - 0
- 2011, Listopad1 - 0
- 2011, Październik2 - 0
- 2011, Wrzesień1 - 0
- 2011, Sierpień1 - 0
- 2011, Czerwiec3 - 0
- 2011, Maj1 - 0
- 2011, Kwiecień3 - 0
- 2011, Marzec3 - 0
- 2011, Luty1 - 0
- 2011, Styczeń1 - 0
Wpisy archiwalne w kategorii
Test
Dystans całkowity: | 1058.92 km (w terenie 157.35 km; 14.86%) |
Czas w ruchu: | 69:26 |
Średnia prędkość: | 12.30 km/h |
Maksymalna prędkość: | 43.91 km/h |
Suma podjazdów: | 1410 m |
Suma kalorii: | 695 kcal |
Liczba aktywności: | 75 |
Średnio na aktywność: | 14.12 km i 1h 09m |
Więcej statystyk |
- DST 7.30km
- Czas 00:24
- VAVG 18.25km/h
- Sprzęt [R.I.P.] BUBek
- Aktywność Jazda na rowerze
...
Wtorek, 25 października 2016 · dodano: 26.10.2016 | Komentarze 0
Mija już chwila, odkąd jeżdżę z nowymi chwytami, więc dwa słowa mogę już napisać.Przede wszystkim są mega wygodne, dzięki piance, która jest pod warstwą (niby naturalnej) skóry. Sama skórka jest szczelna, dzięki czemu chwyty idealnie zachowują się na deszczu, bo nie łapią wody. Na chwilę obecną nie noszą żadnych śladów zużycia, ale na takie stwierdzenie jest chyba jeszcze trochę za wcześnie, zobaczymy, jak będzie za jakiś czas.

- DST 14.16km
- Czas 00:50
- VAVG 16.99km/h
- Sprzęt [R.I.P.] BUBek
- Aktywność Jazda na rowerze
...
Czwartek, 6 października 2016 · dodano: 06.10.2016 | Komentarze 0
Od rana do wieczora deszczowo...
Przyszedł czas na wymianę siodełka w BUBku. Stare, podziurawione jeszcze na Roosevelta przez koty, na deszczu strasznie nasiąkało wodą; po posadzeniu na to tyłka wszystko z niego wychodziło na zewnątrz na suche spodnie... Nieprzyjemne uczucie.

Wybrałem jedno z tańszych, ale wygodne siodełko Selle Royal Classic Holland. Szerokie, umiarkowanie miękkie, na sprężynach. Na miejskie warunki i moje traktowanie BUBka - w sam raz.



Przy okazji zmieniłem też chwyty - z chamskich gumowych, seryjnie montowanych w BUBie na skórzane, delikatne i miękkie Velo Comfort.


Bardzo wygodne.
No i na jesień / zimę nie wydają się być super zimne... ;)
Na serwis trafiają naprawdę różne rowery... Niektóre z granicy opłacalności ich naprawy, tym bardziej, że w przypadku tego roweru całość (części i serwis), to ponad czterysta złotych.



- DST 9.31km
- Czas 00:34
- VAVG 16.43km/h
- Sprzęt [R.I.P.] BUBek
- Aktywność Jazda na rowerze
...
Piątek, 23 września 2016 · dodano: 23.09.2016 | Komentarze 2
W pracy niewiele się działo, więc była chwila na BUBka. Przede wszystkim naciągnięcie łańcucha, bo już trochę się poluzował i tłukł o osłonę. Przy okazji sprawdziłem stan zużycia. Nic. A przejechane ma ponad cztery tysiące trzysta kilometrów...
Dzień bez serwisowych cukierków, to dzień stracony.
Dziś, podczas szybkiego serwisu leciwego już roweru, nagle i niespodziewanie wypadł mi klocek hamulcowy z pionowego hamulca (takiego co to od góry trze o oponę). Właściwie to coś, co klocka przypominało.
Podczas, gdy oryginalny klocek jest wykonany z gumy i wygląda tak:

... ja pod nogami znalazłem coś takiego:

Kawałek jakiegoś grubego filcu przybitego czterema gwózdkami do kawałka drewna.
Pomysłowość ludzka nie zna granic. :)
W chwili, gdy straciliśmy w busiku tylną szybę, bardziej było nam szkoda nazbieranych na niej naklejek...
Nowa szyba, nowa kolekcja. W tygodniu przyszła nowa do naklejenia.

- DST 7.00km
- Czas 00:24
- VAVG 17.50km/h
- Sprzęt [R.I.P.] BUBek
- Aktywność Jazda na rowerze
...
Sobota, 17 września 2016 · dodano: 17.09.2016 | Komentarze 0
Sobota pracująca.Miał być wyjazd z psem i rowerem w Masyw Raduni, ale pogoda się popsuła; nie dość, że chłodno, to do tego za oknem leje...
Tak więc wieczór w domu.

Rano słońce wstaje coraz później, a zachodzi prędzej, dni ewidentnie stają się krótsze, szybko robi się ciemno. Dlatego dziś słów kilka o oświetleniu.
W BUBku, czyli moim rowerze miejskim już półtora roku używam przedniej lampki rowerowej Spanninga Trendo. Jest to stylowa, miejska lampka rowerowa wyposażona w jedną bardzo mocną diodę LED (o mocy dziesięciu luxów), zasilana trzema paluszkami AA.
Jest to właściwie najmocnjesza stylowa miejska lampka rowerowa na baterie; dobrze oświetla drogę dając rozproszone światło, a jasność sprawia, że spokojnie można jeździć z nią po ciemku po wałach, parku czy lesie. Producent zapewnia, że baterie wystarczą na sto godzin ciągłej pracy. Osobiście tego nie liczyłem, ale baterie w lampce wymieniałem na pewno raz, może dwa, a jeżdżę okrągły rok, bez względu na porę roku; dodatkowo rower od kilku miesięcy cały czas jest na dworze, bo nie wprowadzam go do mieszkania.
Stosunek ceny do jakości produktu jest na bardzo wysokim poziomie.


Skoro już jestem przy temacie przedniej lampki, to nie omieszkam poruszyć bardzo ważnej kwestii - mocy przedniego światła oraz ustawienia przednich lampek.
Jeżdżąc od czasu do czasu wieczorami po wałach można spotkać kilka typów rowerzystów.
Typ pierwszy - Batman.
Coraz rzadziej spotykany typ, ale niestety jeszcze nie jest na wyginięciu. Batman, to rowerzysta, który nie używa oświetlenia w ogóle. Batman uważa, że wystarczy, że on widzi, a jego widać być nie musi. Bardzo łatwo w takiego rowerzystę wjechać, bo nie zawsze uda się w ostatniej chwili go wyminąć. Batmanów czasem ratują odblaski na pedałach, dzięki którym jakoś jeszcze żyją...
W czasach, gdy komplet ostrzegawczych lampek na rower można kupić za mniej niż dziesięć złotych, to takie zachowanie jest dla mnie zupełnie niezrozumiałe.
Typ drugi - Stroboskop.
Stroboskop to taki gość, który kupuje lampkę według dwóch najważniejszych wytycznych - ma świecić jak najmocniej, a do tego ma mieć tryb pulsacyjny. Im szybciej światło mruga, tym lepiej. Stroboskop uważa, że dzięki takiemu mruganiu widać go lepiej i z większej odległości. Tymczasem badania (do odszukania w Internecie) dowodzą, że kierowcy samochodu trudniej jest ocenić odległość od pojazdu, który ma światło w trybie pulsacyjnym od tego stałego. Dodatkowo rowerzyści używający takich lampek często celowo ustawiają je tak, żeby świeciły na wprost, a nie w dół na drogę, bo... tak są "lepiej" widoczni. Nic ich oczywiście nie obchodzi fakt, że taka dyskoteka dość mocno oślepia i bardzo wkurwia osoby jadące z naprzeciwka. Zupełnie nie rozumiem tych, którzy z trybem pulsacyjnym jeżdżą po zmroku w lesie, używając takiej lampki, jako głównego źródła oświetlenia drogi. Ja bym dostał pierdolca.
Typ trzeci - Stotysięcylumenów.
Stotysięcylumenów bardzo skrupulatnie podchodzi do zakupu przedniej lampki; szuka długo, ciągle porównuje i wybiera tą, która ma najwięcej luxów / lumenów. Siedemdziesiąt, to oczywiste minimum. Niewątpliwie fajnie jest mieć z przodu mocną lampkę, która dobrze oświetla drogę. No właśnie, DROGĘ! Najczęściej Stotysięcylumenów ma lampkę ustawioną tak, że oświetla wszystko oprócz drogi, robiąc przy tym konkurencję Owsiakowemu "Światełku Do Nieba". Sensu tak mocnych lamp rowerowych używanych w mieście nie widzę w ogóle. W rowerze trekkingowym używam lampki AXA Pico o mocy (zaledwie ;)) trzydziestu luxów, a gdy jadę po zmroku w lesie mam wrażenie, że odpaliłem długie światła w aucie...
Ogólnie temat przednich lampek rowerowych (najczęściej zasilanych prądnicą) to temat rzeka. Bardzo wiele lampek rowerowych, które są dostępne na naszym rynku nie powinno być dopuszczonych do ruchu, właśnie z uwagi na moc i kąt padania światła. W Polsce brak jest przepisów regulujących ten temat, a na przykład w Niemczech do sprzedaży nie mogą trafić lampki bez odpowiednich certyfikatów dotyczących mocy i kąta padania; wszystkie te normy spełniają lampki producenta bardzo dobrego oświetlenia Busch & Muller, ale już na przykład AXA niekoniecznie i często ciężko jest wyregulować lampkę tak, żeby dobrze oświetlała drogę nie oślepiając jadących z naprzeciwka. Nie ma chyba nic gorszego od tego, gdy jedzie się po ciemku, a z przodu nadciąga Stotysięcylumenów, którego widać od ponad kilometra i cały czas oślepia... To tak, jak jedzie się w nocy autem drogą jednopasmową, a z naprzeciwka jedzie gość ze źle ustawionymi reflektorami. W najlepszym przypadku skutkuje to kilkunastosekundowym mroczkom przed oczami, a w skrajnych przypadkach może doprowadzić do wypadku. Tak samo na rowerze.
Naprawdę warto jest poświęcić kilka chwil na odpowiednie ostawienie lampki.
Typ czwarty - Czołówkowiec.
Czołówka jest fantastycznym wynalazkiem - można oświetlać sobie drogę, świeci tam, gdzie akurat patrzymy, a do tego można mieć wolne ręce. Świetnie spisuje się podczas górskich wędrówek, na biwaku, w jaskini, w lesie, na rowerze GÓRSKIM w GÓRACH. W mieście niekoniecznie.
Kodeks o Ruchu Drogowym jasno stawia sprawę - oświetlony ma być rower, a nie rowerzysta.
Czołówkowiec to typ, który po trosze łączy w sobie Stotysięcylumenów (z uwagi na moce dostępnych obecnie czołówek) - nie dość, że świeci z przerażającą mocą, to dodatkowo najczęściej patrzy na Ciebie, kiedy przejeżdża obok, nie zdając sobie sprawy z tego, co właśnie robi Twoim oczom.
Typ piąty - POR.
Przykładnie Oświetlony Rowerzysta.
To jest typ bardzo młody, trochę jeszcze raczkujący, ale coś się w tym temacie pomału zmienia. Świadomość rośnie, a razem z nim serce, gdy widzie się Przykładnie Oświetlonych Rowerzystów w mieście (najczęściej) i poza nim.
Przykładnie Oświetlony Rowerzysta to taki, który dobiera oświetlenie nie z przypadku, a świadomie. Czasem woli dołożyć parę groszy, ale wybiera lampkę do swoich potrzeb. Do roweru na miasto wybierze lampkę nie za mocną, ale taką, żeby umożliwiała oświetlenie drogi, gdy będzie wracał w nocy wałami. Na tył wybierze lampkę z trybem stałym lub z podtrzymaniem światła, żeby był widoczny również na postoju na przykład na światłach.
Pracując w sklepie rowerowym coraz częściej spotyka się (lub uświadamia) takich ludzi.
Na szczęście też jest coraz to więcej osób, które z Batmana chcą stać się Przykładnie Oświetlonymi Rowerzystami.
Osobiście przeszedłem wszystkie te typy.
Był okres, kiedy jeżdżąc "góralem" po mieście świadomie byłem Batmanem, bo przecież nie wypada w rowerze za kilka tysięcy montować lampki, która nie dość, że obciachowo wygląda, to dodatkowo zwiększa wagę sprzętu o te kilkaset gramów... No i przecież - skoro ja widzę Ciebie, bo masz lampki, to ja nie muszę.
Po kilku niemiłych zdarzeniach drogowych z Batmana wskoczyłem na Czołówkowca. Stwierdziłem, że jak lampka na górala, to czołówka. Ktoś z przeciwka mnie zobaczy, a i ja może czasem coś zobaczę. Czołówka nie byle jaka, bo Petzl'a; mocna, a jakże! Po tym, jak dostałem od Policji mandat za to, że rower był nieoświetlony, a miałem na głowie lampkę, to czołówki używam tylko podczas jazdy rowerem w terenie.
Stroboskopem byłem również, właściwie, to w połączeniu ze Stotysięcylumenów. Jak już powiesiłem tą lampkę na kierze, to musiała być bardzo mocna, ponad rzeczywiste potrzeby. Świeciłem mocno i dookoła, ale niekoniecznie na drogę. Kilkukrotnie zwrócono mi uwagę, że oślepiam i dało mi to do myślenia.
Sądzę, że po przejściu tej drogi w końcu stałem się PORem - oświetlenie rowerowe wybieram z głową i tak też staram się go używać.
Na Canyonie jeżdżę rzadko, najczęściej za dnia i w terenie. Jeżeli jednak zastanie mnie zmrok, to mam w plecaku dobrą czołówkę, żeby oświetlić przód i gumowego "gluta" na tył, co by nikt we mnie przypadkiem nie wjechał.
W Diamancie, jako rowerze trekkingowym mam komplet oświetlenia zasilanego prądnicą w przedniej piaście. Z przodu jest wspomniana wcześniej AXA Pico, która ma tryb dzienny i nocny, podtrzymanie światła, trzydzieści luxów i jest niewielka. Więcej mi nie trzeba, a dzięki niej czuję się zupełnie bezpiecznie podczas dłuższych tripów z sakwami. Z tyłu służy mi AXA Ray Steady, wyposażona w mocną diodę LED i duży panel odblaskowy. Ray Steady ma też podtrzymanie światła, dzięki czemu mam pewność, że widać mnie z tyłu na światłach. Diamantem często podróżujemy z przyczepką i Mango w niej, dlatego ten rower musi być dobrze widoczny po zmroku.
W BUBku, czyli moim podstawowym rowerze miejskim oświetlenie jest na baterie. Aktualnie stosowane diody LED gwarantują moc, żywotność i niski pobór energii. Dlatego też z przodu przyświeca mi wspomniana wcześniej Spanninga Trendo, która na miasto jest wystarczająca - świeci mocno, ale nie oślepia. Na tył ostatnio wrzuciłem Spanningę Plateo, która charakteryzuje się bardzo mocną diodą, która dzięki swojej konstrukcji jest widoczna pod właściwie każdym kątem, a ponad to posiada ogromny panel odblaskowy.
Jesień, a zaraz po niej zima - za pasem. Dni stają się coraz to krótsze; niebawem do pracy będziemy jeździć w porannej szarówce, albo i po ciemku, a wracać z niej będziemy po wczesnym zachodzie słońca. Warto więc poświęcić chwilę na zastanowienie się nad oświetleniem w swoim rowerze i wybrać takie z korzyścią dla siebie. Ale i bez szkody dla innych.
- DST 40.12km
- Teren 8.50km
- Czas 02:06
- VAVG 19.10km/h
- Sprzęt [R.I.P.] BUBek
- Aktywność Jazda na rowerze
...
Wtorek, 6 września 2016 · dodano: 07.09.2016 | Komentarze 0
Minął już rok, od kiedy mamy Mango, który jeździ z nami w przyczepce, więc coś na ten temat mogę już napisać. Przyczepki, w sensie.Naszą wzięliśmy jako "dobrą i tanią". Pies się mieści, koła się kręcą, więc jest okej. Po roku mogę jednak stwierdzić, że niekoniecznie o to chodzi.
W DoggyVanie brakuje przede wszystkim wzmacnianych boków, przez co przyczepka po niedługim czasie po prostu się przetarła przy kołach.
Ostano w pracy, już po naszym powrocie z wakacji, pojawiła się nowa przyczepka - Doggyride Novel10 Limited Edition. Trochę na ekspozycję, trochę na realne zdjęcia, które tak uwielbiają kupujący przez Internet.
Mi, jako pierwszemu, przypadło rozpakowanie jej i złożenie.
Przyznać muszę, że zakochałem się od pierwszego wejrzenia!
Dlaczego?
To bardzo proste - prosta [sic!] i wytrzymała konstrukcja oraz wiele innych "mniejszych" spraw, które wpływają na wygodę użytkowania.
Przede wszystkim Doggyride Novel ma usztywniane boki, przez co materiał nie ma prawa się przecierać dotykając kręcącego się koła. W mojej XLC tego brakuje i po roku mam przetartą budę.
Kolejna sprawa, to wielkość - w Novelu nawet większy pies ma możliwość nie tylko leżeć, ale również siedzieć, dodatkowo wystawiając głowę przez specjalnie zaprojektowany do tego otwór (zamykany i rozpinany na zamek błyskawiczny).
Składa i rozkłada się szybko, choć w tym wypadku akurat "wygrywa" DoggyVan, ale to tylko z uwagi na bagażnik dołączony do DoggyRide'a.
No właśnie - sam bagażnik, który wyróżnia Novel'a Limited. Według producenta ma udźwig do około dziesięciu kilogramów; można do niego przytroczyć na przykład worek transportowy, w którym my wozimy namiot, maty i śpiwory. Pytanie tylko o sens, bo to zawsze dodatkowe kilogramy do ciągnięcia...
DoggyRide Novel ponad to wyposażony jest w duże, dwudziesto calowe koła zamykane na sprytny szybkozamykacz spotykany również w wózkach dla dzieci. Fajnym gadżetem, przydatnym na postojach, jest nóżka, dzięki której po odpięciu od roweru przyczepa stoi stabilnie i w poziomie.
O tym, że przyczepka jest faktycznie przemyślana świadczą takie rzeczy, jak jedno duże wejście z przodu i mniejsze z tyłu. Przednie wyposażone jest w moskiterę oraz dodatkową folię zabezpieczającą w razie jazdy w deszczu. Dodatkowo moskitera ma wspomniany wcześniej otwór na głowę. Tylne "drzwi" wyposażone są w schowek na wodę i karmę na czas podróży. Wewnątrz znajdziemy dwa miejsca na przypięcie smyczy, gdyby psiakowi przyszło do głowy wyskoczyć w trakcie jazdy oraz samą smycz z możliwością ustawienia długości.
Sama buda jest tak duża, że nawet trzydziestokilogramowy pies może się w niej swobodnie położyć lub siedzieć. To ogromny atut, wyróżniający Novel'a na rynku przyczepek dla psów.
Nie bez znaczenia jest też waga całości, która przy tych gabarytach jest niewygórowana, dzięki użytym materiałom.
Do sztywnej podłogi przyczepki mocuje się (na rzepy) miękki i wygodny materac pokryty delikatnym pluszem. Materac zdaje się być tak wygodny, że samemu chciało by się na nim położyć...
Podstawowym minusem przyczepki dla psa Novel jest... cena. Jednak po ponad roku jazdy z psem, w tym przejechaniu z przyczepką naszego wybrzeża, uważam, że nie warto na przyczepce oszczędzać i DoggyRide jest właściwie wart swojej ceny.
Gdy tylko "zajedziemy" już całkowicie naszego DoggyVana, lub po drodze znajdą się wolne fundusze, to z pewnością zainwestujemy w coś takiego.
Dostępna jest również podobna wersja DoggyRide'a, uboższa o (zbędny) bagażnik, bez nóżki na czas postoju i z trochę innym mocowaniem, nie mniej jednak najważniejsze sprawy - wielkość budy, kół oraz wykonanie pozostają takie same.
Nic, tylko czekać na wygraną w totka... ;)













- DST 7.30km
- Czas 00:27
- VAVG 16.22km/h
- Sprzęt [R.I.P.] BUBek
- Aktywność Jazda na rowerze
...
Czwartek, 1 września 2016 · dodano: 03.09.2016 | Komentarze 0
Po pracy z chłopakami na Wyspę na "weselne" piwo Arnolda.Tylna lampka w BUBku zaczęła niedomagać. Coraz wcześniej robi się szaro, więc sprawne oświetlenie w rowerze miejskim, to ważna sprawa.
Nie kombinując i nie bawiąc się w naprawy, postanowiłem założyć nową lampkę. Postawiłem na Spanningę Plateo.
Mała, bardzo lekka tylna lampka z jedną mocną diodą LED i bardzo dużym czerwonym odblaskiem. Lampka, jak wszystkie miejskie tylne światła na rower posiada jeden stały tryb świecenia. Producent zapewnia, że zasilana dwiema bateriami AAA, lampa będzie świeciła przez siedemdziesiąt godzin.
Spanninga Plateo posiada dodatkowo czujnik zużycia baterii, oraz uniwersalny montaż na tylnych bagażnikach o rozstawie pięćdziesięciu lub osiemdziesięciu milimetrów.
Włącznik, który w poprzedniej Move B-Vision okazał się najsłabszym ogniwem, tu zdaje się być zdecydowanie lepiej działać.



- DST 7.05km
- Czas 00:27
- VAVG 15.67km/h
- Sprzęt [R.I.P.] BUBek
- Aktywność Jazda na rowerze
Chwyty Ergon GP1 BioKork - test.
Czwartek, 18 sierpnia 2016 · dodano: 18.08.2016 | Komentarze 0
Niespełna miesiąc temu założyłem do Diamanta chwyty Ergon GP1 BioKork , o czym pisałem też tutaj.Wcześniej miałem okazję raz, czy dwa przejechać się z nimi po Wrocławiu, więc niewiele było do napisania. Teraz, po naszych rowerowych wakacjach i siedmiu dniach spędzonych z Ergon' ami, można chyba napisać ciut więcej.
Przede wszystkim - poprawnie zamocowane - nie okręcają się, dzięki śrubom mocującym do kierownicy. Z uwagi na moje poprzednie gripy, jak i przyzwyczajenia z MTB, pewność chwytu cenię sobie nade wszystko. Jak już nie raz pisałem, to jeden z trzech punktów podparcia rowerzysty na rowerze, drugi najważniejszy po pedałach.
Chwyty są ergonomiczne, czyli nie cylindryczne, a ze specjalnymi, sztywnymi wypustkami, które zapewniają podparcie kłębików (anatomicznie rzecz ujmując, lub - jak kto woli - nasady dłoni). Oczywiście duże znaczenie ma też ich odpowiednie ustawienie. Rzecz w tym, żeby nie były ani za nisko, ani za wysoko. Najlepiej jest trochę pojeździć z kluczem imbusowym w kieszeni i popróbować kilka różnych ustawień, żeby w końcu dojść do tego odpowiedniego do geometrii i pozycji zajmowanej na rowerze.
Druga sprawa, to dobór odpowiedniego rozmiaru, bo dostępne są dwa, o czym też już wcześniej pisałem.
Chwyty, wykonane z naturalnego korka, nie kleją się. Jeździliśmy w upale, w zimnie, w deszczu, w piasku. Cały czas pokrycie gripa i jego konstrukcja zapewniały pewne trzymanie kierownicy i panowanie nad rowerem. Justyna używała ich w połączeniu z rękawiczkami i była w siódmym niebie.
Kawałek gripa pokryty jest gumą, która zapewnia dodatkową warstwę antypoślizgową. Faktycznie zadaje to egzamin i chwyt jest jeszcze pewniejszy, zwłaszcza, gdy poruszamy się po nieutwardzonych drogach.
Rowery podczas wycieczki niejednokrotnie były zostawiane i narażane na deszcz, mimo to rano Ergony GP1 BioKork nie były nasiąknięte wodą czy klejące się. Chwytanie ich nadal było przyjemne, a przede wszystkim pewne i bezpieczne.
Spisały się naprawdę nieźle, dużo lepiej, niż jakiekolwiek gumowane chwyty, które w upale kleją się do dłoni i zostawiają na nich charakterystyczny bród; lepiej niż skórzane (bez znaczenia czy ze skóry naturalnej czy eko), które po nasiąknięciu ślizgają się w dłoni lub na całej kierze.
Żeby jednak nie było zbyt słodko - pierdząco. Nie wiem czy wynika to z mojej złej kultury trzymania kierownicy; może wynika to z trzymania kiery w MTB, kiedy to na zjazdach trzyma się kierę jak najszerzej, żeby zapewnić sobie dobrą kontrolę nad rowerem.
Najczęściej trzymam kierownicę za zewnętrzną część gripów. Przyzwyczajenie - czy rower MTB czy trekkingowy czy na miasto, zawsze trzymam kierownicę na tyle szeroko, jak to tylko możliwe.
W przypadku GP1 BioKork poskutkowało to tym, że w trakcie jazdy robiły mi się odciski w miejscu, gdzie kończy się korek, a zaczyna aluminiowa obejma, która odpowiada za trzymanie chwytu na kierze.
Może po prostu ja trzymam kierę za szeroko, w miejscu, gdzie nie przewidział producent, może trzymam ją za mocno... (ze strachu ;))
Nie mniej jednak dokładnie w miejscu tego łączenia po kilku godzinach jazdy zaczynałem czuć, że robi mi się nieszkodliwy (jeszcze) bąbel.
Justynka na ten problem nie narzekała, a chwytami jest w pełni zachwycona.
Najprościej rzecz ujmując - według nas warte są swojej ceny.

- DST 7.07km
- Czas 00:26
- VAVG 16.32km/h
- Sprzęt [R.I.P.] Diamant
- Aktywność Jazda na rowerze
Chwyty Ergon GP1 BioKork.
Środa, 27 lipca 2016 · dodano: 27.07.2016 | Komentarze 0
Co prawda urodziny mam dopiero w listopadzie... ale już dostałem prezent od Mamy.Wszystko przy okazji Justyny urodzin, na które zażyczyła sobie nowe chwyty do Diamanta. No i jak zobaczyłem, to... też musiałem je mieć. :)
Chwyty, to drugi - zaraz po siodełku, a przed pedałami - punkt podparcia w rowerze. Od chwytu zależy m.in. wygoda i stabilność w prowadzeniu, (nie)męczenie się dłoni, rąk, nadgarstków...
Justynka postawiła na rowerowe chwyty kierownicy Ergon GP1 BioKork o długości sto trzydziestu dwóch milimetrów. Ja też. Z tym, że na rozmiar większe, bo występują w dwóch: S i L.
Z suchych danych: są antybakteryjne i antyalergiczne, jak to produkty korkowe. Ten sam też bardzo dobrze absorbuje drgania. Mają bardzo ergonomiczny kształt, są oczywiście przykręcane do kierownicy, dzięki czemu nie obracają się. Po zużyciu można je śmiało wyrzucić w krzaki, bo według producenta nadają się do stuprocentowego recyklingu ;)
Rozmiar S jest przeznaczony dla osób o szerokości dłoni sześć i pół do osiem i pół centymetrów, a rozmiar L od osiem i pół do aż dziesięć i pół.
W praktyce samo założenie okazało się dość problematyczne, bo po pierwszym razie coś nie pykło. Gripy za płytko weszły i skręcanie niewiele pomogło - nadal się obracały. Bez młota nie robota, więc dopiero po solidnych uderzeniach gumowym młotkiem siadły całkowicie i można było je dokręcić.
Wygodne i ergonomiczne są, ale prawdziwy test przejdą dopiero na urlopie. :)






- DST 11.71km
- Teren 0.30km
- Czas 00:37
- VAVG 18.99km/h
- Sprzęt [R.I.P.] Diamant
- Aktywność Jazda na rowerze
...
Wtorek, 28 czerwca 2016 · dodano: 28.06.2016 | Komentarze 0
Wieczorem na szybko po wałach.Na zdjęciu opona Schwalbe RoadCruiser 37 x 622 z podstawową wkładką antyprzebiciową KevlarGuide; opona z przebiegiem 4900km, u mnie, bo nie zmieniałem jej odkąd kupiłem Diamanta, a ten był używany. Cały czas używana na przodzie.

Jeszcze trochę pojeździ... ;)
- DST 18.95km
- Teren 15.00km
- Czas 01:48
- VAVG 10.53km/h
- Sprzęt [R.I.P] Canyon Nerve AL+
- Aktywność Jazda na rowerze
Wokół Zalewu Mietkowskiego.
Niedziela, 12 czerwca 2016 · dodano: 12.06.2016 | Komentarze 0
Jakiś czas temu obiecałem Dominowi, że jak będzie startował w swoim pierwszym triathlonie, to odpalę busa i go zawiozę, żeby pokibicować.Przy okazji wmanewrowałem w całe przedsięwzięcie Justynkę, więc dziś o szóstej trzydzieści (!) byliśmy już zapakowani pod domem Ewy i Dominika.
Zabrałem Canyona, żeby jakoś spożytkować "wolny" czas, Justynka w tym czasie miała spędzić czas z Ewuszką.
Impreza naprawdę fajna, jestem pełen podziwu dla każdego uczestnika, który wystartował (nie ważne z jakim wynikiem!) na dystansie 1/4 IronMan'a.
Szacun, Panowie i Panie, kaskiem podłogę zamiatam!
Domin skończył wyścig dużo poniżej zakładanych trzech godzin (bodajże 2:37), a ja w tym czasie objechałem sobie rowerem Zalew Mietkowski.
Trasa (ta, którą wybrałem ;)) przejezdna w osiemdziesięciu procentach, pozostałe dwadzieścia, to była przeprawa przez rzeki, bajora, bagna i inne wody oraz lasy, gąszcze i zagajniki ;)
Po powrocie na metę (zarówno mój, jak i Dominika) czil na plaży i oczekiwanie na dekoracje.
Doprawdy, gratuluję wszystkim startującym!
Zamki w aucie wciąż działają, a i w końcu było jak sprawdzić "na trasie", jak busik sprawuje się po wymianie przegubów- całkowicie inny samochód! :D















